75. rocznica egzekucji ostatniego dowódcy NSZ Stanisława Kasznicy

Stanisław Kasznica

75 lat temu, 12 maja 1948 r., w więzieniu mokotowskim w Warszawie władze komunistyczne wykonały wyrok śmierci na ppłk. Stanisławie Kasznicy, ostatnim komendancie głównym NSZ. „Ten, kto nie przeszedł tortur, nie ma prawa osądzać” – powiedział Stanisław Kasznica podczas ostatniego przed śmiercią widzenia ze swoją siostrą.

.Stanisław Kasznica urodził się we Lwowie 25 lipca 1908 r. rodzinie prawniczej. Jego ojciec, Stanisław Wincenty Kasznica, potomek posła na Sejm Czteroletni Antoniego Trębickiego, w latach 1929-1931 był rektorem Uniwersytetu Poznańskiego. Wcześniej wziął udział w obronie Lwowa przed wojskami ukraińskimi w latach 1918-1919.

Działacz Młodzieży Wszechpolskiej i ONR

.Stanisław Kasznica uczył się w poznańskim Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego, a po maturze w 1927 r. podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Poznańskim. W czasie studiów związał się z akademickimi strukturami ruchu narodowego: był członkiem Związku Akademickiego Młodzież Wszechpolska, Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR), a także tajnej organizacji Orła Białego. Należał również do Poznańskiego Aeroklubu Akademickiego, Bratniej Pomocy i Korporacji Akademickiej Helionia.

W latach 1931-1932 odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim oraz 7. Wielkopolskim Dywizjonie Artylerii Konnej w Poznaniu. Po uzyskaniu dyplomu prawnika pracował w stołecznej kancelarii adwokata Ignacego Weinfelda. Po uzyskaniu aplikacji był radcą prawnym w Gnieźnie.

Weteran wojny obronnej 1939 r.

.W czasie kampanii polskiej 1939 r. walczył jako dowódca plutonu baterii w 7. DAK, podporządkowanego Wielkopolskiej Brygadzie Kawalerii w składzie Armii „Poznań”. Brał udział w walkach nad Bzurą i obronie Warszawy. W tym samym dywizjonie służył brat Stanisława, Jan, który jednak nie przeżył wojny. Po klęsce w wojnie 1939 r. Stanisław Kasznica przeszedł do konspiracji.

Stanisław Kasznica – ostatni komendant NSZ

.Był członkiem tajnej Organizacji Polskiej, z której wyłoniły się: Grupa „Szańca”, Związek Jaszczurzy i Komisariat Cywilny. W 1942 r. wstąpił do Służby Cywilnej Narodu. Odpowiadał za sprawy prawno-administracyjne. Był m.in. autorem regulaminu sądów kapturowych zajmujących się walką z próbami kolaboracji z okupantem. Od 1943 r. był członkiem Prezydium Tymczasowej Narodowej Rady Politycznej, będącej politycznym organem zwierzchnim Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ). Po akcji scaleniowej NSZ z Armią Krajową w marcu 1944 r. przeciwny scaleniu Kasznica wstąpił do rozłamowej Rady Politycznej NSZ. W lipcu 1944 r. mianowano go szefem Oddziału I Komendy Głównej NSZ. W Powstaniu Warszawskim dowodził liczącym 30 żołnierzy NSZ oddziałem walczącym na Ochocie.

Działalność w podziemiu antykomunistycznym

.Po kapitulacji przedostał się do Częstochowy. Piastował funkcję komendanta Okręgu VIII NSZ.Na przełomie 1944 i 1945 r. został dowódcą Okręgu Poznań poakowskiej organizacji „Nie”, której celem była walka z nowym okupantem i marionetkowym reżimem komunistycznym. W 1945 r. z ramienia Komendy Głównej NSZ został mianowany Inspektorem Okręgów I (pomorskiego) i II (poznańskiego), komendantem Okręgu Poznań NSZ, a następnie pełniącym obowiązki komendanta NSZ (zastępcą Zygmunta Broniewskiego). W tym czasie kierował również wywiadem Organizacji Polskiej.

