Australia rozważa uznanie państwowości Palestyny

Zachodnie mocarstwa są coraz bardziej zaniepokojone działaniami Izraela – ocenia w piątek stacja BBC, przytaczając apele przedstawicieli rządów USA, Wielkiej Brytanii i Francji dotyczące przemocy na Zachodnim Brzegu Jordanu i potrzeby ochrony cywilów w Strefie Gazy.

Minister spraw zagranicznych Australii Penny Wong zasugerowała, że rząd w Canberze mógłby uznać palestyńską państwowość, a wdrożenie rozwiązania dwupaństwowego, w którym państwo izraelskie i palestyńskie będą żyły obok siebie, przyczyniłoby się do pokoju w Izraelu – podał nadawca ABC w środę 10 kwietnia.

„Jedyna nadzieja na przerwanie niekończącego się cyklu przemocy”

.Wong, która wygłosiła przemówienie na Australijskim Uniwersytecie Narodowym we wtorek wieczorem czasu lokalnego, zaznaczyła, że takie rozwiązanie jest „jedyną nadzieją na przerwanie niekończącego się cyklu przemocy”.

Jednocześnie podkreśliła, że Hamas nie mógłby odgrywać żadnej roli w zarządzaniu państwem.

Dodała, że Australia może być zarówno przyjacielem Izraela, jak i Palestyńczyków. „To, co musi się wydarzyć natychmiast, to Hamas musi uwolnić zakładników i musi nastąpić natychmiastowe zawieszenie broni z pomocą humanitarną, abyśmy mogli dostarczyć pomoc na dużą skalę do Strefy Gazy, gdzie wiemy, że mamy do czynienia z katastrofą humanitarną” – powiedziała Wong.

Kolejne rządy rozważają uznanie państwowości Palestyny

.Rządzący w Strefie Gazy Hamas przeprowadził 7 października 2023 roku zbrojny najazd na Izrael, w wyniku którego zginęło około 1200 osób, w większości cywilów, a około 240 zostało uprowadzonych.

W odpowiedzi Izrael rozpoczął naloty na Strefę Gazy, a pod koniec października – kampanię lądową obliczoną na zniszczenie Hamasu. Zginęło w nich ponad 33 tys. Palestyńczyków, a co najmniej 90 proc. z ponad 2 mln mieszkańców Strefy Gazy musiało opuścić swoje domy. Zniszczeniu uległa większość budynków na tym terytorium.

Pod koniec marca premier Hiszpanii Pedro Sanchez poinformował, że Hiszpania porozumiała się z Irlandią, Maltą i Słowenią w sprawie „podjęcia pierwszych kroków” w kierunku uznania państwa palestyńskiego i że może nastąpić to w ciągu najbliższych lat.

Od 1988 r. 139 ze 193 państw członkowskich ONZ uznało państwowość Palestyny.

W tej wojnie cierpią przede wszystkim niewinni ludzie

.O coraz większym okrucieństwie konfliktu w Strefie Gazy pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Jacek HOŁÓWKA, filozof i etyk, profesor nauk humanistycznych związany z Uniwersytetem Warszawskim.

W jego opinii argument, że każda wojna jest tak okrutna i nieprzewidywalna, to pusty wykręt. Nie każda wojna wynika z celowego gmatwania relacji politycznych i administracyjnych przez wiele lat. To nie jest jedna z tych wojen, której w zasadzie nikt nie chce, ale których efekty dadzą się przewidzieć i ścierpieć. Większość tradycyjnych starć militarnych to wojny na odstraszenie i wyczerpanie przeciwnika. Od czasów generała von Clausewitza taka walka uznawana jest wprawdzie za działanie budzące lęk, ale pozostające na jakimś poziomie racjonalności. Ktoś coś traci, ktoś coś zyskuje, później następuje pokój. 

„Obecne starcie na Bliskim Wschodzie to zupełnie coś innego. To nie wojna na przechytrzenie, usidlenie i zniechęcenie przeciwnika do walki. Ta wojna ma wyzerować przeciwnika, odciąć go od sojuszników i zadeptać jak pustynną żmiję” – zaznacza profesor.

