Jeffrey D.SACHS: "Chcąc położyć kres islamistycznemu terroryzmowi, trzeba zakończyć wojny o Bliski Wschód.

"Chcąc położyć kres islamistycznemu terroryzmowi, trzeba zakończyć wojny o Bliski Wschód.

Photo of Prof. Jeffrey SACHS

Prof. Jeffrey SACHS

Jeden z najbardziej znanych, wpływowych ekonomistów. Doradzał rządom Ameryki Łacińskiej, Azji, Afryki, Europy Wschodniej i obszaru post-ZSRR. Ostatnio zajmuje się zrównoważonym rozwojem i polityką zdrowotną.Autor m.in. The End of Poverty oraz Common Wealth.

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

.Francuski premier Manuel Valls nie przesadzał, gdy mówił, że Francja znalazła się w stanie wojny z radykalnym islamem. To prawda: toczy się prawdziwa wojna, a potworne paryskie zamachy terrorystyczne były jej przejawem. I jak większość konfliktów, także i ten rozgrywa się nie tylko w imię religii, fanatyzmu, ideologii. Ma on również podłoże geopolityczne. Dlatego ostatecznych rozstrzygnięć tej wojny należy szukać właśnie w sferze geopolityki.

.Zbrodnie takie jak te, z którymi mieliśmy do czynienia w Paryżu, Nowym Jorku, Londynie czy Madrycie – niezliczone zamachy na kawiarnie, galerie handlowe, autobusy, pociągi czy kluby nocne – godzą w nasze fundamentalne wartości, bo polegają na rozmyślnym mordowaniu niewinnych ludzi, a ich celem jest sianie strachu w społeczeństwie. My, jak to my, uznajemy je za robotę obłąkańców, psycho- i socjopatów; sam pomysł, by szukać innych wyjaśnień niż szaleństwo sprawców, napawa nas odrazą.

Ale w większości przypadków źródłem terroryzmu wcale nie jest szaleństwo. Jego akty należą raczej do działań wojennych, choć jest to wojna prowadzona raczej przez słabych niż przez zorganizowane państwa i armie.

Terroryzm islamistyczny jest odbiciem czy wręcz rozwinięciem dzisiejszych wojen na Bliskim Wschodzie.

A wskutek wtrącania się w sprawy bliskowschodnie mocarstw spoza regionu przekształcają się one w jeden konflikt regionalny. Wojnę, która nieustannie się rozwija, rozprzestrzenia, nabiera coraz większej brutalności.

Z punktu widzenia dżihadysty – perspektywy, którą amerykański czy francuski muzułmanin może sobie przyswoić w obozach szkoleniowych w Afganistanie, Syrii, Jemenie – życie codzienne jest skrajnie brutalne. Śmierć napotyka się na każdym kroku – niosą ją bomby, drony, żołnierze amerykańscy, francuscy czy w mundurach jakiegokolwiek innego mocarstwa zachodniego. Skutkiem bywają „nieuniknione straty wśród ludności cywilnej”, gdy zachodni atak zahaczy o dom mieszkalny, wesele, pogrzeb, wioskowe zebranie.

.My, mieszkańcy Zachodu, nie umiemy przyznać, że nasi przywódcy polityczni już od stu lat beztrosko szafują życiem wyznawców islamu. Większość z nas wręcz woli w to nie wierzyć. Tymczasem zachodnie mocarstwa we wzniecanych przez siebie wojnach zupełnie nie liczą się z ofiarami wśród cywilnej ludności islamskiej. Jaki przekaz otrzymali muzułmanie z amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku? W tej wojnie wszczętej pod pretekstem, który okazał się wyssany z palca, zginęło – według najostrożniejszych szacunków – ponad 100 tysięcy irakijskich cywilów. Stany Zjednoczone nigdy za tę rzeź nie przeprosiły ani nie wzięły na siebie za nią odpowiedzialności.

Weźmy inny przykład – Syrię. W wyniku wojny domowej, do której w dużym stopniu judziły Stany Zjednoczone, Arabia Saudyjska i inne sprzymierzone z nimi mocarstwa, zginęło wedle ostatnich szacunków 200 tys. Syryjczyków, 3,7 mln uciekło z kraju, a 7,6 mln zostało uchodźcami wewnętrznymi! Od 2011 roku CIA i sojusznicy Ameryki usiłując doprowadzić do obalenia prezydenta Baszara al-Asada, przesyłają tam broń i pieniądze, a także szkolą ludzi. Dla USA i ich sprzymierzeńców konflikt ten to tylko wojna zastępcza, której prawdziwym celem jest osłabienie protektorów Asada, czyli Iranu i Rosji. Ale mięsem armatnim są w niej syryjscy cywile.