Przez cały okres działalności w podziemiu Stanisław Kasznica był poszukiwany przez UB oraz NKWD. W grudniu 1945 r. doradca NKWD przy MBP (faktyczny nadzorca polskiej bezpieki) płk Siergiej Pawłowicz Dawidow raportował do ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRS Ławrientija Berii o rozbiciu większości oddziałów NSZ. Jako jednego z żołnierzy, których nie udało się aresztować, Dawidow wymienił Kasznicę. „Prawie nienaruszony pozostał sztab obszaru zachodniego (NSZ), kierowany przez Kasznicę, który jest również zastępcą komendanta głównego NSZ. Podjęto kroki w celu wykrycia i likwidacji sztabu Obszaru Zachodniego” – pisał w raporcie. Stanisław Kasznica ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem Stanisław Piotrowski, zapuścił wąsy. Kilkukrotnie wymykał się komunistom, za jego schwytanie wyznaczono nagrodę pieniężną. Ostatecznie wpadł na skutek donosu jednego z członków NSZ.

Schwytanie przez komunistów

.Ostatni komendant NSZ wpadł w ręce komunistów 15 lutego 1947 r. w Zakopanem, gdzie przebywał wraz z rodziną – żoną Reginą z domu Niedźwiałowską i siedmioletnią córką Zofią. Po zatrzymaniu przewieziono go do aresztu MBP przy ul. Koszykowej, a następnie – jak innych Żołnierzy Niezłomnych – osadzono w więzieniu przy ul. Rakowieckiej. Tam był inwigilowany przez więźniów współpracujących z bezpieką. „Mówił, że pragnąłby już mieć sprawę sądową i wyrok za sobą, i zdaje sobie sprawę, że czapa go nie minie. Jest religijny, więc życia sobie nie odbierze i lepiej niech to uczynią przedstawiciele bezpieczeństwa. Nadmienia, że ppłk Różański ma już wyrok na niego przygotowany. Powiedział, że gdy wieczorem czasem gaśnie światło, to jego oficer śledczy ucieka za drzwi. Widzi Kasznica, że ma dobrze wyrobioną markę, gdyż nawet w więzieniu komuniści się go boją” – raportował jeden z donosicieli.

Niezłomność ducha do samego końca

.W czasie trwającego ponad rok śledztwa, mimo tortur, Kasznica nie załamał się. Jego proces przed Wojskowym Sądem Rejonowym rozpoczął się 11 lutego 1948 r. Głównym oskarżycielem w procesie był prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej Czesław Szpądrowski, który kilkanaście tygodni po zakończeniu procesu Kasznicy sam trafił na ławę oskarżonych. Został oskarżony o szpiegostwo oraz współpracę z podziemiem i skazany na karę śmierci. W drodze łaski karę zamieniono na dożywocie. Wolność odzyskał w 1956 r. Szpądrowski nie poniósł odpowiedzialności za rzeczywiste przestępstwo, którym była kradzież przekazanych do depozytu więziennego rzeczy osobistych Kasznicy i pozostałych oskarżonych. Razem z Kasznicą sądzono jego bliskiego współpracownika, Lecha Neymana, członka Komendy Głównej NSZ oraz czterech innych wyklętych: Mieczysława Paszkiewicza, Andrzeja Jastrzębskiego, Wandę Marię Salską i Stefanię Żelazowską.

