Katarzyna KALATA: „Lex retro non agit” wg ZUS"

„Lex retro non agit” wg ZUS"

Photo of Katarzyna KALATA

Katarzyna KALATA

Doktor nauk prawnych, ekspert z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. Praktyk z 13-letnim doświadczeniem w działach personalnych. Prezes zarządu firmy doradczej Helpdesk Kadrowy. W roku 2015 finalistka głośnego konkursu na urząd Prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

zobacz inne teksty Autorki

Żyjemy w państwie prawa, w którym organy administracji publicznej powinny działać zgodnie z prawem. Obowiązywanie zasady lex retro non agit wydaje się oczywiste. W praktyce jednak okazuje się, że tak fundamentalna zasada nie jest stosowana przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Practice retro agit

.Długo zastanawiałam się nad wyborem kazusów najlepiej oddających paradoksy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zadziwiających przypadków nie brakuje, ale najbardziej uderzająca jest ostatnio zaobserwowana praktyka ZUS-u stosowana w odniesieniu do młodych matek, które jak mogłoby się wydawać, znajdują się pod szczególną opieką państwa.

Ale od początku…

Państwo prawa nakłada na organy administracji publicznej szeroki wachlarz obowiązków, w tym obowiązek rozstrzygania spraw administracyjnych w formie decyzji. Decyzje te muszą mieć formę pisemną (chociaż zdarzają się wyjątki). Zapewnia to obrót prawny i daje obywatelowi szansę na wniesienie odwołania w sytuacji, gdy nie zgadza się on z rozstrzygnięciem organu administracji. Tyle w teorii. Praktyka jest jednak inna.

Ostatnimi czasy ZUS wziął pod lupę młode matki.  I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że o ile od 2009 r. prawo w zakresie przyznawania świadczeń z tytułu macierzyństwa nie uległo zmianie, o tyle praktyka ZUS-u, a dokładniej ZUS-owska interpretacja przepisów prawnych obróciła się o 180 stopni. I tutaj również nie można by zgłaszać zastrzeżeń, gdyby postępowanie organu rentowego mieściło się w granicach prawa, to znaczy, gdyby istniała norma prawa, która pozwalałaby ZUS-owi na tego typu postępowanie, lub gdyby diametralnie zmieniła się linia orzecznicza w odniesieniu do obowiązujących przepisów. Nic z tych rzeczy!

ZUS ze znanych tylko sobie powodów zmienił dotychczasową praktykę, o czym nie poinformował ubezpieczonych. Chodzi o prawo (a właściwie o brak prawa) do zasiłku chorobowego po zakończeniu pobierania zasiłku macierzyńskiego przysługującego osobom prowadzącym działalność gospodarczą.

Od niedawna praktyką ZUS-u jest żądanie kierowane do osób pobierających zasiłek macierzyński, aby wyrejestrowały się z ubezpieczeń społecznych od pierwszego dnia, za który pobrały ten zasiłek, i zarejestrowały się ponownie do ubezpieczenia społecznego i ubezpieczenia chorobowego po zakończeniu pobierania zasiłku.

Absurdalność tego żądania polega na tym, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa zasiłek macierzyński nabywa osoba, która w dniu porodu podlegała ubezpieczeniu chorobowemu, czego nie przewiduje powyższe żądanie. Ponadto ZUS żąda tzw. „poprawy nieprawidłowości w dokumentach rozliczeniowych” wstecz, co powoduje, że kobieta, która dzisiaj wyśle zgłoszenie do ubezpieczenia chorobowego z datą wcześniejszą (jak sugeruje ZUS, np. 6 miesięcy wstecz), podlega ubezpieczeniu chorobowemu od dnia złożenia wniosku.

Co następnie robi ZUS? Jeśli wypłacał zasiłek chorobowy po zasiłku macierzyńskim — a w większości przypadków wypłacał — wydaje decyzję pozbawiającą daną osobę zasiłku chorobowego od dnia podanego jako wspomniana data wsteczna.

