Bartosz Szydłowski wyreżyserował „Czerwone i Czarne” w Teatrze Nowa Łaźnia w Krakowie

Pytania o to, kim naprawdę był Julian Sorel i czy mógł uniknąć losu, jaki go spotkał, zadają twórcy scenicznej adaptacji powieści Stendhala „Czerwone i czarne” w reżyserii Bartosza Szydłowskiego. Teatralne śledztwo w sprawie śmierci młodego mężczyzny można zobaczyć w Teatrze Łaźnia Nowa.
„Czerwone i Czarne” w Teatrze Nowa Łaźnia w Krakowie
.Spektakl „Czerwone i czarne” jest adaptacją uznawanej za arcydzieło literatury światowej powieści Stendhala. Jej bohaterem jest Julian Sorel, syn ubogiego cieśli pragnący awansu społecznego. Choć marzy o wojsku, wstępuje do seminarium. Jego próby pięcia się po szczeblach kariery i poruszania w świecie arystokracji przerywa aresztowanie i śmierć.
W swoim najnowszym spektaklu Bartosz Szydłowski zastanawia się, na ile jednostka realizując swoje ambicje, może rozbijać układy gwarantujące status quo. Podejmuje też temat potrzeby samorealizacji i ograniczeń, a także rezygnacji z własnych przekonań dla osiągnięcia korzyści. Reżyser zadaje pytania o wolność głównego bohatera, która jest możliwa, o ile bohater działa według ustalonego kanonu, ale kończy się tam, gdzie kończy się interes silniejszych od niego.
„Jest to opowieść o świecie, w którym niby jesteśmy otwarci na zmianę, deklarujemy gotowość na tę zmianę, jesteśmy zainteresowani młodym pokoleniem, ale w gruncie rzeczy, gdy dochodzi do momentu kluczowego, to wycofujemy się na wygodne, bezpieczne, utarte pozycje. Chyba ciągle zmagamy się z taką figurą społeczeństwa, w którym bogaci chcą być jeszcze bardziej bogaci, a ci, co mają władzę, chcą tej władzy jeszcze więcej. Tworzy się betonowy sufit, a to wszystko z lęku przed tym, żeby nie nastąpiła zmiana radykalna. Nie podejmujemy tego ryzyka, które niesie w sobie krok w nieznane. A Julian Sorel jest takim krokiem w nieznane” – mówi Bartosz Szydłowski.
„Czerwone i Czarne” – o młodym człowieku, które szuka siebie
.Reżyser spektaklu zwraca uwagę, że główny bohater ma „siłę uwodzenia i apetyt na życie”, ale z tym wszystkim niesie chaos, który wprowadza w świat. „Znakomicie wykonuje polecenia możnowładców, a równocześnie dokonuje skoku w bok i uwodzi ich piękne żony i córki. To skok w bok ratujący te kobiety z patriarchalnego chamstwa i dlatego destabilizuje całkowicie system” – opowiada twórca.
To kolejny bohater spektakli Szydłowskiego – po Marcelu Klerykowskim w „Konformiście2009” i Poecie Ka w „Śniegu” – który próbuje odnaleźć się w okolicznościach kryzysu, wybierając między strategią przetrwania lub zachowaniem tego, co dla niego najbardziej wartościowe.
„Oglądamy młodego człowieka miotającego się pomiędzy namiętnościami, a powinnościami, pomiędzy próbą ucywilizowania swojej dzikiej natury, a potrzebą buntu wobec formy kagańca, czyli służalczości, pewnej fałszywej uprzejmości, którą narzucają konwencje. Sorel jest antybohaterem, jego droga kariery prowadzi do anihilacji siebie. Jest granatem odbezpieczonym i wrzuconym w pewien układ” – wskazuje reżyser.
Na scenie Łaźni Nowej XIX-wieczna powieść zyskuje współczesne ramy. Historia Juliana Sorela zaczyna się po jego śmierci, kiedy wszczęte zostaje w tej sprawie śledztwo. Bohaterowie spektaklu próbują dociec, komu mogło zależeć na tym, żeby zabić młodego mężczyznę i kto na tym zyskał.
