Aristides de Sousa Mendes - bohaterski konsul ratujący także polskich Żydów

Aristides de Sousa Mendes był konsulem z Bordeaux, który uratował podczas II wojny światowej co najmniej 30 tys. uciekinierów wojennych, głównie pochodzenia żydowskiego. Wśród osób, którym pomógł, byli Julian Tuwim i Antoni Słonimski. Teraz w Cabanas de Viriato w środkowej Portugalii otwarto muzeum poświęcone temu portugalskiemu dyplomacie.
Aristides de Sousa Mendes – bohaterski portugalski konsul
.Uroczystość inauguracji muzeum poprowadził prezydent Portugalii Marcelo Rebelo de Sousa, a wśród gości był m.in. sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. Rebelo de Sousa przypomniał, że w domu, w którym powstało muzeum, mieszkał „odważny konsul Sousa Mendes, który nie zawahał się uratować tysięcy uciekinierów wojennych”, wystawiając w zaatakowanej przez nazistowskie Niemcy Francji wizy służące wyjazdowi do Portugalii, a następnie z Europy. W muzeum znalazły się liczne pamiątki rodzinne, w tym zdjęcia brata bliźniaka Aristidesa – Cesara de Sousy Mendesa, który był ostatnim przedwojennym ambasadorem Portugalii w Polsce.
Jak powiedział Antonio Moncada Sousa Mendes, wnuk konsula Aristidesa, piątkowa uroczystość jest formą oddania hołdu i zadośćuczynienia pamięci portugalskiego dyplomaty. Dodał, że wśród uratowanych przez niego osób byli Polacy pochodzenia żydowskiego, m.in. znani literaci Julian Tuwim i Antoni Słonimski. „Za swoje heroiczne czyny Aristides nie doczekał się uznania za życia. W następstwie procesu wewnątrz MSZ, w którym udowodniono mu nielegalne wystawianie wiz we Francji, został w październiku 1940 roku niesłusznie wydalony ze służby dyplomatycznej” – powiedział Sousa Mendes.
Przypomniał, że prezydent Rebelo de Sousa od wielu lat popierał budowę muzeum w Cabanas de Viriato jako formę zadośćuczynienia i uczczenia konsula i jego heroicznej postawy w ratowaniu uciekinierów wojennych. Dopiero po latach jego poświecenie w ratowaniu osób prześladowanych przez niemiecki nazizm zostało docenione. Aristides de Sousa Mendes pośmiertnie został uhonorowany tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata za ratowanie Żydów. Tytuł ten przyznano mu w 1966 roku, zaś dwie dekady później został zrehabilitowany przez władze swej ojczyzny.
Misja humanitarna Grupy Ładosia
.Na temat pomocy jaką nieśli polscy dyplomaci wchodzący w skład tzw. grupy Ładosia uciekającym przed Niemcami Żydom na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Jędrzej USZYŃSKI w tekście „Paradoksy Grupy Ładosia„.
Większość dokumentów datujących się na koniec operacji konsul Rokicki wypisał nie dla żydowskich obywateli przedwojennej Polski, ale dla obywateli pozostałych państw Europy. Można to oczywiście wyjaśnić faktem, że Holocaust w Polsce Niemcy rozpoczęli wcześniej niż gdzie indziej, a dyplomaci z Berna w 1943 r. mieli większe szanse, by spróbować pomóc mieszkańcom np. Amsterdamu i Bratysławy aniżeli Warszawy czy Będzina. Okolicznością, której jednak nie można określić inaczej niż paradoks, jest fakt, że część dokumentów z połowy 1943 r. przygotowana została dla żydowskich obywateli Niemiec czy Austrii. Oznacza to, że akcja prowadzona przez grupę wykroczyła poza ramy standardowego działania dyplomatów pomagających swoim obywatelom i nabrała cech misji humanitarnej, ogólnoludzkiej. Symboliczną postacią w tym kontekście jest niemiecki pisarz Georg Hermann Borchardt, dla którego paszport (oraz następny w serii, dla jego córki i wnuka) został wystawiony już w apogeum „rozmów ostrzegawczych” dyplomacji szwajcarskiej z Polakami.
„Mówiąc o rodzinie Borchardtów, nie sposób nie wspomnieć o Heinzu Lichtensternie. Losy Niemców są diametralnie różne, ale dobrze ukazują charakter wysiłku poselstwa RP w Bernie – dokumenty organizowane przez Grupę Ładosia dawały szansę na przetrwanie (np. w obozach w Bergen-Belsen czy Tittmoning), były którąś z kolei „linią obrony”, ale nie oznaczały automatycznego ratunku. Borchardt zginął, mimo że miał wystawiony paszport. Przeżyli za to jego krewni oraz Lichtenstern, który na rampie obozu w Theresienstadt – chwytając się ostatniej deski ratunku – pokazał wysyłającym go do Auschwitz pochodzący z Berna paragwajski paszport. Lichtenstern – ku swojemu zaskoczeniu – nie został wepchnięty do pociągu „na Wschód” i do końca życia przechowywał wystawiony na podstawie paszportu obozowy dokument ze swoimi danymi i dopiskiem „ausgeschieden” („wycofany” [z transportu])”.
Nawet 3 tysiące ocalałych, dzięki Grupie Ładosia
.Na temat skali pomocy jaką nieśli uciekającym przed niemieckim ludobójstwem Żydom dyplomaci wchodzący w skład Grupy Ładosia, a także z jakim ryzykiem ta humanitarna pomoc się wiązała na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Mordecai PALDIEL w tekście „Bohaterscy Polacy czasu wojny„.
„Nie istnieją dokładne dane na temat liczby Żydów, którzy skorzystali z przeprowadzonej przez polską placówkę w Bernie operacji, ale według wszelkiego prawdopodobieństwa można mówić o tysiącach osób. Prowadząc obszerne badania na ten temat, były ambasador RP w Szwajcarii Jakub Kumoch ustalił do tej pory nazwiska 3262 osób, z których około 796 przeżyło. Jeżeli jednak wziąć pod uwagę to, że na wielu paszportach widnieli również członkowie rodzin, całkowita liczba osób objętych operacją może dochodzić nawet do 8 tysięcy, w tym od 2 do 3 tys. ocalałych. Prace nad szczegółowymi wyliczeniami ciągle trwają”.
„Polscy dyplomaci Ładoś, Ryniewicz i Rokicki ryzykowali wydaleniem ze Szwajcarii i zamknięciem polskiej placówki. Wiemy z dokumentów źródłowych, że władze szwajcarskie poważnie rozważały zastosowanie sankcji, ale powstrzymały się przed tym w obliczu zmiany sytuacji wojskowej na korzyść aliantów, czyli również polskiego rządu na uchodźstwie”.
.”Jest to prawdopodobnie jedyny udokumentowany przypadek w historii Holocaustu, kiedy polscy dyplomaci (głównie w Szwajcarii, ale również w innych krajach) nawiązali bliską i zażyłą współpracę z żydowskimi działaczami, dzięki której podjęto próbę uratowania tysięcy Żydów i faktycznie uratowano co najmniej kilkaset osób. Główni bohaterowie tej historii, z Aleksandrem Ładosiem na czele, zasługują na uznanie i powszechną rozpoznawalność. Do tej pory instytut Yad Vashem przyznał tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata Konstantemu Rokickiemu. Miejmy nadzieję, że podobny zaszczyt spotka Stefana Ryniewicza i Aleksandra Ładosia (osobę najbardziej zaangażowaną w tę potężną operację ratunkową)” – pisze Mordecai PALDIEL.
PAP/Marcin Zatyka/WszystkocoNajważniejsze/MJ