Biblia brzeska - sensacyjne znalezisko pod Opolem

Znalezione pod Opolem dwa egzemplarze „Biblii brzeskiej” to oryginały z 1563 roku – powiedział dr Sławomir Marchel, dyrektor Archiwum Państwowego w Opolu. Z około tysiąca wydanych egzemplarzy, do naszych czasów dotrwało niespełna 140 egzemplarzy tej księgi. Biblia brzeska to pierwszy nowoczesnym przekładem Pisma Świętego na język polski.
Biblia brzeska spod Opolu
.Znalezione pod koniec 2024 roku w okolicach miejscowości Pokój Biblie, po przewiezieniu do Katowic, zostały poddane dezynfekcji i pobrano próbki papieru do badań mikrobiologicznych. To początek wielomiesięcznych prac konserwatorskich, jednak wiadomo już, że obydwa egzemplarze zostały wydrukowane w XVI wieku w Brześciu Litewskim. Zdaniem prof. dr hab. Dariusza Chemperka z Uniwersytetu Marii Curie – Skłodowskiej w Lublinie, specjalizującego się w literaturze staropolskiej, obecność na Górnym Śląsku ksiąg wydanych na terenie obecnej Białorusi ma swoje uzasadnienie historyczne.
„Biblia brzeska jest pierwszym przekładem Pisma Świętego na język polski, służącym protestantom posługującym się tym językiem. Musimy pamiętać, że osobista lektura Biblii jest dla ewangelików jednym z filarów wiary, a więc analfabetyzm był grzechem. Dla Polaków mieszkających na Górnym Śląsku (a więc poza granicami Pierwszej Rzeczypospolitej) i będących protestantami, Biblia brzeska była jedyną możliwością spełnienia tego warunku. Na dodatek była ona przetłumaczona piękną polszczyzną, a przy jej tworzeniu pracował zespół biblistów znających trzy języki święte; byli to nie tylko teolodzy dbający o wierność treści, ale i poeci, potrafiący oddać zarówno «literę», jak i «ducha» oryginału” – podkreśla prof. Dariusz Chemperek.
Protestantyzm pomógł utrzymać polskość Śląska
.Zdaniem naukowca, wbrew stereotypowi „Polak – katolik”, w wielu miejscach kraju, zwłaszcza na Śląsku, właśnie dzięki protestantyzmowi możliwe było utrzymanie języka polskiego wśród „prostego ludu”. Od XVI wieku śląscy luteranie polskiego pochodzenia odprawiali nabożeństwa w rodzimym języku, czytali „Biblię brzeską” i śpiewali polskie pieśni religijne ze śpiewników, drukowanych np. w Brzegu nad Odrą jeszcze w 2. poł. XVII stulecia.
„Ani w Europie, ani w Polsce nie była to wtedy książka tania. Jej cena jest szacowana na równowartość rocznej pensji ówczesnego służącego. Jednak dla ewangelików, gdzie nabożeństwa odbywały się w «języku ludu», a warunek bezpośredniego sięgania do treści religijnych nie podlegał dyskusji, jej wartość była wyższa nawet od tej materialnej. Korzystający z «Biblii brzeskiej», napisanej piękną i nowoczesną polszczyzną, nie tylko umacniali się w swojej wierze, ale mieli także możliwość kontaktu z językiem ojczystym, który był nośnikiem zarówno wiary, jak i łącznikiem z kulturą polską, nawet w czasach, gdy państwo polskie zostało wymazane z map przez zaborców. Z całą pewnością obecność Biblii brzeskiej na Górnym Śląsku jest dowodem na to, że mieszkańcy tych terenów używali języka polskiego. Nie należeli oni do elit społecznych, bo te po wojnie trzydziestoletniej, zakończonej w 1648 roku, raczej dalekie były od nauk Lutra. Najprawdopodobniej odnalezione dwa egzemplarze Biblii brzeskiej należały do polskich ewangelickich księży i były przekazywane z pokolenia na pokolenie” – wyjaśnia naukowiec.