„Historię Sorela opowiadamy niejako od końca” – zaznacza odpowiedzialna w spektaklu m.in. za dramaturgię Małgorzata Szydłowska. „Widzowie już na wstępie dowiadują się, że Julian Sorel nie żyje. Podczas spektaklu prowadzimy przesłuchania, które mają ustalić, kto tak naprawdę stał za śmiercią Sorela. Bohaterowie, którzy mieli wpływ na jego losy, muszą zeznać, co się wydarzyło. W trakcie przesłuchań poznajemy ich motywacje i dowiadujemy się, dlaczego podjęli takie, a nie inne decyzje i co sprawiło, że jego życie zakończyło się tak dramatycznie” – zaznacza. I dodaje, że przed widzami odsłaniają się jednocześnie poszczególni bohaterowie, którym możemy się przyglądać z różnych perspektyw.
„Różnorodność perspektyw w tej opowieści jest dla mnie bardzo ważna. Stopniowo zaczynamy sobie zdawać sprawę, że obiektywna sprawiedliwość nie istnieje. To, co przez jednych uznawane jest za prawdę, przez innych jest definitywnie odrzucane. Jest tak wiele wersji wydarzeń, że trudno dociec, która z nich jest prawdziwa. Widzimy pewien rodzaj rytuału w odtwarzaniu tej historii, która skazuje młodego człowieka na ostateczność” – zauważa Małgorzata Szydłowska.
„Pojęcie wolności wydaje się kompletnie niedostępne dla młodego człowieka”
.Twórca zwraca uwagę, że decyzje bohaterów są uwikłane w to, co możemy nazwać „strukturą władzy świeckiej i kościelnej”. „Struktury tej władzy nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, czym w stworzonym przez nie świecie jest wolność i czy w ogóle istnieje. Pojęcie wolności wydaje się kompletnie niedostępne dla młodego człowieka. Samo zderzenie z jednej strony naiwnej młodości, energii, a z drugiej strony muru, przez który ten młody człowiek próbuje się przebić, by znaleźć swoją drogę życiową – to są te momenty, które sprawiają, że XIX-wieczna historia napisana przez Stendhala wydaje się nam bardzo współczesna” – podkreśla.
Zdaniem Bartosza Szydłowskiego spektakl jest także o samej niemożności oceny postaci Sorela. „Zawsze znajdujemy argument, który pozwala wytłumaczyć jego śmierć. Nie stawiamy łatwej tezy, że Julian Sorel jest nadzieją, która zostaje stłamszona przez bardziej zachowawczy świat. Raczej szukamy paradoksu w tej sytuacji, w której ludzie chcą dobrze, ale im to nie wychodzi. Każda z postaci ma trochę inną wersję wydarzeń, inny rodzaj wspomnień o Sorelu. Ale wszyscy ci głęboko przejęci patrzą na płonące getto” – mówi reżyser.
„Czerwone i czarne” to także kolejny spektakl Łaźni w sezonie 2025, po „Latającym Potworze Spaghetti” Mateusza Pakuły i „Faustyna. Falsyfikat” Ewy Galicy, w którym jednym z głównych tematów jest Kościół i religia. Powieść Stendhala podejmuje temat mechanizmów władzy kościelnej i jej oddziaływania na społeczeństwo, a Kościół wpisał tę powieść do Indeksu Ksiąg Zakazanych.
„Niewątpliwie jest to oskarżenie, ale nie tyle konkretnych ludzi, ile pewnych mechanizmów, które rządzą światem, a tym najbardziej podstawowym jest skrajna merkantylizacja, podporządkowanie pieniądzowi, gwarantującemu pozycję. Stendhal pisał, że ten świat stał się targowiskiem. A instytucje, które mają dbać o wyższy jego porządek, są w kryzysie i rozkładzie. Punktował społeczną matrycę, pokazując, że jej fundament jest skorodowany, zepsuty i nic na nim nie może już urosnąć wartościowego. Dlatego błyskawicznie zostało to uznane za książkę, która obraża i destabilizuje w swojej wnikliwości cały ten system” – zauważa Szydłowski.
