Adam Naruszewicz – współtwórca polskiego oświecenia
Adam Naruszewicz był jednym z najważniejszych twórców polskiego oświecenia. Zapisał się w pamięci potomnych nie tylko jako dramatopisarz, ale też jako publicysta, historyk i geograf. Jego bogaty dorobek wziął się z wszechstronnych zainteresowań, starannego wykształcenia, ogromnej pracowitości oraz przyjaźni z królem Stanisławem Augustem Poniatowskim.
Adam Naruszewicz: droga na królewski dwór
.Adam Naruszewicz urodził się 20 października 1733 roku w niegdyś sławnej rodzinie, której prestiż już dawno zdążył podupaść. Jego ojciec był łowczym pińskim. Mając 15 lat Adam wstąpił do zakonu jezuitów, a następnie podjął naukę w Akademii Wileńskiej. Po jakimś czasie przeniósł się do Warszawy, aby rozpocząć pracę w tamtejszym kolegium jezuickim. W 1758 roku wyruszył w podróż do Francji. W Lyonie rozpoczął trwające kilka lat studia teologiczne. Miał okazję zwiedzić w międzyczasie Niemcy, Hiszpanię i Italię. Przy okazji nauczył się też biegle posługiwać francuskim, a mniejszym stopniu również włoskim i niemieckim.
Wracając na początku lat 60. do Polski, Adam Naruszewicz był człowiekiem wszechstronnie wykształconym i oczytanym. W kraju objął posadę nauczyciela i wykładowcy w warszawskim Collegium Nobilium, nowoczesnej pijarskiej szkole założonej przed kilkudziesięciu laty przez Stanisława Konarskiego. Naruszewicz prowadził tam zajęcia z poetyki, wymowy, historii, geografii oraz języka francuskiego. Sprawował też pieczę nad miejscową biblioteką, a w 1766 i 1767 roku dawał lekcje w Szkole Rycerskiej.
Adam Naruszewicz: najważniejsze osiągnięcia
.W 1764 roku Naruszewicz został przedstawiony Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu. W kolejnych latach pomiędzy nim a monarchą zrodziła się przyjaźń. Król postanowił też wykorzystać talenty Naruszewicza do realizacji swoich licznych pomysłów kulturalnych i naukowych. Jezuita zaczął bywać regularnie na organizowanych przez władcę obiadach czwartkowych – spotkaniach czołowych polskich intelektualistów. Sporadycznie pisywał również do założonego przy wsparciu Stanisława Augusta czasopisma „Monitor”.
W 1771 roku Naruszewicz objął po Janie Chrzcicielu Albetrandim stanowisko redaktora innego promowanego przez władcę tytułu – tygodnika literackiego „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne”. W czasopiśmie tym przez kilka lat Naruszewicz publikował swoje liczne wiersze oraz tłumaczenia obcych autorów, zarówno tych starożytnych, jak Horacy czy Anakreont, jak i współczesnych, na przykład Woltera czy Jean-Jacquesa Rousseau. Równolegle na zlecenie króla pisał też broszury, teksty publicystyczne oraz polemiki. Akcje takie podejmował między innymi w związku z konfederacją barską oraz pierwszym rozbiorem Polski w 1772 roku.
Adam Naruszewicz jako historyk
.Po kilku latach Naruszewicz otrzymał od Stanisława Augusta nowe zadanie. Miał zająć się opracowaniem historii Polski. Do pracy przystąpił z wielką energią. W 1775 roku wydał Memoriał względem pisania historii narodowej, w którym określił swoje założenia metodyczne. Zawarł w nim też postulat przebadania źródeł różnego typu – nie tylko kronik, ale też dokumentów, map, druków ulotnych, relacji sejmowych i rękopisów. Następnie ruszył w podróż po kraju, w trakcie której zbierał materiały oraz zapoznawał się z kolekcjami bibliotek i archiwów. Z uwagi na swoją skrupulatność nigdy nie udało mu się wydać pierwszego tomu, mającego opisywać najdawniejsze dzieje polskiej państwowości. Łatwiej poszło z kolejnymi pozycjami w serii. Tom drugi ukazał się w 1780 roku, a w ciągu kolejnych kilkunastu lat powstało pięć kolejnych.
