50. proc. lekarzy i pielęgniarek w Polsce cierpi na depresje [WHO]

Jedna trzecia lekarzy i pielęgniarek w Europie deklaruje depresję. Przodują pod tym względem Litwa i Polska. W naszym kraju 50 proc. lekarzy ma depresje lub stany lękowe – pokazało badanie europejskiej sekcji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Krajami, gdzie lekarzy i pielęgniarki depresja obciąża w najmniejszym stopniu, są Dania i Islandia
.Jedna trzecia lekarzy i pielęgniarek deklaruje symptomy depresji lub lęku” – zaznaczył cytowany w komunikacie dyrektor WHO na Europę Hans Kluge. Jest to wskaźnik pięciokrotnie wyższy niż u ogółu ludności europejskiej.
„Ponad jedna dziesiąta z nich myśli o odebraniu sobie życia lub okaleczeniu się; jest to brzemię niedopuszczalne dla osób, które się nami opiekują” – oświadczył Kluge.
Krajami, gdzie lekarzy i pielęgniarki depresja obciąża w najmniejszym stopniu, są Dania i Islandia – około 1 proc. wskazań.
Badanie, które przeprowadzono na próbie 90 tys. pracowników służby zdrowia w 27 krajach UE, Islandii i Norwegii, wykazało też, że jednej trzeciej ankietowanych grożono w pracy, a 10 proc. padło ofiarą przemocy fizycznej lub molestowania seksualnego w ciągu ostatniego roku.
50 proc. lekarzy zmaga się z lękiem i wypaleniem zawodowym
.Jedna czwarta lekarzy w europejskich krajach pracuje ponad 50 godzin tygodniowo, 32 proc. lekarzy i jedna czwarta pielęgniarek ma tylko czasowe umowy, co dodatkowo wzmaga ich niepokój.
Według Klugego problemowi depresji lekarzy i pielęgniarek należy zaradzić tym bardziej, że w Europie brakuje personelu medycznego.
„Wobec perspektywy braku blisko miliona pracowników służby zdrowia w Europie do 2030 r., nie możemy sobie pozwolić na ich utratę z powodu wyczerpania, rozpaczy czy przemocy” – zaznaczył Kluge.
Zdrowie publiczne to dobro wspólne
.Państwo ma obowiązek chronić zdrowie publiczne. To oznacza nie tylko dostęp do szczepień, ale też przeciwdziałanie dezinformacji i konsekwentne budowanie zaufania do nauki. Potrzebujemy edukacji zdrowotnej, lepszej komunikacji i jasnego sygnału ze strony rządu i parlamentu: szczepienia są bezpieczne, skuteczne i ratują życie – pisze Paulina MATYSIAK.
Szczepienia stanowią jedno z kluczowych dokonań medycyny, które znacząco wpłynęły na rozwój zdrowia publicznego. Odgrywają fundamentalną rolę w profilaktyce chorób, zabezpieczaniu społeczeństw oraz budowaniu zdrowia na skalę globalną. Pozwalają nam uniknąć chorób i ich ciężkich skutków oraz umożliwiają życie w zdrowiu.
Szczepienia to nie kwestia „wiary” czy „opinii” – to kwestia wiedzy, odpowiedzialności i troski o wspólne zdrowie. Niestety w polskiej debacie publicznej zbyt często pozwalamy sobie na udawanie, że w tej sprawie można mieć „różne zdania”. Można dyskutować o organizacji systemu zdrowia, ale nie o podstawach medycyny.
Jako politycy mamy szczególny obowiązek: mówić jasno i opierać się na faktach. Tymczasem zbyt wielu przedstawicieli sceny politycznej flirtowało lub wciąż flirtuje z ruchem antyszczepionkowym – ze strachu przed utratą poparcia, dla medialnego szumu albo z czystego cynizmu. To bardzo niebezpieczna gra, której ofiarami są konkretni ludzie – dzieci, seniorzy, osoby z osłabioną odpornością.
Pod koniec ubiegłego roku Najwyższa Izba Kontroli wskazywała na poważne problemy z realizacją obowiązku szczepień ochronnych dzieci i młodzieży. Mimo jasno określonych zadań Państwowej Inspekcji Sanitarnej, związanych z nadzorem nad wykonaniem tego ustawowego obowiązku oraz zadaniami w zakresie profilaktyki, wzrosła liczba odmów szczepień, a skontrolowane organy Inspekcji oraz placówki podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) nie zapewniły odpowiedniego poziomu wyszczepienia. W Polsce obowiązek szczepień ochronnych ze względu na wiek, według danych GUS, obejmuje ok. 7,5 mln dzieci i młodzieży. W ostatnich latach liczba odmów szczepień wzrosła z ok. 40 tys. w 2018 roku do ponad 87 tys. w 2023 roku.
Z informacji pokontrolnej NIK wynika, że działania Głównego Inspektoratu Sanitarnego oraz objętych kontrolą Powiatowych Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych i jednostek podstawowej opieki zdrowotnej nie zapewniły zalecanego przez Światową Organizację Zdrowia ok. 90-95 proc. poziomu wyszczepienia, m.in. przeciw: odrze, śwince, różyczce, błonicy, tężcowi, krztuścowi, pneumokokom, poliomyelitis. Tym samym nie zagwarantowano bezpieczeństwa epidemiologicznego populacji. Analizy i oceny epidemiologiczne wykonane przez siedem PSSE ujawniły nieosiągnięcie tego wskaźnika, a w jednej ze skontrolowanych jednostek POZ stwierdziły zaledwie 17-procentowy poziom wyszczepienia. Zdecydowanie warto zajrzeć do raportu z tej kontroli [LINK].
Jako społeczeństwo starzejemy się, nie tylko w Polsce, w całej Europie. Choroby zakaźne, którym niestraszne przecież granice między państwami, stanowią duże zagrożenie dla osób w podeszłym wieku, których system immunologiczny jest osłabiony. Wiele osób starszych choruje przewlekle, a to wpływa na ich odporność. Jest sens szczepień wśród starszych osób – daje to szansę na uniknięcie choroby w ogóle bądź na jej bardzo łagodny przebieg bez powikłań.
Państwo ma obowiązek chronić zdrowie publiczne. To oznacza nie tylko dostęp do szczepień, ale też przeciwdziałanie dezinformacji i konsekwentne budowanie zaufania do nauki. Potrzebujemy edukacji zdrowotnej, lepszej komunikacji i jasnego sygnału ze strony rządu i parlamentu: szczepienia są bezpieczne, skuteczne i ratują życie.
Ale to też oznacza, że politycy muszą przestać udawać, że można być „neutralnym” wobec antyszczepionkowej propagandy. To nie jest kwestia wolności słowa, tylko odpowiedzialności za życie i zdrowie innych. Publiczne kwestionowanie szczepień przez osoby z mandatami zaufania społecznego powinno spotykać się z ostrą reakcją – społeczną, polityczną, a w niektórych przypadkach także prawną.
Mówiąc wprost: polityk, który powiela antyszczepionkowe narracje, przestaje być obrońcą dobra wspólnego – staje się zagrożeniem dla zdrowia publicznego.
Dziś, po doświadczeniach pandemii, nie mamy już prawa być naiwni. Musimy traktować zdrowie publiczne jak dobro wspólne – wymagające nie tylko inwestycji w system ochrony zdrowia, ale też odwagi cywilnej i odporności na populizm.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/paulina-matysiak-zdrowie-publiczne-to-dobro-wspolne/
PAP/MB


