3,7 tys. absolwentów przystąpiło do matury z historii sztuki

Absolwenci szkół średnich w piątek rano przystąpią do pisemnego egzaminu z fizyki. Po południu odbędzie się matura z historii sztuki. Nie są to egzaminy obowiązkowe. Piszą je tylko ci, którzy zadeklarowali taką wolę.

Absolwenci szkół średnich w piątek rano przystąpią do pisemnego egzaminu z fizyki. Po południu odbędzie się matura z historii sztuki. Nie są to egzaminy obowiązkowe. Piszą je tylko ci, którzy zadeklarowali taką wolę.

.W tym roku egzaminy maturalne przeprowadzane są w dwóch formułach. W nowej formule (Formuła 2023) do egzaminów przystępują tegoroczni absolwenci czteroletnich liceów ogólnokształcących. Tegoroczni absolwenci techników, którzy ukończyli czteroletnie technikum, i absolwenci szkół branżowych II stopnia zdają maturę w starej formule (Formuła 2015).

Matura z historii sztuki oraz z fizyki

.Chęć zdawania egzaminu z fizyki zadeklarowało ok. 18,2 tys. tegorocznych absolwentów liceów ogólnokształcących, techników i szkół branżowych II stopnia. Fizyka jest na ósmym miejscu, jeśli chodzi o wybór wśród maturzystów z liceów (chce ją zdawać ok. 12 tys. absolwentów LO, czyli 7,6 proc. z nich), a wśród maturzystów z techników i szkół branżowych II stopnia jest na szóstym miejscu (chce ją zdawać ok. 6,2 tys. absolwentów T i BSII, czyli 5,4 proc. z nich).

Chęć zdawania historii sztuki zadeklarowało ok. 3,7 tys. tegorocznych absolwentów: ok. 2,1 tys. tegorocznych absolwentów liceów ogólnokształcących i ok. 1,6 absolwentów techników i szkół branżowych II stopnia.

Wraz z tegorocznymi absolwentami egzaminy zdawać będą też abiturienci z wcześniejszych roczników.

Egzamin z fizyki rozpocznie się o godz. 9.00. Matura z historii sztuki rozpocznie się o godzinie 14.00. Czad trwania obu egzaminów to 180 minut.

Matura w Polsce

.Maturzysta musi przystąpić do trzech obowiązkowych pisemnych egzaminów na poziomie podstawowym: z języka polskiego, z matematyki i z języka obcego. Abiturienci ze szkół lub klas z językiem nauczania mniejszości narodowych obowiązkowy mają jeszcze egzamin pisemny z języka ojczystego na poziomie podstawowym. Wszyscy muszą też przystępować do dwóch egzaminów ustnych: z języka polskiego i z języka obcego. Maturzyści ze szkół dla mniejszości narodowych muszą przystąpić jeszcze do egzaminu ustnego z języka ojczystego.

Maturzyści muszą też przystąpić obowiązkowo do jednego pisemnego egzaminu na poziomie rozszerzonym (w przypadku języka obcego nowożytnego na poziomie rozszerzonym lub dwujęzycznym), czyli do egzaminu z tzw. przedmiotu dodatkowego lub do wyboru. Chętni mogą przystąpić maksymalnie do sześciu egzaminów na poziomie rozszerzonym.

Wśród przedmiotów do wyboru zdawanych na poziomie rozszerzonym są: biologia, chemia, filozofia, fizyka, geografia, historia, historia sztuki, historia muzyki, informatyka, język łaciński i kultura antyczna, wiedza o społeczeństwie, języki mniejszości narodowych i etnicznych, język regionalny, a także matematyka, język polski i języki obce nowożytne. Ponieważ egzaminy z przedmiotu do wyboru zdawane są na poziomie rozszerzonym, do tej grupy zaliczane są także – na tym poziomie – przedmioty, które są obowiązkowe na poziomie podstawowym.

Absolwenci technikum i absolwenci branżowej szkoły II stopnia nie mają obowiązku przystąpienia do egzaminu z jednego przedmiotu dodatkowego na poziomie rozszerzonym, jeżeli spełnili wszystkie warunki niezbędne do uzyskania dyplomu potwierdzającego kwalifikacje zawodowe albo dyplomu zawodowego w zawodzie nauczanym na poziomie technika. Według Centralnej Komisji Egzaminacyjnej w tym roku 782 maturzystów (0,7 proc. tegorocznych absolwentów techników i szkół branżowych) nie będzie zdawać żadnego przedmiotu na poziomie rozszerzonym.

