41. proc. lekarzy w Polsce chce odejść z pracy

41 proc. lekarzy i medyków chciałoby zmienić miejsce pracy lub odejść z zawodu ze względu na trudne warunki pracy, przeciążenie, agresję pacjentów – poinformowała sejmową komisję zdrowia Urszula Szybowicz, prezes Fundacji Nie Widać Po Mnie.
Ponad 60 proc. medyków szuka wsparcia poza miejscem pracy, w którym pracują
.Podczas sejmowej komisji zdrowia Ministerstwo Zdrowia przedstawiło informację na temat zdrowia biopsychospołecznego personelu medycznego.
Obecna na posiedzeniu prezes fundacji Nie Widać Po Mnie Urszula Szybowicz przekazała, że organizacja udziela wsparcia psychologicznego (m.in. konsultacji z psychologami) dla kadr medycznych i studentów takich kierunków. Od 2021 r. prowadzi program „W(y)SPA wsparcia dla medyka”, z którego skorzystało 35 tys. przedstawicieli kadry medycznej i administracyjnej placówek medycznych.
Urszula Szybowicz zapowiedziała, że do końca roku organizacja przedstawi wyniki ogólnopolskiego badania na temat kondycji zdrowotnej kadr medycznych. Udział wzięło w nim ponad 12 tys. respondentów.
– Ponad 41 proc. przedstawicieli kadr medycznych chciałoby zmienić miejsce pracy, bądź w ogóle odejść z zawodu medyka ze względu na trudne warunki pracy, przeciążenie, agresję pacjentów. Ponad 60 proc. szuka wsparcia poza miejscem pracy, w którym pracują – poinformowała.
Co powoduje, że 41. proc. lekarzy rozważa zmianę profesji?
.Ostatni raz takie dane dotyczące kadr medycznych widziałem w latach 80., ale wtedy chodziło o chęć wyjazdu z Polski – stwierdził Bolesław Piecha, poseł PiS, b. wiceminister zdrowia, specjalista ginekologii.
– Co jest powodem takiego nastawienia? Strach, stosunki pracy, mobbing? Skoro aż 41 proc. osób nie chce pracować w dobrze płatnym, o dużym prestiżu społecznym zawodzie, należy rozważyć, czy nie wprowadzić stałych programów dotyczących zdrowia psychospołecznego i wypalenia zawodowego personelu medycznego – dodał. Zaznaczył, że to zadanie dla samorządów zawodowych.
W 2022 r. Fundacja Nie Widać Po Mnie również przeprowadziła ankietę wśród medyków, która pozwoliła zrozumieć skalę problemu i stała się fundamentem programu W(y)SPA. Badanie ujawniło m.in., że 45 proc. lekarzy myśli o odejściu z zawodu, 75 proc. onkologów spełnia kryteria wypalenia zawodowego, 50 proc. przedstawicieli kadry medycznej wykazuje objawy wypalenia zawodowego, 30 proc. ankietowanych ma przynajmniej dwa objawy depresji lub stanów lękowych, 56 proc. chciałoby mieć dostęp do specjalistycznej pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej.
Zdrowie publiczne to dobro wspólne
.Państwo ma obowiązek chronić zdrowie publiczne. To oznacza nie tylko dostęp do szczepień, ale też przeciwdziałanie dezinformacji i konsekwentne budowanie zaufania do nauki. Potrzebujemy edukacji zdrowotnej, lepszej komunikacji i jasnego sygnału ze strony rządu i parlamentu: szczepienia są bezpieczne, skuteczne i ratują życie – pisze Paulina MATYSIAK.
Szczepienia stanowią jedno z kluczowych dokonań medycyny, które znacząco wpłynęły na rozwój zdrowia publicznego. Odgrywają fundamentalną rolę w profilaktyce chorób, zabezpieczaniu społeczeństw oraz budowaniu zdrowia na skalę globalną. Pozwalają nam uniknąć chorób i ich ciężkich skutków oraz umożliwiają życie w zdrowiu.
Szczepienia to nie kwestia „wiary” czy „opinii” – to kwestia wiedzy, odpowiedzialności i troski o wspólne zdrowie. Niestety w polskiej debacie publicznej zbyt często pozwalamy sobie na udawanie, że w tej sprawie można mieć „różne zdania”. Można dyskutować o organizacji systemu zdrowia, ale nie o podstawach medycyny.
