Blisko połowa młodych Japończyków ma myśli samobójcze

Blisko połowa Japończyków między 18 a 29 rokiem życia ma myśli samobójcze, a 40 proc. z nich ma za sobą przygotowania lub dokonane próby – poinformowała w czwartek agencja Kyodo, cytując badania Nippon Foundation.
Depresja i myśli samobójcze poważnym problemem w Japonii
.Samobójstwo było w latach 2019 – 2021 najczęstszą przyczyną zgonów w tej grupie wiekowej.
Badania pokazały również, że młodzi ludzie nie wiedzą, gdzie mogliby uzyskać pomoc w razie sytuacji kryzysowej. Co siódmy respondent doświadczył zaś w przeszłości przemocy seksualnej, co znacząco zwiększa ryzyko depresji.
Nippon Foundation, pozarządowa organizacja non-profit, przeprowadziła badania w listopadzie ubiegłego roku na próbie 14 555 osób.
Pokolenie samotnych
.„Młodzi ludzie, których naturalną potrzebą rozwojową jest tworzenie więzi z innymi, w czasie pandemii mogą czuć się tak, jakby w ich życiu włączono pauzę” – pisze Tom JACOBS, psycholog i dziennikarz, były redaktor naczelny „The Pacific Standard”.
Jak dodaje, „według licznych najnowszych badań samotność jest plagą samą w sobie. Była nią już przed pandemią i ze szczególną mocą dotyka ludzi młodych. Musimy traktować to jako kolejny chroniczny i w dużej mierze lekceważony problem społeczny. COVID-19 zmusza nas do zajęcia się wreszcie tą sprawą”.
„W 2012 r. brytyjska badaczka Christina Victor wykazała, że 61 proc. osób starszych zadeklarowało, że nigdy nie czują się samotne, a tylko 9 proc. zgłosiło silne poczucie samotności. Natomiast wśród nastolatków i młodych dorosłych poczucie osamotnienia zgłaszało ponad 50 proc. badanych osób” – pisze Tom JACOBS we „Wszystko co Najważniejsze”.
Podkreśla on, że „ten schemat powtarza się w badaniach przeprowadzanych w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Stanach Zjednoczonych. W raporcie z 2018 r., opracowanym przez firmę Signa, działającą na rzecz zdrowia na całym świecie, czytamy, że wśród Amerykanów pokolenie Z – młodzi dorośli w wieku od 18 do 22 lat – to najbardziej samotne pokolenie. Nie powinno to dziwić. Firestone wyjaśnia, że młodzi ludzie „próbują wypracować niezależność od rodziców i mogą się czuć wyobcowani”, jeszcze zanim nawiążą trwałe relacje z przyjaciółmi lub wychowawcami. To może prowadzić do silnego poczucia samotności. Ich potrzebą rozwojową jest tworzenie więzi z innymi ludźmi – dodaje Beam. – Studenci z najstarszych roczników mówią, że bardzo trudno jest teraz z kimś się spotkać”.
Depresja. Więcej pytań niż odpowiedzi
.„Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że na całym świecie na depresję cierpi ok. 280 milionów osób. Każdego roku z powodu depresji skuteczne próby samobójcze podejmuje 700 tys. osób. Choć przypuszcza się, że ok. 5 proc. dorosłej populacji cierpi na depresję, to coraz większym i bardziej zauważalnym problemem staje się depresja wśród młodzieży, a nawet dzieci” – pisze Bartosz KABAŁA, popularyzator nauki łączący zainteresowania polityką, literaturą i nauką.
Jak podkreśla, „w Polsce między 2017 a 2021 rokiem nastąpił wzrost zdiagnozowanych przypadków wśród dzieci i młodzieży z 12 tys. do 25 tys. Sprawa jest poważna, a zgłaszany przez ekspertów kryzys w polskiej psychiatrii, zwłaszcza dzieci i młodzieży, nie napawa optymizmem”.
„Przyczyn zaburzeń depresyjnych, i afektywnych w ogóle, poszukuje się od samych początków medycyny. Już Hipokrates z Kos za melancholijne usposobienie u pacjenta obwiniał czarną żółć, jeden z czterech kluczowych płynów (humorów) ludzkiego ustroju. Współcześnie nie ma uniwersalnego i pewnego modelu, ale jeden z proponowanych był szczególny, ponieważ dostępny dla ulubionej broni lekarzy – farmakologii. Mowa o hipotezie serotoninowej powstawania depresji. Serotonina to substancja zaliczana zarówno do hormonów, jak i neuroprzekaźników, czyli związków, które odgrywają główną rolę w komunikacji pomiędzy poszczególnymi neuronami. W prasie popularnej jest określana często jako hormon szczęścia. W uproszczeniu można przyjąć, że zgodnie z tą hipotezą spadek serotoniny w połączeniach (synapsach) pomiędzy neuronami w mózgu skutkuje pojawieniem się objawów depresji” – pisze Bartosz KABAŁA.
Dodaje jednocześnie, że „najczęściej stosowanymi lekami w depresji (choć nie jedynymi) są inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (SSRI), których efektem jest zwiększenie ilości serotoniny w synapsie. Zarówno skuteczność (o niej powiemy poniżej), jak i bezpieczeństwo tych leków sprawiły, że są one jednymi z najczęściej używanych leków na świecie. W Stanach Zjednoczonych w latach 1991–2018 nastąpił wzrost konsumpcji leków przeciwdepresyjnych o ponad 3000 proc. Ostatnie wyniki badań OECD wskazują na podobny trend w Europie, gdzie od roku 2000 nastąpił wzrost użycia antydepresantów o blisko 150 proc. Największy wzrost obserwowany był w Czechach, w Estonii i na Słowacji”.
„Tymczasem, według głośnego przeglądu dr Moncrieff poziom serotoniny w mózgu ma niewiele wspólnego z depresją” – pisze Bartosz KABAŁA. Wątpliwości związane z tą kwestią rozwija w tekście opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/PP