Aukcje pamiątek po artystach notują wysokie ceny

Kapelusz Indiany Jonesa sprzedano na aukcji w Los Angeles za 630 tys. dolarów

Kapelusz Indiany Jonesa, charakterystyczny rekwizyt, który nosił aktor Harrison Ford na planie drugiej części kultowego cyklu filmów o przygodach nieustraszonego archeologa, sprzedano na aukcji w Los Angeles za sumę 630 tys. dolarów – poinformowała firma Propstore zajmująca się sprzedażą pamiątkowych gadżetów ze słynnych filmów kinowych i telewizyjnych.

Kapelusz Indiany Jonesa

.Harrison Ford nosił ten kapelusz w filmie z 1984 r. „Indiana Jones i świątynia Zagłady”. Skórzana kurtka, bicz za pasem oraz brązowy, filcowy kapelusz typu fedora, stanowiły charakterystyczne cechy ubioru głównego bohatera.

Przedstawiciele firmy liczyli, że kapelusz Indiany Jonesa zostanie sprzedany za 250-500 tys. dolarów. Osiągnął jednak cenę znacznie wyższą.

Kapelusz należał do kolekcji zmarłego już kaskadera Deana Ferrandiniego, który czasami zakładał go, zastępując aktora w bardziej niebezpiecznych scenach. Został wykonany przez londyńską firmę Herbert Johnson Hat Company z filcu pochodzącego z sierści królika.

Sens zapomnianych światów

.„Kiedy pierwszy raz jechałem na wykopaliska archeologiczne, zastanawiałem się, co tak właściwie będę tam robił. W głowie miałem filmy z Indianą Jonesem, pełne akcji i emocji, walki dobra ze złem; zdjęcia Howarda Cartera czy Kazimierza Michałowskiego, stojących w dość – owszem – eleganckich koszulach, jednak pośród tłumu brudnych od ziemi mieszkańców Egiptu z łopatami, a nie pistoletami w dłoniach, na tle czegoś, co na pierwszy rzut oka mogło się wydawać zwykłymi dziurami w ziemi” – pisze Michał KŁOSOWSKI, zastępca redaktora naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, w tekście „Sens zapomnianych światów”.

Dodaje, że „w rzeczywistości zdjęcia tych dwóch wielkich archeologów pokazywały świat bardziej realny niż niejedna z najnowszych zdobyczy dzisiejszych kinematografii czy technologii. Bo o ile dziury w ziemi mogą okazać się kolebkami naszej cywilizacji, o tyle walka ze złem objawia się raczej w obszarze ochrony dziedzictwa kulturalnego przed barbarzyńcami za pomocą żmudnej i mozolnej pracy konserwatorskiej, intensywnej pracy na forum UNESCO – niż w entourage’u wybuchów i strzałów, pogoni i krzyków”.

„Wcale jednak nie oznacza to, że praca archeologa pozbawiona jest emocji i radości. Wręcz przeciwnie, odkrywanie i pielęgnowanie pozostałości ludzkiej historii ma w dzisiejszych czasach więcej sensu, niż może się wydawać i niż było to kiedykolwiek wcześniej” – pisze Michał KŁOSOWSKI. Podkreśla również, że „każda prosta linia kamieni z epoki brązu czy żelaza świadczy przecież o jakimś przebłysku myśli i celu”. 

PAP/WszystkoCoNajważniejsze/sn

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 sierpnia 2024
Fot. Gary Stewart Gary2880, CC BY 3.0, Wikimedia.