Jako politycy mamy szczególny obowiązek: mówić jasno i opierać się na faktach. Tymczasem zbyt wielu przedstawicieli sceny politycznej flirtowało lub wciąż flirtuje z ruchem antyszczepionkowym – ze strachu przed utratą poparcia, dla medialnego szumu albo z czystego cynizmu. To bardzo niebezpieczna gra, której ofiarami są konkretni ludzie – dzieci, seniorzy, osoby z osłabioną odpornością.
Pod koniec ubiegłego roku Najwyższa Izba Kontroli wskazywała na poważne problemy z realizacją obowiązku szczepień ochronnych dzieci i młodzieży. Mimo jasno określonych zadań Państwowej Inspekcji Sanitarnej, związanych z nadzorem nad wykonaniem tego ustawowego obowiązku oraz zadaniami w zakresie profilaktyki, wzrosła liczba odmów szczepień, a skontrolowane organy Inspekcji oraz placówki podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) nie zapewniły odpowiedniego poziomu wyszczepienia. W Polsce obowiązek szczepień ochronnych ze względu na wiek, według danych GUS, obejmuje ok. 7,5 mln dzieci i młodzieży. W ostatnich latach liczba odmów szczepień wzrosła z ok. 40 tys. w 2018 roku do ponad 87 tys. w 2023 roku.
Z informacji pokontrolnej NIK wynika, że działania Głównego Inspektoratu Sanitarnego oraz objętych kontrolą Powiatowych Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych i jednostek podstawowej opieki zdrowotnej nie zapewniły zalecanego przez Światową Organizację Zdrowia ok. 90-95 proc. poziomu wyszczepienia, m.in. przeciw: odrze, śwince, różyczce, błonicy, tężcowi, krztuścowi, pneumokokom, poliomyelitis. Tym samym nie zagwarantowano bezpieczeństwa epidemiologicznego populacji. Analizy i oceny epidemiologiczne wykonane przez siedem PSSE ujawniły nieosiągnięcie tego wskaźnika, a w jednej ze skontrolowanych jednostek POZ stwierdziły zaledwie 17-procentowy poziom wyszczepienia. Zdecydowanie warto zajrzeć do raportu z tej kontroli [LINK].
Jako społeczeństwo starzejemy się, nie tylko w Polsce, w całej Europie. Choroby zakaźne, którym niestraszne przecież granice między państwami, stanowią duże zagrożenie dla osób w podeszłym wieku, których system immunologiczny jest osłabiony. Wiele osób starszych choruje przewlekle, a to wpływa na ich odporność. Jest sens szczepień wśród starszych osób – daje to szansę na uniknięcie choroby w ogóle bądź na jej bardzo łagodny przebieg bez powikłań.
Państwo ma obowiązek chronić zdrowie publiczne. To oznacza nie tylko dostęp do szczepień, ale też przeciwdziałanie dezinformacji i konsekwentne budowanie zaufania do nauki. Potrzebujemy edukacji zdrowotnej, lepszej komunikacji i jasnego sygnału ze strony rządu i parlamentu: szczepienia są bezpieczne, skuteczne i ratują życie.
Ale to też oznacza, że politycy muszą przestać udawać, że można być „neutralnym” wobec antyszczepionkowej propagandy. To nie jest kwestia wolności słowa, tylko odpowiedzialności za życie i zdrowie innych. Publiczne kwestionowanie szczepień przez osoby z mandatami zaufania społecznego powinno spotykać się z ostrą reakcją – społeczną, polityczną, a w niektórych przypadkach także prawną.
Mówiąc wprost: polityk, który powiela antyszczepionkowe narracje, przestaje być obrońcą dobra wspólnego – staje się zagrożeniem dla zdrowia publicznego.
Dziś, po doświadczeniach pandemii, nie mamy już prawa być naiwni. Musimy traktować zdrowie publiczne jak dobro wspólne – wymagające nie tylko inwestycji w system ochrony zdrowia, ale też odwagi cywilnej i odporności na populizm.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/paulina-matysiak-zdrowie-publiczne-to-dobro-wspolne
PAP/MB