.Po ustaniu pobierania zasiłku macierzyńskiego, jeżeli działalność gospodarcza jest nadal prowadzona — według wykładni ZUS-u — osoba ta powinna się wyrejestrować z ubezpieczenia zdrowotnego i ponownie zgłosić się do obowiązkowego ubezpieczenia emerytalnego i rentowego oraz ubezpieczenia zdrowotnego, a także do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego.

Praktyka ZUS-u dotycząca wstrzymania bądź też odmowy wypłaty zasiłku chorobowego i macierzyńskiego nie jest jednolita. Podzielę tu stanowisko ZUS-u na dwa warianty.

„Nic nie może przecież wiecznie trwać !”

.Wariant pierwszy. Wyobraźmy sobie sytuację, że od 10 lat (a dokładniej od 1 stycznia 2005 r.) prowadzimy działalność gospodarczą. Jak nakazuje prawo, na samym początku funkcjonowania firmy dokonaliśmy zgłoszenia do ubezpieczenia społecznego oraz ubezpieczenia chorobowego. Niedawno staliśmy się szczęśliwymi rodzicami i przez jeden rok pobieraliśmy zasiłek macierzyński. Po powrocie do pracy opłacaliśmy przez dwa miesiące składki na ubezpieczenie społeczne, w tym na ubezpieczenie chorobowe. Następnie staliśmy się niezdolni do pracy z powodu kolejnej niespodziewanej ciąży. Z tego powodu ZUS wypłacał nam zasiłek chorobowy (za 6 miesięcy), jednak oczekiwany przelew z ZUS-u nie pojawia się na naszym koncie.

Jesteśmy przekonani, że świadczenie, które niegdyś nam przyznano — co więcej, które systematycznie wypłacano nam do tej pory — niedługo nadejdzie. Nie nadchodzi. Nie było decyzji, nikt do nas nie dzwonił.

Wszystko będzie w porządku, to pewnie bank przetrzymuje nasze pieniądze — tłumaczymy sobie. Po paru dniach odbieramy telefon z ZUS-u. Uprzejmy głos w słuchawce informuje nas, że wypłata przyznanego nam świadczenia została wstrzymana, ponieważ wskutek analizy systemu informatycznego wykryto na naszym koncie nieścisłości.

Dowiadujemy się, że nabycie przez nas prawa do zasiłku macierzyńskiego z tytułu urodzenia pierwszego dziecka spowodowało, że od dnia porodu nie podlegamy ubezpieczeniom społecznym, w tym chorobowemu. Ale jest na to antidotum. Aby odzyskać świadczenie, należy dokonać stosownej korekty, to znaczy trzeba wyrejestrować się z ubezpieczeń od dnia porodu i zarejestrować się w ostatnim dniu pobierania zasiłku macierzyńskiego. W ten oto sposób niczym za dotknięciem magicznej różdżki znów będziemy mogli cieszyć się urokami macierzyństwa.

O metodzie zaproponowanej przez ZUS możemy powiedzieć, że naprawdę jest magiczna, i to z dwóch powodów. Po pierwsze, jest niezgodna z obowiązującym prawem, a po drugie, wcale nie jest dla nas korzystna.

Zgodnie z art. 14 ust. 3 ustawy systemowej za okres opłacania składek uważa się także okres pobierania zasiłków, w tym zasiłku macierzyńskiego, chyba że w ZUS-ie ten przepis ma jakieś inne brzmienie… Natomiast art. 83 ustawy systemowej stwierdza, że ZUS wydaje decyzję w sprawach indywidualnych, np. o przebiegu ubezpieczeń. Biorąc pod uwagę fakt, jakie wymogi formalne musi spełniać pismo, aby mogło zostać zakwalifikowane jako decyzja administracyjna, nie wiadomo, w jaki sposób należy traktować telefon z ZUS-u.

Jedno jest pewne — nie jest to decyzja administracyjna, od której można się odwołać. Być może jest to kolejna nowa praktyka ZUS-u wprowadzona pod wpływem otrzymania Złotego Godła Quality International jako wyrazu uznania dla najwyższych standardów w zakresie zarządzania i świadczonych usług. Niestety, odpowiedź na to pytanie musi pozostać w sferze domysłów. Jedno jest pewne — owa „magiczna metoda” wcale nie jest remedium na nasze problemy, wręcz przeciwnie, powoduje bolesne konsekwencje, wśród których można wymienić:

— wyłączenie z ubezpieczenia społecznego, w tym chorobowego od dnia pobierania zasiłku macierzyńskiego;

— objęcie ubezpieczeniem chorobowym od dnia złożenia stosownej korekty.

