Banknoty stanu wojennego na wystawie w IPN Szczecin
Drukowane przez działaczy Solidarności „cegiełki banknotopodobne” zaprezentował szczeciński oddział IPN. O historii niezwykłych banknotów opowiadał m.in. właściciel kolekcji – Przemysław Ziemba, prezes Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego. „Banknoty stanu wojennego są w całości „hand made”, począwszy od matryc. Farba to tusz z długopisów czy mazaków” – informował autor jedynego katalogu takich banknotów Zbigniew Bartkowiak.
Banknoty stanu wojennego
.Wystawę „Banknoty opozycji antykomunistycznej w Polsce z lat 80. XX wieku” i spotkanie z numizmatykami IPN zorganizował kilka godzin przed 43. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego. Gośćmi wydarzenia, z cyklu „Przystanek Historia”, byli Przemysław Ziemba, prezes Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego, właściciel unikalnej kolekcji solidarnościowych banknotów, oraz autor jedynego katalogu takich banknotów Zbigniew Bartkowiak (PTN, Poznań).
„Tak naprawdę są to cegiełki banknotopodobne. Wyglądem przypominały banknoty obiegowe, polskie czy zagraniczne, np. dolary, więc przez kolekcjonerów są nazywane banknotami” – wyjaśnił Ziemba. „Służyły pozyskiwaniu środków na działalność opozycyjną, ale miały też inny cel: podnieść społeczeństwo na duchu. Szczególnie banknoty satyryczne cieszyły się dużą popularnością” – dodał.
Wytwarzanie banknotów przez środowiska opozycyjne PRL zaczęło się po wprowadzeniu stanu wojennego, 13 grudnia 1981 r. Dziś najcenniejsze są te, które powstały w ośrodkach internowania, takich jak np. Zabrze – Zaborze, warszawska Białołęka, Strzebielinek w woj. pomorskim.
Banknoty z symbolami i hasłami Solidarności
.W katalogu wydanym kilkanaście lat temu Bartkowiak wskazał 68 typów i 136 odmian solidarnościowych banknotów. Wśród nich są zwykłe obiegowe banknoty z czasów PRL opieczętowane symbolami i hasłami Solidarności, ale najciekawsze są projekty imitujące ówczesne setki czy pięćdziesiątki.
Można je podzielić na dwie grupy: patriotyczno-religijne, z wizerunkami Jana Pawła II, Lecha Wałęsy, ks. Jerzego Popiełuszki, marszałka Józefa Piłsudskiego; i satyryczne z podobiznami gen. Wojciecha Jaruzelskiego, Jerzego Urbana (ówczesnego rzecznika rządu), premiera Mieczysława Rakowskiego. Nazywały się „guany”, „zomole”, „czerwońce”, „pierdole”, „jaruzele”, „urbany”. „Nazwy satyryczne były wymyślane, żeby przyciągnąć uwagę” – podkreślił Ziemba.
Cegiełki wytwarzane w podziemiu miały ilustrować szarą, PRL-owską rzeczywistość. „Na banknotach są kolejki, są kartki [na żywność]. Na reprodukcji banknotu o nominale 5000 zł wyemitowanego przez Grupę Oporu Solidarni jest hasło: Nie kupisz za to nawet trampek na lato” – przypomniał Bartkowiak.
Na niektórych banknotach są dopiski, wyjaśniające cel ich emisji – pomoc represjonowanym, wsparcie podziemnej „S”.
W kolekcji zaprezentowanej w Szczecinie były też banknoty wykonane na papierze toaletowym i na folii aluminiowej oraz „papierowa moneta”, prawdopodobnie z któregoś obozu dla internowanych. Rarytasem w zbiorach prezesa PTN jest wydrukowany we Francji banknot 500 zł z Tadeuszem Kościuszką przerobionym na Jaruzelskiego i podpisem „Ja ruski Wojtek”. Są również banknoty z sygnaturą nadaną po zarekwirowaniu przez milicję nielegalnej produkcji, banknoty próbne (z literką „p”) i „potrójny” banknot z Lechem Wałęsą, który w latach 80. XX w. wyemitowała Solidarność Ziemi Kutnowskiej.
„Banknoty były zwykle drukowane po trzy, po cztery na arkuszach i później cięte” – objaśnił Ziemba. Jego kolekcję zapoczątkowały banknoty podarowane przez opozycjonistę z Radomia, ś.p. Andrzeja Jaworskiego. Prezes PTN podkreślił, że historyczna i emocjonalna wartość pamiątek po Solidarności jest większa niż ceny na aukcjach. Niektóre banknoty wyceniane są dziś na tysiące złotych. Natomiast te drukowane w tysiącach egzemplarzy można kupić już za 20 zł.
