Anna BIAŁOSZEWSKA: Nowa polska elita - czyli? Zapraszam do dyskusji

Nowa polska elita - czyli?
Zapraszam do dyskusji

Photo of Anna BIAŁOSZEWSKA

Anna BIAŁOSZEWSKA

Redaktor prowadząca Piękna Muzyki i działu kultura. Prawniczka. Pierwsza red. naczelna "Wszystko Co Najważniejsze" w latach 2013-2016.

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autorki

.Czy elity w Polsce istnieją? Czy elity są nam w ogóle potrzebne? A może to, co kryje się pod pojęciem „elit” należałoby zdefiniować na nowo?

.Ostatnio usłyszałam zdanie, że teoria „krążenia elit” w Polsce się nie przyjęła.

Zgodnie z twierdzeniami twórcy tej teorii, Markiza Vilfredo Federico Damaso Pareto, profesora ekonomii politycznej i dziekana Wydziału Prawa Uniwersytetu w Lozannie „twierdzenie o obiektywnej równości ludzi jest tak absurdalne, że nie zasługuje na to, aby je obalać, natomiast subiektywna idea równości ma duże znaczenie i wywiera potężny wpływ na zmiany, jakim ulega społeczeństwo”. W związku z tym nakreślił, wbrew dorobkowi Rewolucji Francuskiej, obraz społeczeństwa hierarchicznego, na szczycie którego znajdują się elity władzy. Według Pareto proces selekcji elit zachodzi nieprzerwanie, bowiem niezbędna jest wymiana osób wchodzących w skład elity, zapobiegająca jej zdegenerowaniu – na tym polega właśnie owo „krążenie elit”.

Wejście do elity rządzącej nie jest łatwe – wynika to z kostnienia starych elit i ich wewnętrznego zamykania się. Według Pareto elita władzy (tutaj możemy powiedzieć, że właściwie każda elita) nie eliminująca spośród siebie „zgniłych owoców” i nie zastępująca ich nowymi osobami, doprowadza do konfliktów pomiędzy sobą a tymi, którzy do elit aspirują. Według Pareto jest to skutek stworzenia z najlepszych przedstawicieli spośród społeczeństwa elity tej warstwy, której naturalnym celem jest dojście do władzy.

Co jednak wówczas, gdy stare elity nie chcą dopuścić nowych osób w swój skład? Nieuchronnie następuje wybuch choć jego skala może być różna. Paradoksalnie, wskazując przykład porewolucyjnej Rosji Pareto zaznaczał, że nawet całkowita wymiana elit nie spowoduje poprawy losu społeczeństwa – bowiem szeroki udział społeczeństwa w procesach społecznych to mit demokracji, to tylko iluzja uczestnictwa. Rola mas sprowadza się w istocie do biernego obserwowania – ewentualnie bycia narzędziem – w starciu elit. Atrakcyjne hasła, populistyczne i demagogiczne mają przyciągać bierny elektorat, aby oddał głos poparcia – i to w zasadzie wszystko czego się od niego wymaga.

Co istotne, poglądy te kształtowały się u człowieka, który obserwując ład powersalski twierdził, że Europa jest rządzona przez cwaniaków, łotrów i oszustów zainteresowanych tylko szybkim wzbogaceniem się.W zasadzie jest to ocena, którą słychać często i na naszych ulicach, gdy spyta się o polityków, ale i na korytarzach instytucji unijnych, gdy wsłuchać się w szczere głosy analityków.

Współcześnie elitaryzm jest pojęciem nieco archaicznym, częściej mówi się o „establishmencie”, którego wydźwięk jest lekko negatywny, a sam źródłosłów wskazuje fakt „ustanowienia” czy „powołania” osób do pełnienia danej funkcji politycznej, czyli sposobu ich wyłonienia. Bowiem elitaryzm wiąże się z pewnymi wymogami wykraczającymi poza „pełnienie funkcji” „wykonywanie mandatu”. Wymaga pewnych przymiotów, niekoniecznie powiązanych ze statusem majątkowym. Prędzej można powiedzieć że mamy do czynienia z ludźmi władzy ale niekoniecznie z elitami władzy.

„Krążenie elit” wygląda u nas dość mizernie – scena polityczna jest jak skamieniała, walczą na niej od lat ci sami zawodnicy, w zasadzie zmiany osobowe w składach partyjnych są symboliczne.

Jeśli przyjąć, że rzeczywiście w Polsce elity nie krążą, a być może zbyt długie zamknięcie zdegenerowało je i pozbawiło właściwych elitom przymiotów, poza samym posiadaniem władzy; zatem skoro mamy do czynienia ze skostniałym establishmentem, który skupia się wyłącznie na utrzymaniu władzy, a z drugiej strony członków równie starego establishmentu, którzy chcą tę władzę odzyskać lub zdobyć – to może powinniśmy postawić na coś innego? Tylko na kogo, skoro walczący nie są zainteresowani wpuszczeniem kolejnych przeciwników? Czy mają ci „nowi” w ogóle szansę zaistnieć? I co, gdy wiadomo z góry, że za parę lat i oni będą tak samo walczyć o utrzymanie układu? Czy jesteśmy skazani na bierne przyglądanie się temu co dzieje się na górze, będąc zakładnikami ich trwania?

A więc: czy jesteśmy jedynie skazani na rolę zaplecza w walce o władzę któregoś z obozów?

.A może nie tam znajdują się elity gdzie jest władza, może jesteśmy w stanie cofnąć mandat społeczny istniejącemu układowi sił? Może w dobie cyfryzacji, gdy wiele procesów społecznych przenosi się do sieci, tam należy szukać miejsca ich powstawania a przynajmniej wspomagania, katalizowania procesów? A może rację mają twierdzący, uważni obserwatorzy przemian generowanych przez świat nowych mediów, że zmiana przyjdzie z sieci? Dlaczego powinniśmy wykluczyć, że elitą polską może stać się Brytyjczyk lub Francuz? Albo już jest nim, już się staje, polski naukowiec, prawnik, artysta pracujący poza Polską?

Albowiem może my, patrząc poprzez dawne pojęcie i jego rozumienie nie zauważamy zmiany? Może elity, jakie mieliśmy dawniej, elity – autorytety na każdej płaszczyźnie – nie są nam już potrzebne?

Nowa polska elita – czyli? Zapraszam do dyskusji.

Anna Białoszewska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 lutego 2015
Fot.Shutterstock