Na długo przed pojawieniem się na Zachodzie islamistycznych terrorystów Wielka Brytania, Francja i Stany Zjednoczone starały się uzyskać i zachować polityczną kontrolę nad Bliskim Wschodem za pomocą dyplomatycznych szykan, inspirowanych zamachów stanu, jawnych wojen oraz operacji szpiegowskich. Historycy znają te brudne dzieje, ale większość mieszkańców Zachodu nie ma o nich pojęcia (w dużej mierze dlatego, że wiele działań miało tajny charakter). Od upadku imperium osmańskiego blisko sto lat temu mocarstwa zachodnie starały się wziąć Bliski Wschód pod kontrolę. Przyczyn było wiele – chodziło o roszczenia do złóż ropy naftowej, dostęp do międzynarodowych szlaków żeglugowych, bezpieczeństwo Izraela, geopolityczne współzawodnictwo z Rosją [i ZSRR – przyp. red.] w Egipcie, Syrii, Iraku i Iranie.

Stany Zjednoczone utrzymują dziś ponad 20 baz wojskowych w sześciu państwach tego regionu (Afganistan, Bahrajn, Dżibuti, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Oman i Turcja), a w innych (jak Egipt, Kuwejt, Katar i Arabia Saudyjska) ich obecność militarna jest również szeroko zakrojona. Ameryka podsyca przemoc od dziesiątków lat: uzbrajała i szkoliła mudżahedinów w Afganistanie, by walczyli z wojskiem radzieckim (zapoczątkowując w efekcie powstanie Al-Kaidy); podżegała do wojny iracko-irańskiej w latach 80. XX wieku; najechała Irak w 2003; próbuje obalić Asada od 2011 r.; ostatnimi laty dokonuje bezlitosnych ataków za pomocą dronów.

Już samo to, że zamachy dżihadystów na Zachodzie są zjawiskiem stosunkowo nowym – ich występowanie to kwestia ostatniego pokolenia – świadczy o tym, iż są one skutkiem ubocznym, a raczej rozszerzeniem wojen bliskowschodnich.

Z bardzo nielicznymi wyjątkami państwa będące celem zamachów to te, które uczestniczyły w zachodnich działaniach wojskowych po roku 1990 w Afganistanie, Iraku, Libii i Syrii. Sami terroryści przedstawiają swoje akcje jako działania polityczne, choć my rzadko ich słuchamy. Prawdę mówiąc, komunikaty terrorystów są relacjonowane pobieżnie – albo wcale. Natomiast prawda jest taka, że niemal wszystkim zamachom terrorystycznym na Zachodzie lub na zachodnie przedstawicielstwa dyplomatyczne czy też obywateli państw zachodnich towarzyszyły oświadczenia, że jest to odwet za mieszanie się w sprawy Bliskiego Wschodu. W Paryżu terroryści wskazali na działania Francji w Syrii.

.Chcę być dobrze zrozumiany: postawa Zachodu nie daje aktom terrorystycznym ani krzty usprawiedliwienia. Pragnę jedynie wskazać na to, jak postrzegane są nasze działania, byśmy mogli jasno zrozumieć, czym jest islamski terroryzm na Zachodzie dla samych terrorystów: wojną bliskowschodnią na rozszerzonym froncie. To Zachód dokładał starań, by ten rozszerzony front powstał: zbroił faworytów, wywoływał wojny zastępcze, odbierał życie ogromnej masie ofiar cywilnych.

.Chcąc położyć kres islamistycznemu terroryzmowi, trzeba zakończyć wojny o panowanie na Bliskim Wschodzie. Na szczęście dobiega powoli końca epoka ropy naftowej. Są powody, by jej koniec jeszcze przyspieszyć: ratowanie klimatu wymaga pozostawienia większości paliw kopalnych tam, gdzie spoczywają, czyli pod ziemią. Straciły na znaczeniu także pozostałe argumenty na rzecz zaangażowania Zachodu w tym regionie. Wielka Brytania nie potrzebuje już bronić szlaków żeglugowych do kolonialnych Indii, Stany Zjednoczone nie muszą otaczać pierścieniem baz wojskowych Związku Radzieckiego.

Pora, by Zachód pozwolił arabskiemu światu na samodzielne rządy; na obranie własnego kursu bez zachodniego militarnego nacisku. Są powody, by wierzyć, że samorządny arabski Bliski Wschód postępowałby mądrze i potrafiłby stać się – rzec by można – światowym skrzyżowaniem szlaków, miejscem partnerstwa kultur, nauki i rozwoju. Jakże krzepiąca jest to wizja.

Świat arabski odgrywał tę pożyteczną rolę już w przeszłości, może więc czynić to i dzisiaj. W tym regionie nie brakuje przecież zdolnych ludzi, a przeważająca ich większość chce żyć w pokoju, kształcić i wychowywać dzieci w zdrowiu, wnosić swój wkład w społeczność światową. Ich cele – dobrobyt i ludzkie bezpieczeństwo – nie różnią się od naszych. 

Jeffrey D.Sachs

Tekst pochodzi z portalu Project Syndicate Polska, www.project-syndicate.pl publikującego opinie i analizy, których autorami są najbardziej wpływowi międzynarodowi intelektualiści, ekonomiści, mężowie stanu, naukowcy i liderzy biznesu.

logo sindicate

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 stycznia 2015
Fot.Shutterstock