Miejsce drukowania banknotów trudne do ustalenia
.Numizmatycy, podczas spotkania w Szczecinie, podkreślali, że trudno jest ustalić miejsce drukowania solidarnościowych banknotów, nazwiska ich projektantów i drukarzy. Były one wytwarzane chałupniczo, w tajnych drukarniach, najczęściej techniką sitodruku.
„Wzory były powielane, ale sam banknot mógł inaczej wyglądać. Inna farba, inne klisze. Papier listowy, koperty, papier kredowy. Grubszy, cieńszy” – zaznaczył Bartkowiak. Solidarnościowe banknoty powstawały do 1988 r. kiedy wyemitowano tzw. stówkę-kryzysówkę.
„Banknoty emitowane przez Solidarność miały zapewnić fundusze na funkcjonowanie związku, na wsparcie rodzin represjonowanych opozycjonistów” – wyjaśnił Marcin Łatacz, naczelnik oddziałowego biura edukacji IPN w Szczecinie. „Pokazywały też, że mimo wprowadzenia stanu wojennego Solidarność nie została złamana. Jej struktury zeszły do podziemia i nadal funkcjonowały”.
Zamach na „Solidarność”
.Dla ludzi, którzy chcieli wolności, komunistyczna władza miała pałki, gaz łzawiący i ośrodki internowania. Wolnościowego ducha Polaków nie zdołała jednak złamać – pisze Karol NAWROCKI.
Szesnaście miesięcy wcześniej, w sierpniu 1980 roku, w tej samej Stoczni Gdańskiej dzieje się historia przez wielkie H. W zakładzie wybucha strajk, który szybko rozlewa się na całą Polskę. Międzyzakładowy Komitet Strajkowy z siedzibą w stoczni ogłasza 21 postulatów, z których już pierwszy w warunkach bloku wschodniego brzmi rewolucyjnie: akceptacja „niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych”. Komuniści, przyparci do muru, chwilowo dają za wygraną. Tak rodzi się Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” – wielomilionowy, niekontrolowany przez władze ruch społeczny, niemający odpowiednika w żadnym innym kraju zdominowanym przez ZSRS. Rozpoczyna się okres do dziś nazywany „karnawałem Solidarności” – powiewu względnej wolności we wciąż opresyjnym państwie.
Dla komunistycznych kacyków taki stan jest akceptowalny tylko na krótką metę. Przywódca PZPR Stanisław Kania ma nadzieję, że nad „Solidarnością” da się zapanować, usunąć z niej „siły antysocjalistyczne”, a „zdrowy nurt robotniczy” stopniowo wmontować w sztywne ramy systemu. Równolegle w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i wojsku trwają przygotowania do siłowej rozprawy ze związkiem. Jaruzelski, który w październiku 1981 roku zastępuje Kanię w fotelu szefa partii, wybiera tę drugą opcję – zgodnie z oczekiwaniem Sowietów, a na nieszczęście narodu.
Stan wojenny, ogłoszony rankiem 13 grudnia 1981 roku, ma przetrącić kręgosłup „Solidarności” i wszelkiej opozycji demokratycznej. Ośrodki internowania i areszty szybko zapełniają się bojownikami o wolność i prawa pracownicze. Komuniści zakazują strajków, zgromadzeń, działalności związków zawodowych i wielu innych organizacji. Opór jest bezwzględnie łamany. Już 16 grudnia wojsko i milicja masakrują protestujących górników z Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek” w Katowicach – krwawy bilans tej akcji to dziewięciu zabitych i znacznie więcej rannych. Za najdrobniejsze formy oporu grożą – i są zasądzane – drakońskie wyroki. Ewę Kubasiewicz, współautorkę opozycyjnej ulotki, sąd wojskowy w Gdyni skazuje na karę dziesięciu lat więzienia.
.Mimo zamknięcia granic przez czerwony reżim – wszystko dzieje się na oczach świata. W Watykanie papież Jan Paweł II cierpi wraz ze swoimi rodakami, dodaje im otuchy – i napomina komunistyczne władze. „Państwo nie może być mocne siłą żadnej przemocy” – apeluje w czasie jednej z audiencji. „Polska potrzebuje współpracy między rządem a narodem, a nie ucisku militarnego” – wtóruje mu prezydent USA Ronald Reagan. W tym samym przemówieniu wzywa Amerykanów, by w wigilijny wieczór zapalili w oknach domów świeczki jako gest solidarności z „dzielnymi Polakami”. Sławni hollywoodzcy artyści – wśród nich Kirk Douglas czy Frank Sinatra – w podobnym geście solidarności nagrywają telewizyjną audycję Let Poland be Poland.
PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW