Amerykanie obchodzą Święto Dziękczynienia
Amerykanie obchodzą w czwartek 23 listopada 2023 roku Święto Dziękczynienia, podczas którego spotykają się na uroczystych kolacjach, gdzie główną potrawą jest pieczony indyk. Świąteczny posiłek będzie w tym roku tańszy dzięki niższym cenom indyka – informuje telewizja CNBC.
Święto Dziękczynienia
.Inflacją cen żywności w Stanach Zjednoczonych wynosiła w październiku 2,1 proc. Jednak nie wszystkie produkty kosztują więcej niż rok temu – podaje CNBC.
Tegoroczna kolacja z okazji Święta Dziękczynienia będzie tańsza, w dużej mierze dzięki niższym cenom indyka. Według Federacji Amerykańskich Biur Rolniczych średni koszt obiadu dla 10 osób wyniesie 61,17 dolarów, co oznacza spadek o 4,5 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem.
Historia święta
.Geneza Święta Dziękczynienia sięga początków XVII wieku, kiedy do Ameryki przybyli pierwsi osadnicy z Europy, którzy założyli kolonię Plymouth w stanie Massachusetts. W 1621 roku urządzili oni trzydniową uroczystość, by uczcić udane żniwa i podziękować za boże dary.
To ruchome święto oficjalnie zostało ustanowione w czasie wojny secesyjnej, kiedy prezydent Abraham Lincoln ogłosił ostatni czwartek listopada Dniem Dziękczynienia.
Jak mówiła w telewizji CNBC Ashley Rose Young z waszyngtońskiego Muzeum Historii Ameryki, na stole osadników prawdopodobnie nie było indyka, tylko dziczyzna, kaczki i gęsi. Popularyzacja obchodów święta w jego obecnej formie i zwyczaju jedzenia indyka to efekt działalności pisarki Sary Hale, tworzącej na początku XIX wieku.
Za co jesteśmy wdzięczni – czas na refleksję
.Obecnie Święto Dziękczynienia to okazja do refleksji nad tym, za co jesteśmy wdzięczni w życiu. W ten dzień Amerykanie spotkają się na uroczystych kolacjach, na których główną potrawą jest pieczony indyk z nadzieniem, ziemniakami lub batatami i żurawiną.
Święto Dziękczynienia poprzedza „ułaskawienie” indyków przez prezydenta, które stanowi nieoficjalny początek okresu świątecznego w Ameryce.
Tradycja „ułaskawiania” indyków przez prezydentów sięga Abrahama Lincolna, który miał w ten sposób uratować życie swojego indyka przed Bożym Narodzeniem na prośbę 10-letniego syna Tada w 1863 r. Jako coroczny zwyczaj zostało zainicjowane w 1989 roku przez George’a Busha seniora.
Rok życia na krawędzi
.Jako kandydat na urząd prezydenta Joe Biden składał obietnice, dzięki którym wygrał wybory. Jako urzędujący prezydent nie potrafi ich jednak spełnić – twierdzi prof. Richard A. EPSTEIN.
„Prezydent Joe Biden nie cieszy się poparciem Amerykanów. Już po stu dniach sprawowania urzędu popularność Joe Bidena jako prezydenta Stanów Zjednoczonych spadła z ponad pięćdziesięciu do nieco ponad czterdziestu procent. W bardzo krótkim czasie wielu Amerykanów przestało ufać własnemu prezydentowi. Największy spadek miał miejsce pod koniec lata 2021 r., w chwili blamażu w Afganistanie”.
Choć powody postępującej utraty zaufania większości Amerykanów do Bidena są oczywiste, pod koniec 2021 roku udało mu się mimo wszystko zachować poparcie znaczącej mniejszości, złożonej z osób, które nadal podzielają jego światopogląd i uważają, że dalsze szkalowanie Donalda Trumpa odwróci uwagę od dorobku obecnej głowy państwa. W roku 2022 ta metoda już jednak nie zadziała. Wygląda na to, że Joe Biden straci resztki kontroli zarówno nad Senatem, jak i Izbą Reprezentantów, chyba że przemyśli i skoryguje nieszczęśliwą serię błędów, które popełnił przy ustalaniu priorytetów.
