Badacz migracji z Niemiec za wzór stawia Polskę i Polaków

Zdaniem niemieckiego eksperta od spraw migracji Geralda Knausa, „trzeba się przygotować, że za czterema milionami Ukraińców, którzy już uciekli, mogą pójść kolejne dwa, trzy miliony”. Badacz zwraca uwagę, że już teraz w Niemczech brakuje miejsc noclegowych.
.Gerald Knaus, stojący na czele think tanku European Stability Initiative, w opublikowanym w piątek wywiadzie dla dziennika „Sueddeutsche Zeitung” został zapytany czy Europa musi tej zimy przygotować się na nową, historyczną falę uchodźców z Ukrainy. Badacz stwierdził, że już mamy z nią do czynienia. „Od lat 40. XX wieku nie było ruchu uchodźców na taką skalę. Miliony Ukraińców opuściły swoją ojczyznę. Strategia Putina polegająca na stosowaniu terroru w celu wypędzenia ludzi jest kontynuowana” – zaznaczył ekspert. W kontekście działań jakie powinny zostać podjęte w związku z kolejną falą uchodźców z Ukrainy podaje działania Polaków.
Zdaniem Knausa „powinniśmy się przygotować na to, że za czterema milionami Ukraińców, którzy już uciekli, mogą pójść kolejne dwa do trzech milionów. Latem w niektórych częściach Ukrainy życie prawie wróciło do normy. Jesienią wznowiły działalność także szkoły. Jednak z powodu ataków z powietrza i zimy sytuacja staje się coraz trudniejsza. Ponadto Polska i Czechy, które przyjęły najwięcej uchodźców, osiągają swoje limity. Sensowne jest, aby Niemcy przygotowały się na to, że może tu przyjechać znacznie więcej osób”.
W wielu niemieckich miastach brakuje już miejsc noclegowych dla uchodźców – zwróciła uwagę gazeta. Czy więc uda się przyjąć jeszcze więcej uchodźców? „Owszem, damy radę, ale powinniśmy spojrzeć, jak do tej pory radziły sobie miasta, które przyjęły jeszcze więcej uchodźców – Warszawa, Kraków, Praga. Wniosek: wszędzie jest to możliwe tylko dzięki kwaterom prywatnym. Teraz zadaniem jest jeszcze większa mobilizacja społeczeństwa obywatelskiego w Niemczech i Unii Europejskiej” – ocenił Knaus.
Przyznał, że „jest to historyczne wyzwanie”. Ale „przecież w Niemczech jest ponad cztery miliony gospodarstw domowych o powierzchni mieszkalnej powyżej 100 m kwadratowych”. Dodał, że według niedawnego sondażu 20 proc. z nich jest gotowych przyjąć uchodźców. „Byłoby to 800 tys. gospodarstw domowych. W zamian państwo powinno je również wspierać” – zaznaczył.
Pytany o to, ile Niemcy powinny płacić osobom pomagającym uchodźcom Knaus odpowiedział, że „miesięczny ryczałt w wysokości 500 euro byłby do pomyślenia. Powinno to być opłacane niebiurokratycznie – poprzez rejestrację na stronie internetowej na cztery lub sześć miesięcy, czyli przez zimę, niezależnie od liczby zakwaterowanych osób. Bo to nie jest zapłata, tylko uznanie”.
O skali polskiej pomocy dla ukraińskich uchodźców, w którą zaangażowane było w różny sposób niemal całe polskie społeczeństwo, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Piotr ARAK w tekście „Społeczeństwo Solidarności” [LINK].
„Spontaniczny zryw polskiego społeczeństwa przerósł wszelkie oczekiwania. W pomoc uchodźcom zaangażowanych było 70 proc. dorosłych Polaków. Ludzie oferowali pokoje lub nawet całe mieszkania. Zrobiło tak 7 proc. Polaków, co przekłada się na kilkaset tysięcy rodzin przyjętych w domach, a nie do obozów, jak w przypadku innych kryzysów tego typu”.
.”59 proc. Polaków zaangażowało się w zakup potrzebnych artykułów pierwszej potrzeby, a 53 proc. wpłacało pieniądze na rzecz uchodźców. Według badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego Polacy przeznaczyli łącznie nawet 2 mld euro na wsparcie Ukraińców uciekających przed wojną w ciągu pierwszych trzech miesięcy”.
PAP/Berenika Lemańczyk/Wszystko Co Najważniejsze/MJ