Debata o nierównościach nie potrzebuje ducha Marksa
Pamiętam, jak niegdyś natknąłem się w lesie na gnijące książki Karola Marksa, nieopodal zamkniętego ośrodka szkoleniowego Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej – młodzieżówki PZPR. Przywoływanie Marksa w dyskusjach ekonomicznych zawsze przypomina mi to zdarzenie.