Innymi słowy, daje to podstawę nie tylko do wstrzymania wypłaty należnego nam zasiłku, ale także do zażądania zwrotu wcześniej wypłaconego nam świadczenia.

.Wariant drugi. Zgłaszają się do mnie klientki, które nie dostąpiły zaszczytu rozmowy telefonicznej z panią z ZUS-u. W ich przypadku ZUS ograniczył się do wysłania listu ze stosowną informacją. W pewnym sensie osoby ubezpieczone powinny się z tego cieszyć. Owe pismo może stanowić później dowód w sądzie w przeciwieństwie do pogawędki telefonicznej z pracownicą ZUS-u. ZUS-owska informacja przekazana drogą listowną niczym się nie różni od informacji przekazanej przez telefon. Kobieta prowadząca pozarolniczą działalność gospodarczą, która nabyła prawo do zasiłku macierzyńskiego, powinna wyrejestrować się z ubezpieczeń od dnia porodu (w przeciwnym wypadku zrobi to za nią ZUS) i ponownie zgłosić się do ubezpieczenia w ostatnim dniu pobierania świadczenia. Tak jak w przypadku rozmowy telefonicznej, chodzi o zwykłą „korektę” informacji widniejących na koncie płatnika składek, ponieważ nieprawidłowości na koncie ubezpieczonego uniemożliwiają ZUS-owi wypłatę zasiłku. A wszystko to z troski o ubezpieczonego i chęci podnoszenia jakości świadczonych usług.

„Kto korekty dokonuje…”

.Mogłoby się wydawać, że podążanie według wskazówek udzielonych przez ZUS poskutkuje szybkim rozwiązaniem problemu i szybką wypłatą zasiłku. Nic bardziej mylnego.

ZUS bardzo dobrze zna przepisy prawa i nie zawaha się użyć ich w walce z niesfornym ubezpieczonym, w końcu ignorantia iuris nocet.

W sytuacji wyrejestrowania się z ubezpieczenia społecznego i zarejestrowania się na nowo dochodzi do przerwania ciągłości podlegania ubezpieczeniom. Dodatkowo powoduje to zmianę podstawy wymiaru świadczenia dla osób, które dotychczas opłacały maksymalną stawkę na ubezpieczenie społeczne, a co gorsza, jeżeli zainteresowana osoba przegapi termin i zgłosi się do ubezpieczenia po upływie 30 dni od dnia zakończenia pobierania zasiłku macierzyńskiego, nie otrzyma świadczeń w razie niezdolności do pracy.

Wyrejestrowanie się z ubezpieczeń zgodnie ze wskazówkami ZUS-u sprawia, że batalia o zasiłek dopiero się rozpoczyna.

„Każdy absurd ma także swoją logikę”
(Karl Kraus)

.Wydawać by się mogło, że skoro działania podejmowane przez organy administracji publicznej nie znajdują uzasadnienia w prawie, to może są przynajmniej logiczne. Mając jednak na uwadze praktykę ZUS-u, śmiem twierdzić, że organ rentowy wypracował własną metodę rozumowania. Jak inaczej wytłumaczyć to, że w przedstawionych sytuacjach ZUS odmówił prawa do zasiłku chorobowego za okres po zasiłku macierzyńskim, mimo że wypłacał go przez okres 6 miesięcy, oraz jak twierdzi, prawo do zasiłku nie istniało…

Absurdalne jest również to, że ZUS potrafi udzielić płatnikowi sprzecznych informacji w tej samej sprawie! Mianowicie pracownica ZUS-u z działu zasiłku wytypowana do przeprowadzania rozmów telefonicznych wydaje decyzję odmowną w sprawie prawa do zasiłku chorobowego z powodu niepodlegania ubezpieczeniu chorobowemu. W tym samym czasie jej koleżanka z innego działu ZUS-u, z „UBS-u” (ubezpieczeń społecznych), wystawia pismo, z którego wynika, że zainteresowana zgłosiła się do ubezpieczenia chorobowego 10 lat temu, nie wyrejestrowała się z ubezpieczeń i jeszcze opłaciła dwie składki po porodzie, a zatem bez wątpienia podlega ubezpieczeniu chorobowemu.

