Boom na chirurgię plastyczną w krajach rozwijających się

Boom na chirurgię plastyczną

Boom na chirurgię plastyczną trwa. Zabiegi plastyczne w krajach rozwijających się przeżywa wzrost popularności, czytamy w najnowszym wydaniu „The Economist”. Trend ten napędzają młodzi klienci, głównie kobiety w wieku 19–29 lat, które coraz częściej poddają się różnego rodzaju zabiegom kosmetycznym.

W długim tekście „The Economist” przygląda się przyczynom i skali tego zjawiska, których upatruje przede wszystkim w rosnącej dostępności chirurgii plastycznej i social mediach.

Dlaczego młodzi decydują się na chirurgię plastyczną?

.W krajach takich jak Korea Południowa, czytamy w najnowszym „The Economist” istnieje silna presja społeczna, aby spełniać określone standardy urody. Kultura K-popu oraz wpływ mediów społecznościowych, takich jak Instagram czy TikTok, promują ideał piękna, który skłania młode kobiety do poddawania się operacjom plastycznym. To też właśnie portale społecznościowe, które wzmacniają przekaz o idealnym wyglądzie, mają być w tym kraju główną przyczyną boomu na operację plastyczne. Zdjęcia znanych influencerów i celebrytów często stanowią tam wzorzec, do którego dążą młodzi ludzie. A poprawa sytuacji ekonomicznej w wielu krajach rozwijających się sprawia, że coraz więcej osób może pozwolić sobie na zabiegi upiększające. Rosnące dochody, szczególnie wśród klasy średniej, napędzają rozwój rynku chirurgii kosmetycznej i boom na chirurgię plastyczną.

Według badań, odsetek młodych kobiet w Korei Południowej, które przeszły operacje plastyczne, wzrósł z 5% w 1994 roku do 31% w 2015 roku. Zabiegi takie jak powiększanie oczu czy zmiana kształtu nosa stały się tam niemalże normą. W Chinach, pisze „The Economist” rynek chirurgii plastycznej jest jednym z najszybciej rozwijających się na świecie. Już w 2018 roku kraj ten był trzecim co do wielkości rynkiem na świecie, a prognozy wskazują na dalszy wzrost. Głównymi czynnikami są tu wpływ kultury koreańskiej oraz rosnąca presja społeczna na doskonały wygląd.

Ciekawą obserwacją, na którą powołują się dziennikarze brytyjskiego magazynu jest to, że boom na zabiegi kosmetyczne wydaje się być częściowo wywołany przez pandemię. Każdy, kto spędził godziny na wideokonferencjach, może potwierdzić, jak stresujące było oglądanie własnej twarzy spoglądającej z ekranu komputera w niekorzystnym świetle. Podobnie jak lustro ustawione pod niepochlebnym kątem, rozmowy na Zoomie uwydatniały opadające policzki, zmarszczki na czole i zwiotczałe szyje. Oszczędności zgromadzone podczas lockdownów oraz możliwość rekonwalescencji w okresach dystansowania społecznego skłoniły wiele osób do poddania się operacjom plastycznym.

Boom na chirurgię plastyczną. Nie tylko kraje rozwijające się

.W Stanach Zjednoczonych w 2021 roku czterech na pięciu chirurgów plastycznych specjalizujących się w zabiegach na twarz zgłosiło wzrost liczby pacjentów, którzy chcieli poprawić swój wygląd na potrzeby wideorozmów. Branża szybko odnotowała wzrost. Według Międzynarodowego Towarzystwa Chirurgii Estetycznej (ISAPS), grupy branżowej na dane której powołuje się „The Economist”, liczba przeprowadzonych na świecie zabiegów kosmetycznych, w tym nieinwazyjnych, takich jak zastrzyki z wypełniaczy, wzrosła z 25 milionów w 2019 roku do 35 milionów w 2023 roku.

Podobnie jest w Ameryce Południowej, na przykład w Brazylii, gdzie kult ciała, silnie zakorzeniony w tamtejszej kulturze, sprawia, że kraj ten jest liderem w liczbie wykonywanych operacji plastycznych. Zarówno młodzi, jak i starsi korzystają z zabiegów mających na celu poprawę wyglądu.

Wyzwania i ryzyka

W niektórych krajach, jak Chiny, szacuje się, że nawet 90% operacji plastycznych odbywa się jednak poza oficjalnym systemem medycznym. Boom na chirurgię plastyczną trwa tam w najlepsze. To rodzi ryzyko komplikacji zdrowotnych i braku odpowiedzialności ze strony wykonawców. Nieprawidłowo przeprowadzone zabiegi mogą bowiem prowadzić do poważnych skutków ubocznych, takich jak infekcje, blizny czy trwałe uszkodzenia ciała. Rosnąca popularność chirurgii plastycznej, zwłaszcza wśród młodych osób, budzi pytania o wpływ mediów i presji społecznej na postrzeganie własnego ciała. Czy promowanie takich zabiegów jest etyczne, pytają retorycznie dziennikarze brytyjskiego magazynu?

Rosnąca popularność chirurgii plastycznej w krajach rozwijających się to jednak zjawisko wielowymiarowe. Presja społeczna, wpływ mediów społecznościowych oraz poprawa sytuacji ekonomicznej znacząco przyczyniają się do rozwoju tej branży. Jednak brak regulacji, ryzyko zdrowotne i kwestie etyczne wskazują, że rozwój chirurgii plastycznej wymaga większej uwagi ze strony społeczeństwa i rządów.

Presję poprawy wyglądu odczuwają jednak również ci, których praca nie opiera się na ich wizerunku. W pracy z 1993 roku Daniel Hamermesh z Uniwersytetu Teksańskiego oraz Jeff Biddle z Uniwersytetu Stanowego Michigan odkryli, że „przeciętni” pracownicy zarabiają o 5–10% mniej, podczas gdy „atrakcyjni” otrzymują wynagrodzenie wyższe. Ładne kelnerki dostają wyższe napiwki, a agencje reklamowe z atrakcyjnymi przedstawicielami zdobywają bardziej dochodowe kontrakty. Nie chodzi tu jedynie o płytkość pracodawców czy klientów – osoby uznawane za piękne mogą osiągać lepsze wyniki również dlatego, że są bardziej pewne siebie. Dopóki więc istnieje „przywilej urody” czytamy w „The Economist”, pokusa korygowania wyglądu pozostanie. „Operacje plastyczne uzależniają – gdy raz zaczniesz, nie możesz przestać”, mówi w tekście Chang, tajwańska influencerka. To prawdopodobnie sprawi, że branża chirurgii plastycznej pozostanie wiecznie młoda.

The Economist / oprac. Michał Kłosowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 stycznia 2025