Tworzenie stanów splątanych i mętnych pod względem prawnym uznawane jest czasem za sprytny zabieg polityczny, podobny w stylu do misternej partii szachowej. Mnożenie wątpliwości, tworzenie sytuacji niezwykłych i niedających się rozplątać daje nadzieję na znalezienie nieznanych wcześniej rozwiązań, może lepszych niż wszystkie inne dotąd. Jednak by wprowadzać tak zawiłe sztuczki, trzeba mieć jakiś pomysł na zawarcie pokoju. Profesor uważa, że na Bliskim Wschodzie nikt go nie ma. Tam czeka się cudu i liczy na rozwiązanie noszące znamię historycznego przewrotu. 

„Albo ma zniknąć Izrael, albo ma zniknąć Palestyna i wszyscy mają być zadowoleni” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.

Autor zadaje pytanie, czym jest Palestyna. Na obszarze nazywanym Zachodnim Brzegiem Jordanu istnieje od trzydziestu lat tymczasowa struktura administracyjna, która powstała na mocy porozumienia palestyńsko-izraelskiego z 1993 roku. To porozumienie wyróżnia trzy strefy (za Wikipedią): strefę A, obejmującą większe miasta na terenie określanym jako Zachodni Brzeg Jordanu i Strefę Gazy; strefę B, obejmującą osiedla arabskie objęte militarną kontrolą Izraela; i strefę C, czyli osiedla izraelskie pod całkowitą kontrolą Izraela, obiekty wojskowe i miejsca o znaczeniu strategicznym (np. Dolina Jordanu).

Mówiąc to samo inaczej, strefa A to warunkowa autonomia arabska, strefa B to lokalna autonomia arabska w enklawach otoczonych przez tereny Izraela, strefa C to niby-arabska strefa bez jakiejkolwiek autonomii. Żadne państwo tak nie wygląda. Na mapie Zachodni Brzeg przypomina potłuczoną glinianą skorupę. Są tam osiedla arabskie z własnym lokalnym zarządem, poprzecinane liniami komunikacyjnymi nadzorowanymi przez Izrael. Jedyną całością wykluczoną spod nadzoru Izraela była do zeszłego miesiąca Strefa Gazy. Ta strefa formalnie pozostawała pod nadzorem Izraela, ale nadzór nie był sprawowany – rzekomo dla zwiększenia autonomii osiedli arabskich. A może nawet w imię przyjaźni i pokoju. Ten skrawek ziemi nieproporcjonalnie mały w stosunku do palestyńskich potrzeb pozwolił organizacji partyzanckiej Hamas zbudować system podziemnych korytarzy, łączących w całość magazyny zbrojeniowe, składy żywności i urządzenia pomocnicze nieznanego przeznaczenia.

„Wojna w Izraelu wybuchła z wielu powodów, ale niebagatelną przyczyną był nienormalny status Palestyny, o której nie wiadomo, czym jest bardziej – tymczasowym państwem czy regionem folkowym. Pomijanie tej kwestii było bardzo niebezpieczną niefrasobliwością polityczną. Także próby rozbrojenia konfliktów przez polityczne paraliżowanie potencjalnego przeciwnika było grą nieprzemyślaną i niebezpieczną. Pokoju na Bliskim Wschodzie nie da się osiągnąć przez kumulowanie społecznego niezadowolenia i uporczywe odmawianie uzależnionej politycznie ludności powszechnie uznawanych uprawnień politycznych. O Gazie pisano książki. Przypominano, że jest to olbrzymie więzienie pod gołym niebem przetrzymujące więźniów bez wyroku. Zakładając, że ten stan rzeczy może trwać jeszcze przez dziesięciolecia, Izrael usypiał czujność własną i swych sojuszników” – podsumowuje profesor.

PAP/Wszystko co Najważniejsze/JT

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 kwietnia 2024