Przypuszczenia profesora Dariusza Chemperka potwierdzają pierwsze ustalenia dokonane przez pracowników AP w Opolu. „Wiemy, że w XIX wieku niedaleko miejsca, gdzie znaleziono księgi, działała szkoła protestancka, w której dzieci uczyły się po polsku. Być może nasze egzemplarze Biblii brzeskiej mają jakiś związek z tą szkołą. Istnieje także możliwość, że starodruki były częścią biblioteki książęcej Wittenbergów, którzy mieli swój pałac w Pokoju. Na razie jednak powody i okoliczności, dla których ktoś schował je na poddaszu prywatnego domu, gdzie przetrwały do naszych czasów, nie są nam znane” – powiedział dr Marchel.
Powstania śląskie – insurekcje inne niż wszystkie
.Jak to się stało, że na terenie, który formalną łączność z polską państwowością utracił w średniowieczu, możliwe było zorganizowanie u progu odrodzonej Rzeczypospolitej trzech powstań rok po roku – pyta prof. Maciej FIC w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Powstania śląskie – insurekcje inne niż wszystkie„.
„Dla wielu mieszkańców Polski interesujących się historią XX w. powstania śląskie (dodajmy od razu – i górnośląska kampania plebiscytowa) wydają się czymś niecodziennym i wyjątkowym, nawet w skali narodu, który nad pracę organiczną często przedkładał zrywy zbrojne. Jak to się stało, że na terenie, który formalną łączność z polską państwowością utracił w średniowieczu, możliwe było zorganizowanie u progu odrodzonej Rzeczypospolitej trzech powstań rok po roku? Co spowodowało, że kilkadziesiąt tysięcy osób podjęło działania, które jeden z kolegów Stefana Dei – powstańca – w czasie spotkania z grupą niemieckich członków tzw. APo (mieszanej polsko-niemieckiej policji plebiscytowej, powołanej po II powstaniu śląskim) określił następująco: „Germany, szwaby, pocałujcie nas w nos, my do Polski idziemy”.
„Oczywiście zrywy powstańcze musiały z czegoś wynikać. Z pewnością u ich podstaw leżała sytuacja społeczno-polityczna w regionie. Mocno upraszczając, można powiedzieć, że Górny Śląsk zamieszkiwali propolsko nastawieni, gorzej wykształceni, posługujący się jako rodzimym językiem polskim (oczywiście najczęściej w formie gwary) katolicy oraz lepiej sytuowani i proniemieccy, wykształceni niemieckojęzyczni ewangelicy. Ci drudzy mieli przy tym praktycznie wyłączność na pełnienie wyższych stanowisk w administracji państwowej i samorządowej: sądach, urzędach różnego typu, policji, kolei, poczcie, szkolnictwie, samorządzie komunalnym, instytucjach ubezpieczeniowych; w rękach niemieckich znajdował się także przemysł górnośląski. Poczucie niesprawiedliwego traktowania przez reprezentantów niemieckiej administracji różnej proweniencji było częste – z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że dla wielu uczestników zrywów stanowiło ważny motyw udziału w walce”.
.”Bez wątpienia ważnym impulsem do aktywizacji propolsko nastawionych Górnoślązaków był zainicjowany w XIX w. proces „budzenia polskości”, m.in. dzięki aktywności ks. Józefa Szafranka, ks. Norberta Bonczyka, Karola Miarki, ks. Pawła Pośpiecha, ks. Jana Alojzego Ficka czy ks. Ludwika Markiefki. Nie jest przypadkiem, że wśród „budzicieli” dominowali reprezentanci duchowieństwa, dla propolskich Górnoślązaków ta droga stanowiła główną i najczęstszą możliwość awansu społecznego. Ich z kolei aktywność przekładała się na rosnącą liczbę mieszkańców, którzy coraz bardziej świadomie identyfikowali się z polskością”.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-maciej-fic-powstania-slaskie-insurekcje-inne-niz-wszystkie-25-08/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