Deklaracje o chęci zdawania jednego egzaminu z przedmiotu dodatkowego złożyło 57,2 proc. tegorocznych absolwentów techników i szkół branżowych II stopnia. Dwa egzaminy – zgodnie z deklaracjami – ma zdawać 26,9 proc., trzy egzaminy – 12,5 proc., cztery egzaminy – 2,2 proc., pięć egzaminów – 0,4 proc., sześć egzaminów – 0,1 proc.

Jeśli chodzi o tegorocznych absolwentów liceów ogólnokształcących, deklaracje o chęci zdawania jednego egzaminu z przedmiotu dodatkowego złożyło 21,5 proc. Dwa egzaminy – zgodnie z deklaracjami – ma zdawać 35,6 proc. absolwentów z liceów, trzy egzaminy – 34,9 proc., cztery egzaminy – 7,2 proc., pięć egzaminów – 0,7 proc., sześć egzaminów – 0,1 proc.

Niezależnie od tego, czy jest to egzamin w nowej, czy w starej formule, przeprowadzony jest na podstawie wymagań egzaminacyjnych. Stanowią one zawężony katalog wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego.

Aby zdać maturę, abiturient musi uzyskać minimum 30 proc. punktów z egzaminów obowiązkowych. W przypadku przedmiotu do wyboru nie ma progu zaliczeniowego, wynik z egzaminu służy tylko przy rekrutacji na studia.

Maturzysta, który jest laureatem lub finalistą olimpiady przedmiotowej, a zadeklarował chęć zdawania go na maturze, jest zwolniony z przystąpienia do egzaminu maturalnego z tego przedmiotu i automatycznie otrzymuje 100 proc. punktów możliwych do uzyskania z egzaminu z tego przedmiotu.

Przedwojenna matura to były wrota do lepszego życia

.„Międzywojenną maturę postrzegano jako wrota do lepszego świata. Powszechna była świadomość, że edukacja jest kluczowym czynnikiem warunkującym awans cywilizacyjny i powodzenie materialne” – pisze prof. Janusz MIERZWA, historyk, specjalista w zakresie dziejów II Rzeczpospolitej.

Jak twierdzi, „powiedzenie Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera zwykliśmy kojarzyć przede wszystkim z regułami funkcjonowania państwa i społeczeństwa w okresie po II wojnie światowej. Podkreślało ono, że nie formalne kryterium wykształcenia, lecz przynależność do partii komunistycznej czy wola udziału w budowie lepszego świata będzie kluczowym kryterium przy obsadzie lepiej płatnych posad czy stanowisk kierowniczych. Tymczasem myślenie w kategoriach posiadania matury bądź jej braku jest osadzone w realiach Drugiej Rzeczypospolitej i trochę wpisuje się w dyskusję nad tym, na ile Polska ludowa była czymś nowym, a na ile kontynuacją Polski przedwojennej…”.

W kontekście realiów II RP prof. MIERZWA zauważa, że „kształcenie na poziomie szkoły średniej zachowało charakter edukacji ekskluzywnej. Szli do nich przede wszystkim ci, których było na to stać. Fakt, że urzędnicy mogli w szkołach państwowych kształcić swoje dzieci bezpłatnie, a przy szkołach prywatnych ubiegać się o dofinansowanie, poza tym że zwiększał atrakcyjność tej profesji, wzmacniał efekt reprodukcji inteligencji w obrębie tej grupy. Jednocześnie system odcinał dostęp do szkół średnich np. młodzieży wiejskiej. Dzieci chłopskie czy robotnicze stanowiły średnio tylko 1/5 ogółu uczniów na tym poziomie, podczas gdy odsetek tych grup w całości społeczeństwa szacujemy na ok. 80 proc.”.

Historyk dodaje, że „uzyskanie wykształcenia na poziomie średnim dawało perspektywę zatrudnienia w administracji państwowej czy samorządowej, która dość powszechnie była odbierana jako nadzieja na awans, polepszenie doli, wyrwanie się z zaklętego kręgu chłopstwa reprodukującego biedę, a z braku kapitału finansowego i kulturowego pozbawionego szansy na modernizację”.

PAP/Danuta Starzyńska-Rosiecka/WszystkoCoNajważniejsze/PP

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 maja 2023