Komunistyczna kampania propagandowa towarzysząca procesowi

.Procesowi towarzyszyła kampania propagandowa komunistycznej prasy, wymierzona w podziemie niepodległościowe. 12 lutego 1948 r. „Życie Warszawy” napisało: „Proces Kasznicy i innych […] ukazuje równię pochyłą, po której żywioły ONR-owskie i endeckie spychała nienawiść do obozu postępu, spychał strach przed przebudową społeczną kraju”. Dzień później ta sama gazeta zamieściła relację z zeznań Kasznicy: „Zeznaje równym, spokojnym głosem, okresami potoczystymi, czyściutko wymuskanymi. Nigdy w głosie nie zadrży wzruszenie. Jakiekolwiek. Jest w tym człowieku jakaś gładka, wytworna i obłudna układność, za którą czai się dobrze opanowany strach – i coś ponadto. Nienawiść”. W innych artykułach prasowych ostatniego przywódcę NSZ przedstawiono jako kolaboranta, przestępcę, szpiega i przeciwnika demokracji. Zarzucano mu organizację tzw. trójek antykomunistycznych złożonych z uzbrojonych „bandytów”, których celem było likwidowanie przedstawicieli władzy.

Tortury – ulubione narzędzie „przesłuchań” komunistycznej bezpieki

.Proces był parodią wymiaru sprawiedliwości. Kluczowe znaczenie dla jego przebiegu miało wymuszanie zeznań i tortury. Najważniejszym źródłem do poznania metod komunistycznej bezpieki są wspomnienia jego siostry Eleonory, której władze zezwoliły na widzenia z bratem: „Pamiętam, że spytał mnie, czy przypominam sobie potężnego mężczyznę, który siedział za mną na sali sądowej, i powiedział, że gdy na rozprawie mówili coś niezgodnego z tym, co zeznawał podczas śledztwa, to był później przez tego człowieka rozliczany – bity”. Wspominała także ostatnie widzenie z bratem: „Był strasznie zmieniony, widać było szramy, [był] bez zębów, opowiedział nam o swoich torturach […] ja mówiłam: «Ja dopadnę tego, kto cię wydał». A on mówi: «Słuchaj, Ela, ten kto nie przeszedł tortur, nie ma prawa osądzać, bo jedni wytrzymają, a inni nie są w stanie wytrzymać, więc nie wolno mścić się»”.

Na czele składu sędziowskiego stał ppłk Alfred Janowski, wiceprezes Najwyższego Sądu Wojskowego, który był uznawany za „specjalistę” od procesów pokazowych podziemia niepodległościowego. Nie ukrywał, że jest tylko narzędziem w rękach aparatu terroru. Otrzymywał listy, w których członkowie podziemia „informowali” go, że zostanie rozliczony za swoje zbrodnie sądowe. „Niech Pani im powie, że to nie moja wina, ja w tej sprawie nie miałem nic do gadania. Tu wyroki wydał Różański. No niech pani im to powie! Po czym obiecał, że zrobi co w jego mocy, żeby zmieniono wyrok w sprawie jej męża. Tak też się stało” – mówił do żony jednego ze skazanych, gdy ta prosiła go o złagodzenie wyroku.

Skazanie polskiego bohatera na śmierć

.Dnia 2 marca 1948 r. sąd pod jego przewodnictwem był bezlitosny. Kasznicę uznano za winnego m.in. współdziałania z gestapo, zamachów na władzę ludową, dążenia do obalenia ustroju przemocą, działania na szkodę państwa polskiego, posiadania broni i radiowego aparatu nadawczo-odbiorczego bez zezwolenia. Zarzucono mu również, że jako oficer WP nie zgłosił się do służby w „ludowej” armii i posługiwał się podrobionymi dokumentami. Kasznica został skazany na karę śmierci, utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze, a także przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa.

Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Kasznica i Neyman zostali rozstrzelani 12 maja 1948 r. Ostatnie chwile życia zapamiętał zastępca komendanta Okręgu Krakowskiego NSZ Stanisław Salski, także skazany na karę śmierci, zamienioną później na wyrok kilkunastu lat więzienia: „Staszek nie dał się prowadzić. Szedł oficerskim, sprężystym krokiem”. Został zamordowany strzałem w tył głowy. Rodzina nie została oficjalnie poinformowana o śmierci Kasznicy. Jak wspominała siostra, dowiedziała się „pocztą pantoflową”. W 1992 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wydany przez władze komunistyczne wyrok śmierci. W uzasadnieniu czyny dowódcy NSZ uznano za działalność „na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego”.