Adam Naruszewicz doprowadził dzieło swojego życia do momentu ślubu Władysława Jagiełły z Jadwigą. Miał plany kontynuowania badań, ale uznał, że wcześniej musi zgromadzić jak największą ilość źródeł z czasów panowania Jagiellonów i królów elekcyjnych. Tak powstały tak zwane Teki Naruszewicza – kilkaset tomów gromadzących dziesiątki tysięcy kopii dokumentów dotyczących dziejów Polski. Choć dzieło podjęte przez królewskiego historyka nigdy nie zostało ukończone, zebrane przez niego materiały do dziś stanowią wielką pomoc dla wielu badaczy przeszłości.
Ostatnie lata życia Naruszewicza
.Schyłek życia Adama Naruszewicza przypadał na czasy bardzo burzliwe, w których Rzeczpospolita wpierw wkroczyła na drogę potrzebnych reform, a później upadła pod naporem zaborców. Główny bohater tego tekstu przez cały czas trwał wiernie u boku Stanisława Augusta Poniatowskiego. W 1791 roku poparł Konstytucję 3 Maja, później zaś razem z władcą wstąpił do konfederacji targowickiej. Wobec targowiczan pozostał jednak sceptyczny, a w sejmie rozbiorowym w 1793 roku nie zamierzał brać udziału. W międzyczasie uzyskał pierwsze znaczące godności kościelne. W 1788 roku został biskupem smoleńskim, a w 1790 – biskupem łuckim. Zmarł 8 lipca 1796 roku w Janowie Podlaskim.
Naruszewicz był autorem wszechstronnym, twórcą dzieł historycznych, satyr, poematów, panegiryków, dramatów i tekstów publicystycznych. Swoją działalnością artystyczną zasłynął jako propagator oświecenia, pozostający jednak w niektórych sferach wierny ideom baroku. Za swoje dokonania otrzymał od króla wiele odznaczeń, w tym Order Orła Białego, Order św. Stanisława oraz Medal Merentibus.
Jak naprawić nasz język?
.O współczesnych wyzwaniach stojących przed polskimi literatami pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” poeta i filozof Karol SAMSEL.
„Język polski jest potwornie zbrutalizowany. Ta brutalizacja wynika z naturalnej reakcji psychologicznej jego użytkowników. Widząc stopień nasycenia języka wulgaryzmami, automatycznie używamy ich coraz częściej. Wulgaryzmy są naturalną potrzebą językową. Wyrastają ze spontanicznych odruchów. Podobnie jak śmiech, wulgaryzmy są niekontrolowaną, spontaniczną reakcją, która ma dać upust emocjom.” – stwierdza Karol SAMSEL.
„Te doświadczenia świata rzeczywistego przenikają do świata literatury. Aby literatura była autentyczna, jej światy i teksty także musiały się zbrutalizować. Gdyby autorzy nienaturalnie oczyszczali język z wulgarności i stosowali język purystyczny – czyli używali wyłącznie, wręcz patologicznie, czystych form językowych – byłoby to godne większego potępienia niż używanie wulgaryzmów. Słowa niecenzuralne bowiem nazywają rzeczywistość – która czasami aż domaga się siarczystego zaklęcia – po imieniu.”
„Jednak dziś wulgaryzmy są martwym złogiem języka. Mimo to w wypowiedziach wybijają się na pierwszy plan. Gdy przyjrzymy się strukturze języka, zauważymy, że wulgaryzmy są bardzo problematyczne. Wzmocniły i przebodźcowały język. Między innymi to wpłynęło na nienaturalną hiperbolizację obrazów językowych. Taki przehiperbolizowany język doprowadza nas na skraj przepaści. Jeśli nazwiemy jakieś wydarzenie «drastycznym», a kolejne okaże się o wiele gorsze, to co pozostaje? Jak opisać tę rzeczywistość?” – pyta Karol SAMSEL.