Akademia Tarnowska otworzy kierunek lekarski
Akademia Tarnowska będzie kształcić studentów na kierunku lekarskim. Odpowiedni wniosek uczelni w tej sprawie został pozytywnie zaopiniowany przez resort zdrowia, a minister Przemysław Czarnek powinien podpisać go jeszcze w tym tygodniu – przekazał wiceminister edukacji i nauki Włodzimierz Bernacki.
Akademia Tarnowska uruchomi kierunek lekarski
.Jak podkreślił wiceszef resortu edukacji i nauki podczas poniedziałkowego briefingu w Tarnowie, uruchomienie kształcenia lekarzy w tarnowskiej szkole wyższej jest efektem przyjęcia przez parlament ustawy o tym, że szkoły inne niż te, które posiadają uprawnienia do doktoryzowania na kierunkach medycznych, mogą prowadzić kierunki lekarskie.
„Zdecydowano w tej ustawie, że o takie rozwiązania mogą się ubiegać także takie szkoły, jak ówczesna Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Tarnowie” – wyjaśnił.
Według Bernackiego „ułatwienie możliwości składania wniosków o uruchomienie kierunków lekarskich nie oznacza, że każda szkoła może uzyskać uprawnienia do prowadzenia takiego kierunku”. „Trzeba spełnić naprawdę wyśrubowane warunki, a Akademia Tarnowska te warunki spełniła i tym samym wszyscy cieszymy się z tego, że Tarnów będzie miejscem na terenie Małopolski, obok Nowego Sącza i Nowego Targu, z nowymi szkołami, które takie uprawnienia będą posiadać” – wskazywał.
W opinii wiceministra, Akademia Tarnowska w ciągu wielu lat swojego istnienia pokazała, że „jest szkołą, która – po pierwsze – posiada bardzo dobrą kadrę naukową i dydaktyczną, ale również przez ostatnie lata zbudowała zaplecze związane z infrastrukturą dydaktyczną i badawczą”. Uczelnia ta – mówił Bernacki – uzyskuje także bardzo wysokie noty w badaniach ewaluacyjnych.
„To pokazuje bardzo zrównoważony rozwój i w wymiarze materialnym, jak i naukowo-dydaktycznym” – podkreślił wiceminister edukacji i nauki.
Jak zapowiedział, jeszcze w tym tygodniu można się spodziewać dopełnienia formalności związanych z tworzeniem nowego kierunku poprzez podpis ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
Rektor Akademii Tarnowskiej na temat nowego kierunku
.Rektor Akademii Tarnowskiej prof. dr hab. Małgorzata Kołpa oceniła podczas briefingu, że powstanie kierunku lekarskiego w tej uczelni to „nobilitacja, olbrzymie wyróżnienie, a także dopełnienie marzeń i oczekiwań”. Zgodnie z jej zapewnieniami, jakość kształcenia będzie bardzo dobra, nie odbiegająca od tej na dużych uniwersytetach.
„Zebraliśmy naprawdę znakomitą rzeszę naukowców, wśród których są także nasi obecni pracownicy. Od 24 lat prowadzimy kształcenie na kierunkach medycznych, najpierw na pielęgniarstwie, a następnie fizjoterapii i położnictwie” – mówiła przedstawicielka uczelni.
Zapowiedziała ona, że pierwsza rekrutacja na kierunek medyczny, obejmująca 60 studentów, odbędzie się prawdopodobnie w kolejnym roku akademickim. Do tego czasu tarnowska uczelnia chce dokończyć tworzenie zaplecza dydaktycznego i naukowego, zakupić specjalistyczne wyposażenie i podpisać umowy ze szpitalami i ośrodkami medycznymi w Tarnowie i innych miastach.
„Chcemy się do tego bardzo dobrze przygotować (…). Będzie to szansa dla młodych ludzi z powiatu tarnowskiego, których nie stać na studiowanie w dużych ośrodkach, np. w Krakowie” – oceniła prof. Kołpa.
Polska nauka
.„Dominujący w naszym kraju model kariery, w którym absolwent uczelni robi w niej doktorat, potem habilitację, aby w końcu zostać tam profesorem jest antyinnowacyjny, prowadzi do skostnienia myśli naukowej, a także sprzyja tworzeniu patologicznych układów osobowych” – pisze prof. Andrzej JAJSZCZYK, wiceprzewodniczący Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERC), dyrektor Narodowego Centrum Nauki w latach 2011-2015, członek korespondent PAN.
Jak podkreśla, „ważną rolę, jeżeli chodzi o ocenę jednostek naukowych, odgrywają także międzynarodowe rankingi, w tym popularny ranking szanghajski. Jest on tworzony bardzo rzetelnie i zgodnie ze starannie przemyślaną metodologią. Niestety, zarówno w rankingach jak i biorąc pod uwagę wspomniane wcześniej miary, naukowcy pracujący w naszym kraju wypadają nadzwyczaj słabo na tle rozwiniętego świata. Przyczyny tego są złożone i nie ograniczają się, jak twierdzą niektórzy, do chronicznego niedofinansowania nauki w Polsce, a już zupełnie nie wynikają z braku szacunku dla polskiej specyfiki, jak twierdzą inni”.