Mimo to zdaniem ZUS-u zasiłek się nie należy. Co więcej, pani telefonistka przekazuje zainteresowanej kolejną decyzję nie tylko pozbawiającą ją zasiłku, lecz także żądającą zwrotu wypłaconego świadczenia za okres 6 miesięcy, czyli ok. 30 000 zł. Ponieważ czas to pieniądz, wkrótce potem zainteresowana otrzymuje następną informację — że ZUS domaga się składek na ubezpieczenie społeczne w wysokości 60 00 zł. Należy wyjaśnić, że podstawę wymiaru składek, od których przedsiębiorcy odprowadzają składki, można pomniejszyć o okres niezdolności do pracy tylko wtedy, gdy prawo do zasiłku istniało, ale skoro nie istniało, to nasza bohaterka musi zapłacić składki.

Z logiki wnioskowania przeprowadzonego przez ZUS wynika, że wysłanie zgłoszenia o objęciu ubezpieczeniem w momencie rozpoczęcia prowadzenia działalności jest niewystarczające. Zaraz po urodzeniu dziecka matka musi powtórzyć ZUS-owi chęć objęcia ubezpieczeniem chorobowym (pomijam już to, czy w tej sytuacji ma ona głowę do papierkowej roboty). W każdym razie pominięcie ZUS-u w tak ważnej chwili jest niedopuszczalne i skutkuje odmowną decyzją w zakresie przyznania prawa do zasiłku.

Do niedawna wysłanie jednego zgłoszenia, a następnie pobieranie zasiłku macierzyńskiego nie powodowało wyłączenia z ubezpieczenia chorobowego, ale niewątpliwie coś się zmieniło. Pomyślmy: nie były to zmiany przepisów, nie było to nowe orzeczenie sądu, nie była to zmiana stanowiska doktryny i na pewno nie były to braki w budżecie ZUS-u.

 „Najlepsze scenariusz pisze życie…”

.Opisaną przeze mnie praktykę ZUS-u chciałoby się włożyć między bajki. Niestety, ludzi pozbawionych w ten sposób świadczeń jest coraz więcej. Obecnie na wokandzie jest sprawa jednej z moich klientek, która po urodzeniu dziecka musiała poddać się operacji. Oczywiście zgłoszenie do ubezpieczenia wysłała w dniu rozpoczęcia prowadzenia działalności. ZUS wypłacał zasiłek przez 3 miesiące, po czym wraz z comiesięcznymi rachunkami listonosz przyniósł pismo z ZUS-u: „Informujemy, że na Pani koncie ubezpieczeniowym są nieprawidłowości. Bardzo prosimy o wypełnienie załączonego druku KOA i wysłanie go do ZUS-u w ciągu 7 dni. Do czasu dostarczenia dokumentu zasiłek zostaje wstrzymany”.

Pani Ania jest przerażona ostatnimi zdaniami. W końcu ma małe dziecko, niedawno przeszła operację, mąż nie płaci alimentów na czas, złożyła stosowne korekty, a ZUS oczywiście nie wypłacił zasiłku za kolejny okres, tylko wydał decyzję odmowną.

Teraz pozostaje jedynie droga sądowa… Jednak czy sędzia da wiarę temu, co się dzieje? Czy zrozumie kuriozalną sytuację?

Trudno pojąć, że w państwie prawa w taki sposób postępuje jeden z najważniejszych organów administracji publicznej! Sprawa jest w toku — na odpowiedzi trzeba będzie jeszcze poczekać.

.Przedstawione tu sytuacje i zdarzenia nie są radosną twórczością niedoszłej, niekompetentnej pani prezes ZUS-u. To fakty — stanowiące zaledwie przedsionek alternatywnego świata, który istnieje tuż obok. I w którym każdy z nas może niepostrzeżenie stać się głównym bohaterem kolejnej opowieści…

Katarzyna Kalata
współpraca: Anna Goral

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 października 2015