Odnalezienie szczątek ostatniego komendanta NSZ w 2012 r.

.Szczątki ostatniego komendanta NSZ, pochowanego w mundurze Wehrmachtu, znajdowały się wśród kości 117 osób – ofiar represji komunistycznych – wydobytych w 2012 r. w czasie prowadzonych przez IPN ekshumacji na terenie kwatery „Ł” wojskowych Powązek (zostały zidentyfikowane w 2013). Szczątki Lecha Neymana również wtedy odnaleziono (zidentyfikowane w 2018).

Adam Lazarowicz – działacz WiN i żołnierz wyklęty

.Na temat antykomunistycznej działalności w podziemiu niepodległościowym Adama Lazarowicza, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Romuald LAZAROWICZ w tekście „Tęsknota za nieznanym dziadkiem„. Autor jest wnukiem tego członka Zarządu Głównego Stowarzyszenia WiN.

„Adam Lazarowicz wraz z rodziną i podkomendnymi był ścigany od samego początku przez sowieckie NKWD i polskie UB. Powodem nie była żadna „zbrodnia” wobec nowej władzy, a samo dowodzenie w czasie wojny oddziałami AK. Jedynym realnym, nie samobójczym wyjściem było pozostawanie w podziemiu. Na bazie Armii Krajowej powstała wówczas organizacja „Wolność i Niezawisłość”. Adam Lazarowicz współtworzył ją wraz z towarzyszami walki z czasów wojny i podkomendnymi z AK. Wbrew do dziś rozpowszechnionym mitom była to organizacja polityczna, nie zbrojna.  Owszem, liczne oddziały leśne szukały w WiN-ie parasola organizacyjnego i podporządkowywały się mu, ale organizacja nie tworzyła żadnych nowych oddziałów. Wręcz przeciwnie, starano się „rozładować lasy”, umożliwić jak największej liczbie żołnierzy przejście do cywilnego życia. Było to jednak bardzo trudne, bo nowa władza wszystkich kombatantów walki o wolną Polskę (również tych walczących na Zachodzie) traktowała jak zbrodniarzy”.

„Samotną walkę, nawet siłami całej AK, z gigantyczną sowiecką armią WiN postrzegał jako całkowicie nierealną, a prowadzącą do dalszego rozlewu polskiej krwi. Owszem, liczono się z możliwością szybkiego skłócenia się Sowietów z ich zachodnimi sojusznikami i wybuchu kolejnej wojny, ale coraz więcej wskazywało, że wojna pozostanie zimna. Główne zadania WiN to z jednej strony walka ideowa (m.in. poprzez prasę podziemną), podtrzymanie ducha wolności, z drugiej zaś dokumentowanie komunistycznych zbrodni w Polsce i przekazywanie tych informacji zarówno polskiemu rządowi w Londynie i Naczelnemu Wodzowi gen. Władysławowi Andersowi oraz ONZ, jak i niekomunistycznym ośrodkom politycznym w Polsce (jak np. PSL). Ważnym zadaniem było też ostrzeganie konkretnych osób i organizacji – w tym Kościoła – o planowanych przez reżim działaniach represyjnych”.

.”Po aresztowaniu trzech poprzednich Zarządów Głównych WiN, w 1947 roku w skład Zarządu IV wszedł Adam Lazarowicz, który został zastępcą prezesa Łukasza Cieplińskiego. Ukrywająca się rodzina przenosiła się z miejsca na miejsce, spotykając się zarówno z ofiarnością jednych, jak i z głupotą i złośliwością innych. W konspiracyjną pracę będącego cały czas w drodze Adama zaangażowany był też jego najstarszy syn Zbigniew” – pisze Romuald LAZAROWICZ.

PAP/Michał Szukała/WszystkoCoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 maja 2023