Naukowiec dodaje, że „częstym argumentem, używanym szczególnie przez przedstawicieli nauk humanistycznych i społecznych, na brak obecności w globalnym dyskursie naukowym, jest jakoby brak zainteresowania świata naszymi polskimi sprawami. Nic bardziej fałszywego! Zawsze interesujące są nowe metodologie badań, niezależnie od miejsca ich użycia. Polska jest też niemałym krajem, znajdującym się w centrum Europy, na skrzyżowaniu szlaków między Wschodem i Zachodem. To co działo bądź dzieje się u nas jest obserwowane z dużo większą uwagą przez innych, niż to się nam czasami wydaje, a nasz wpływ na dzieje świata był znacznie większy niż sami o tym sądzimy. Czyż historia Europy nie potoczyłaby się inaczej, gdyby nie wiedeńska wiktoria? Czy istniałaby by dzisiaj Belgia, na terenie której znajduje się obecna stolica Europy, gdyby nie Powstanie Listopadowe? Czy Bitwa Warszawska 1920 roku nie zatrzymała komunistycznej nawały? Czy upadłby Berliński Mur, gdyby nie Solidarność i Lech Wałęsa. Czy również to co dzieje się teraz z naszym społeczeństwem w epoce wielkich przemian i wielkich wyzwań, nie jest interesujące dla reszty świata? Czy nasz punkt widzenia na wydarzenia w innych częściach globu nie zaciekawi uczonych poza naszym krajem? Musimy o tym opowiadać i to w międzynarodowym języku nauki, którym jest obecnie język angielski. Nawet najlepsze prace, opublikowane w mało znanych czasopismach czy wydawnictwach, nie posiadających globalnych sieci dystrybucyjnych, mają bardzo małą szansę na zauważenie. Oczywiście mamy także zobowiązania wobec własnego języka, ale w tym przypadku główną rolę odgrywają prace publicystyczne czy popularyzatorskie, a nie stricte naukowe. Niestety są w Polsce całe obszary nauki, nazywane ostatnio „nauką równoległą”, w których publikuje się prawie wyłącznie w krajowych czasopismach bądź wydawanych lokalnie monografiach i nie konfrontuje się wyników z nauką światową. O dziwo, niektórzy tacy „naukowcy” dochrapali się nawet tytułów profesorskich. To oczywista patologia, a finansowanie takich osób z publicznych pieniędzy jest marnotrawstwem mocno ograniczonych środków przeznaczanych w naszym kraju na naukę”.
„Drugą, niezwykle ważną, przyczyną słabości uprawianej w Polsce nauki jest brak długoterminowej mobilności. Dominujący w naszym kraju model kariery, w którym absolwent uczelni robi w niej doktorat, potem habilitację, aby w końcu zostać tam profesorem jest antyinnowacyjny, prowadzi do skostnienia myśli naukowej, a także sprzyja tworzeniu patologicznych układów osobowych. Nic tak nie otwiera oczu i nie ułatwia trwałych związków ze światową nauką, jak kilkuletni pobyt i praca naukowa w innych niż macierzysty, dobrych zespołach naukowych, najlepiej za granicą. Nie zastąpią tego spotkania na konferencjach, krótkie wyjazdy studyjne czy tak łatwe obecnie kontakty za pośrednictwem Internetu. Nie ulega wątpliwości, że długoterminowe wyjazdy i związana z tym zmiana miejsca zamieszkania niejednokrotnie wymaga wyrzeczeń, nie tylko własnych, ale także członków rodziny (bywa dla tej rodziny również niepowtarzalną szansą). Ale bez tego trudno myśleć o pracy naukowej na najwyższym światowym poziomie” – pisze prof. JAJSZCZYK.
Jego zdaniem „trzecim, wielkim problemem polskiej nauki jest jej nadmierna hierarchiczność, której elementami są stopień doktora habilitowanego i tytuł profesora. Już dawno stopnie te mają nikły związek z jakością legitymujących się nimi naukowców, a samo ich posiadanie stwarza złudne wrażenie wybitności. Przede wszystkim jednak konieczność zdobywania formalnych stopni spowalnia uzyskiwanie samodzielności naukowej i utrudnia młodym, zdolnym badaczom tworzenie zespołów naukowych. Jest także przeszkodą, zarówno w mobilności międzynarodowej, między jednostkami naukowymi, jak i w międzysektorowej, czyli między nauką a gospodarką. Jakkolwiek habilitacja istnieje także w niektórych innych krajach, na przykład we Francji, Niemczech czy Szwajcarii, to jednak ma tam znikome znaczenie”.
„To rzeczywisty obraz nauki w naszym kraju – nie pomoże napinanie się i mówienie o polskiej specyfice. Po prostu przegrywamy wyścig z rozwiniętym światem” – twierdzi prof. Andrzej JAJSZCZYK.
PAP/Rafał Grzyb/WszystkoCoNajważniejsze/PP