„Zacznijmy od wywołanej przez niego katastrofy w Afganistanie i jej konsekwencji. Przed 1 września 2021 r. Stany Zjednoczone nie miały żadnego powodu, aby uciekać z Afganistanu. Ciężkie straty były już wspomnieniem. Liczba stacjonujących żołnierzy była niska – około 2,5 tysiąca – a liczba poległych jeszcze niższa – zero. Wdrożono skoordynowaną strategię, zgodnie z którą inicjatywę militarną mieli przejąć Afgańczycy. Pochłonięty chęcią ugrania kilku politycznych punktów Biden dążył jednak do wycofania amerykańskich wojsk przed symboliczną datą 11 września 2021 r., mimo że talibowie nie zaszyli się jeszcze w swoich zimowych jaskiniach i aktywnie działali w terenie. Po tym, kiedy prezydent USA odciął zaopatrzenie i obsługę logistyczną armii afgańskiej, ta rozpadła się w proch. Dziś, po przejęciu kraju przez talibów, rzeczywistość Afganistanu to codzienne ryzyko głodu, religijnej nietolerancji oraz podporządkowania i poniżania kobiet”.
„Prezydent Biden może nazywać to fiasko „sukcesem”, ale wygląda na to, że jest to zaledwie początek pasma niepowodzeń w innych obszarach. Żaden sojusznik nie może obecnie w pełni ufać Ameryce pod jego rządami. Żaden obcy agresor nie musi się obawiać, że prezydent podjął strategiczną decyzję dotyczącą wyjścia z Afganistanu, aby zachować ograniczone zasoby wojskowe z myślą o wykorzystaniu ich w innych punktach zapalnych. Przecież jeśli trzeba koncentrować gdzieś zasoby, to właśnie na Bliskim Wschodzie, biorąc pod uwagę to, że Chiny, Iran, Rosja i Turcja – kraje mające poważne problemy ze stabilnością wewnątrz swoich granic – uważają Bidena bardziej za łatwy cel manipulacji niż za poważnego przeciwnika, którego lepiej unikać. Możemy się zatem spodziewać kolejnych rosyjskich najazdów na Ukrainę oraz wzmożonej aktywności w odległych krajach, takich jak Armenia, Azerbejdżan i Turcja, wśród których sekretarz stanu USA Antony Blinken z trudem odróżnia przyjaciela od wroga. Agresywne zamiary Chin względem Tajwanu to również częściowo pokłosie płochliwego usposobienia Bidena”.
Te nieprzyjazne okoliczności wskazywałyby na potrzebę pilnego zwiększenia potencjału wojskowego, szczególnie jeżeli chodzi o marynarkę i siły powietrzne. Jednak uwagę Bidena bardziej zaprzątają długoterminowe zmiany klimatu i niebezpieczny flirt z wprowadzaniem polityki „woke” w armii. Odważnym zapewnieniom Departamentu Obrony o narodowej gotowości zadaje kłam zwiększenie budżetu obronnego o zaledwie 1,6 proc., czyli poniżej poziomu inflacji, co najpewniej spowoduje systemowe, programowe opóźnienia, idące w parze ze wzrostem napięcia w wielu regionach świata.
.„Podobnie jest z prowadzoną przez Bidena polityką energetyczną, która dobrze ilustruje powtarzające się prezydenckie szarże, zaczynając od wydanego pierwszego dnia kadencji rozporządzenia wykonawczego, jednostronnie odwołującego pozwolenie na budowę długo oczekiwanego rurociągu Keystone XL. Decyzja ta była policzkiem wymierzonym naszym kanadyjskim sojusznikom, którzy będą od tej pory o wiele mniej skłonni, aby zaufać Stanom Zjednoczonym. Co ważniejsze, był to pierwszy krok na drodze do realizacji skoordynowanego prezydenckiego planu torpedowania dalszej eksploatacji amerykańskich źródeł paliw kopalnych, który to plan opiera się na płonnych nadziejach, że wynikające z niego poważne straty uda się zrekompensować poprzez wzrost produkcji energii pozyskiwanej z wiatru i słońca. Kiedy jednak zaczęły pojawiać się niedobory, a ceny gazu poszły w górę, prezydent zdobył się na „szeroki” strategiczny gestuwolnienia około pięćdziesięciu milionów baryłek ropy naftowej z rezerw strategicznych, co zaspokoi krajowy popyt przez niecałe trzy dni. Jednocześnie polecił Federalnej Komisji Handlu przeprowadzenie śledztwa w sprawie rzekomej zmowy cenowej wśród firm naftowych, na krótko zanim ceny zaczęły spadać”.
PAP/ Wszystko co Najważniejsze/ LW