W rolę Juliana Sorela wcieli się Vitalik Havryla. Na scenie wystąpią m.in.: Marta Zięba (Pani de Renal), Barbara Jonak (śledcza), Olga Wojtkowiak (Matylda de la Mole), Wojciech Skibiński (biskup). Publiczność zobaczy aktorów na tle czerwonej, wzbogaconej lustrami scenografii Małgorzaty Szydłowskiej. Jej autorka zaznacza, że nie starała się budować realistycznej oprawy, choć pewne elementy odsyłają do historii z XIX wieku.
„Duże kontrasty i szeroka skala emocjonalna sprawiły, że pokusiłam się o dość ryzykowny kolor scenografii – czerwień. Dla mnie czerwień oznacza życie, emocjonalność, miłość, to wszystko, co sprawia, że temperatura naszego życia rośnie. Temperatura tej scenografii wynika z myślenia przede wszystkim ze sposobu myślenia o tej opowieści” – wyjaśnia Małgorzata Szydłowska, zaznaczając, że za pomocą świateł scenografia będzie zmieniać swoje kolory. „Ta czerwień będzie pierwszą warstwą, pierwszą skórą, pierwszym emocjonalnym uderzeniem. Zależało mi na tym, żeby to uderzenie było mocne i dawało jednoznaczny sygnał, że chodzi przede wszystkim o wymiar emocjonalny, o zmysłowe doznania i kontrast, który jest między czerwienią a czernią” – dodaje.
Z kolei wypełnienie przestrzeni lustrami odnosi się w jej zamyśle do powielania pewnej iluzji. „Iluzji prawdy, iluzji znaczeń, iluzji rzeczywistości. Stawiają kolejny znak zapytania, czy to, co widzimy, jest rzeczywiście tym, co widzimy, czy bardziej wiarygodne jest odbicie w lustrze. Ta koncepcja, łączy się dla mnie z ideą jaskini Platona i myślą, że wielość rzeczywistości wynika z wielości odbić tej rzeczywistości” – wskazuje.
Sztuka jest koprodukcją Teatru Łaźnia Nowa i Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Premiera spektaklu pt. „Czerwone i czarne” w reżyserii Bartosza Szydłowskiego odbyła się się w niedzielę, 23 marca 2025 roku na Dużej Scenie Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie. Kolejny set premierowy 25 marca.
Bliżej kultury i sztuki
.„Kultura Najważniejsza” to newsletter, w którym podpowiadamy, co warto obejrzeć, co przeczytać, czego posłuchać, ale i czego – posmakować. Odrywając się od codzienności, chcemy przypomnieć o fascynującym świecie kultury i sztuki, na który warto znaleźć czas.
Sztuka wyraża nasze estetyczne potrzeby. Prowokuje do myślenia, pobudza kreatywność, wyzwala emocje. Pozwala poczuć się wyjątkowo, a co najważniejsze, wzbogaca nas samych. Chcemy razem, wspólnie z Państwem, wybierać, to co najważniejsze w kulturze. W każdy czwartek, punktualnie o godzinie 21.00 znajdą Państwo w swojej skrzynce e-mailowej zbiór propozycji kulturalnych, które warto uwzględnić podczas planowania weekendu.

Przedstawiamy premiery kinowe, a także filmy dostępne na platformach streamingowych dla tych, którzy wolą rozkoszować się kulturą w domowym zaciszu. Przypominamy o klasykach, wracamy do pozycji, które zdobyły największe nagrody filmowe i wywarły wpływ na pokolenia oraz do których nawiązuje współczesna kinematografia – i nie tylko.
Nie zapominamy również o koncertach czy płytach. Muzyka pełni tu ważną rolę. Dzięki „Kulturze Najważniejszej” nie ominie Państwa absolutnie żadne wartościowe wydarzenie.
Zachęcamy do zapisania się do specjalnego, bezpłatnego newslettera „Kultura Najważniejsza”, który pozwoli Państwu zaplanować kulturalny weekend [LINK DO ZAPISÓW].
PAP/ Julia Kalęba/ WszystkocoNajważniejsze/ LW