Eryk MISTEWICZ: Jak to robią najlepsi? Przenieśmy sposób prowadzenia wyborów z Francji

Jak to robią najlepsi? Przenieśmy sposób prowadzenia wyborów z Francji

Photo of Eryk MISTEWICZ

Eryk MISTEWICZ

Prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy "Wszystko co Najważniejsze".  www.erykmistewicz.pl

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

.To Francuzi wynaleźli demokrację. Nie Grecy i na pewno nie Amerykanie – o czym przekonywać będzie z pasją każdy Francuz. To we Francji są kluby dyskusyjne, rozpolitykowane brasserie, to wreszcie tam frekwencja wyborcza bywa, że przekracza 80 procent, po nocy wyborczej pozostaje do tysiąca spalonych aut, a porządne protesty społeczne gromadzą po 3-4 mln uczestników w skali kraju. Jakakolwiek próba manipulacji wynikami wyborczymi – świętością demokracji – skończyć by się musiała dymisją rządu, gdyż to rząd jest odpowiedzialny za prawidłowy przebieg aktu wyborczego.

Przenieśmy do Polski trzy rzeczy:

1.

.Na trzy tygodnie przed wyborami każdy z obywateli otrzymuje adresowaną do niego, na jego adres domowy, szarą kopertę z wszystkimi informacjami wyborczymi. Jest tam informacja, gdzie i kiedy odbędą się wybory, jak wyglądać będzie akt wyborczy.

Co ważniejsze, oprócz tej informacji w JEDNEJ kopercie znajdują się też informacje dotyczące programu wyborczego KAŻDEGO z kandydatów.

W spokoju zacisza domowego wyborca może otworzyć kopertę i przejrzeć ulotki wszystkich kandydatów.

Nie dostaje on stosu makulatury do skrzynek, nie wyściełają ulotki klatek schodowych (restrykcyjny system zakazuje reklamy politycznej w takim wydaniu, o czym za chwilę).

Na kilka tygodni przed wyborami każdy z komitetów wyborczych jest zobowiązany dostarczyć wybranej w przetargu firmie spedycyjnej taką liczbę ulotek kandydata, ilu jest wyborców. Każda ulotka musi mieć taką samą wagę, taki sam wymiar, a więc być wykonana z papieru o tej samej gramaturze. Firma spedycyjna nie ingeruje w treść ulotki, co oczywiste.

Zadaniem firmy spedycyjnej jest zebranie od wszystkich komitetów ulotek ich kandydatów (zobowiązanych do dostarczenia ulotek do firmy spedycyjnej), zapakowanie w jedną kopertę, dołączenie informacji o akcie wyborczym i zapewnienie, aby taka „koperta wyborcza” z pełnym dossier znalazła się w rękach wyborcy w czasie, który pozwoli mu świadomie oddać swój głos.

Proste? Proste.

2.

.Restrykcyjne prawo wymusza organizację eventów, spotkań z ludźmi, utrudniając jednocześnie kierowanie pieniędzy na reklamę wyborczą. Ta jest zakazana na pół roku przed wyborami. Pisałem o tym wielokrotnie [LINK].

Model francuski zakłada równość kandydatów i ich komitetów, niezależnie od ich zdolności finansowych. Jest to o wiele uczciwsze, niż wojna billboardowa, z którą mamy w Polsce do czynienia.

Od lat postuluję przyjęcie modelu francuskiego, nie amerykańskiego. W modelu tym jedynymi „powierzchniami reklamowymi” są te przed lokalami wyborczymi i w głównych punktach miasta (dosłownie kilka, np. przed merostwem, kościołem, sklepem). W rządku stoją tablice wyborcze, tej samej wielkości. Każdy komitet ma do wykorzystania jedną tablicę. I to wszystko.

Podobnie w stacjach telewizyjnych i radiowych – każdy komitet dysponuje dokładnie tym samym czasem wyborczym. Dokupienie czasu wyborczego w mediach elektronicznych nie jest możliwe. Płatne ogłoszenia wyborcze są sprzeczne z ideą demokracji taką, jak rozumieją ją Francuzi.

To nie pieniądze są w wyborach najważniejsze. Przyjmijmy wreszcie ten model. Rozmawiajmy z ludźmi a nie do nich mówmy.

3.

.We Francji nie ma czegoś takiego jak Państwowa Komisja Wyborcza.

To państwo jest odpowiedzialne za przebieg wyborów od początku do końca. Od poinformowania wyborcy, że dzień aktu obywatelskiego się zbliża, poprzez zapewnienie bezpieczeństwa, przejrzystości, uczciwości głosowania, aż po poinformowanie o jego wynikach.

Centrum wyborcze to siedziba MSW. Tam spływają wyniki. Tam kilka razy w ciągu dnia wyborczego Minister Spraw Wewnętrznych spotyka się z dziennikarzami i to on podaje mediom dane dotyczące frekwencji.

To Minister Spraw Wewnętrznych nadzoruje cały akt wyborczy. I bierze pełną odpowiedzialność za jego przebieg.

MSW nadzoruje i organizuje wybory: od dostarczenia urn, dostarczenia kart do głosowania (na każdej karcie widnieje inskrypcja: „Ministerstwo Spraw Wewnętrznych” oraz takie zdanie: „Głosowanie to nie tylko prawo, lecz także powinność obywatelska”), zapewnienia uczciwego i bezpiecznego przebiegu głosowania, aż po zliczenie danych, zagregowanie i przedstawienie ich w sprawny sposób opinii publicznej.

Rezultat? Wybory kończące się o 20.00 i już ok. 22.00, 23.00 w dniu wyborów są już pełne dane. I to niezależnie, czy mówimy o wyborach prezydenckich, parlamentarnych czy samorządowych (o wiele bardziej zresztą skomplikowanych, niż w Polsce). W każdym wypadku na ostateczne wyniki wyborów czekamy dwie-trzy godziny. I wszystko absolutnie jasne. Do tego wyniki przestawione w przejrzystych formach graficznych, udostępnione wszystkim, komu są one potrzebne, w tabelach i w systemie umożliwiającym pobór danych do własnych celów analitycznych i badawczych.

Czy wyobrazić sobie możemy w Polsce MSW, które nadzoruje akt głosowania, ba, które organizuje akt wyborczy? A czy mamy inne wyjście, o ile nie kwestionujemy państwa i podstawowych mechanizmów demokracji? O ile państwo, w tym państwo prawa, działa w sposób prawidłowy…

W modelu francuskim dokładnie wiadomo, kto odpowiedzialny byłby za jakąkolwiek próbę manipulacji, wpływu na wynik wyborów: to szef MSW, a co za tym idzie premier i cały rząd musieliby podać się do dymisji w przypadku stwierdzonego fałszerstwa wyborczego. To naprawdę się nikomu we Francji nie opłaca.

.Porządkujmy sprawy dla demokracji podstawowe. Skończmy z modelem PRL-owskim. Kopiujmy to, co najlepsze od tych, którzy na demokracji zjedli zęby. Wprowadźmy uczciwe, przejrzyste zasady i efektywne, skuteczne metody. Budujmy i wzmacniajmy instytucje. Nie kwestionujmy państwa. 

Eryk Mistewicz

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 listopada 2014
Fot.Shutterstock