Brazylia wszczyna śledztwo przeciwko Elonowi Muskowi w związku z działaniem platformy X

Federalny Sąd Najwyższy Brazylii (STF) nakazał wszczęcie śledztwa przeciwko pochodzącemu z RPA jednemu z najbogatszych ludzi świata Elonowi Muskowi. Zdaniem STF ma on łamać brazylijskie prawo, odmawiając blokowania niektórych kont na platformie X, która jest jego własnością.
Elon Musk działa „na szkodę ustawodawstwa” Brazylii
.W cytowanym przez brazylijską prasę dokumencie STF wyjaśnia, że dochodzenie przeciwko Muskowi ma związek z działaniem “na szkodę ustawodawstwa” Brazylii. Dotyczy ono też ostatnich publikacji miliardera, który wzywał władze tego kraju do odwołania szefa brazylijskiego Federalnego Sądu Najwyższego Alexandre’a de Moraesa.
STF uznał deklaracje Muska za groźby, określając je mianem “przestępczej manipulacji”.
Miliarder oskarża rząd Brazylii o stosowanie cenzury
.Sąd wskazał też na fakt, że poza groźbami wobec de Moraesa, właściciel platformy X odmówił blokowania kont użytkowników, które brazylijski wymiar sprawiedliwości nakazał zamknąć.
Musk twierdzi, że praktyka narzucana przez brazylijski wymiar sprawiedliwości jest “cenzurą”, której jego firma nie zamierza stosować. Odrzucił też argumenty władz sądowniczych Brazylii jakoby wolność słowa w internecie zagrażała demokracji.
Tymczasem zgodnie z decyzjami STF oraz Wyższego Sądu Wyborczego Brazylii (TSE) w przypadku niezastosowania się Muska do nakazu blokowania określonych użytkowników platformy X nałożona zostanie na miliardera kara w wysokości 100 tys. reali (17,7 tys. USD) za każde konto działające wbrew decyzji wymiaru sprawiedliwości.
Elon Musk został uznany w lutym 2024 roku przez magazyn “Forbes” za drugiego najbogatszego człowieka na świecie z fortuną na poziomie 195 mld dolarów. Rok wcześniej właściciel platformy X i koncernu Tesla zajmował pozycję lidera.
Smartfony, technologia i edukacja
Na temat wszechobecności telefonów komórkowych, które towarzyszą znacznej części populacji każdego dnia i o każdej porze, pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Jarosław KORDZIŃSKI, specjalista w zakresie zarządzania oświatą, organizacji procesu edukacyjnego i psychologii pozytywnej. Zwraca uwagę zarówno na korzyści, jak i zagrożenia płynące z obecności na dużą skalę telefonów i innych urządzeń cyfrowych w procesie edukacji.
„Telefony, smartfony i wszelkiego rodzaju urządzenia cyfrowe dla współczesnych uczniów stanowią naturalne środowisko ich życia, w tym nauki. Nie zmienia to faktu, że ich niewłaściwe zastosowanie może być dla nich jednocześnie sporym zagrożeniem” – twierdzi Jarosław KORDZIŃSKI.
Jak podkreśla, „w efekcie, zwracając uwagę na problemy z koncentracją na lekcjach, uzależnienie od internetu czy negatywny wpływ używania telefonów przez uczniów na relacje społeczne, korzystanie z telefonów komórkowych jest zakazane między innymi w szkołach francuskich, włoskich, greckich, portugalskich czy chińskich. W Polsce decyzję o możliwościach korzystania z telefonów podejmują rady pedagogiczne. Bywa że wprowadzają absolutny zakaz ich używania na terenie szkoły. Bywa, że zakaz dotyczy tylko lekcji. Dość powszechnym obrazkiem w wielu klasach są skrzyneczki, do których uczniowie składają telefony na początku zajęć, albo wyznaczone miejsca, gdzie można korzystać ze swoich urządzeń podczas przerwy. Prawda jest taka, że obok możliwości korzystania z samego telefonu ważniejszy jest dostęp do sieci, z czym w szkołach nie zawsze jest najlepiej, co niekiedy utrudnia możliwość zastosowania aplikacji wybranych do użycia w ramach danego tematu, ale też ogranicza to, co dla znacznej części uczniów jest kluczowe, a mianowicie gry, oglądanie filmików czy przebywanie na portalach społecznościowych”.
„Spoglądając na omawiany problem z nieco innej perspektywy, zgodzimy się zapewne, że liczbę wypadków drogowych ograniczają zapewne przepisy oraz konsekwentna egzekucja restrykcyjnych kar. Z drugiej strony bezpieczeństwo na drogach kształtuje też kultura jazdy. Mniej wypadków obserwujemy tam, gdzie ludzie są wobec siebie uważni, nie starają się za wszelką cenę zdominować innych uczestników ruchu drogowego, a kiedy nawet pojawi się jakiś nieogarnięty „wojownik”, to wolą mu raczej ustąpić, niż się z nim bez potrzeby ścigać. To samo dzieje się w świecie użytkowników rozwiązań cyfrowych” – przekonuje Jarosław KORDZIŃSKI.
Dodaje on, że „zakazy, zwłaszcza w przypadku dzieci i młodzieży, bardzo często budzą chęć ich łamania. Nakazy działają, kiedy rozumiemy powód i korzyści z ich stosowania. Kultura użytkowania czegokolwiek bierze się z powszechności i powtarzalności przydatnych dla każdego norm i efektów postępowania. Trochę za to, jak wykorzystują smartfony nasze dzieci, odpowiadają też ich dorośli opiekunowie. Bywa, że chętniej zastępujemy swoje zainteresowanie własnym dzieckiem zgodą na to, by ono zajmowało się swoim smartfonem. W szkołach telefony bywają też nadużywane przez nauczycieli, którzy nierzadko używają ich do wysyłania SMS-ów czy przerzucania w „wolnych chwilach” stron z zakupami czy zdjęciami umieszczanymi przez znajomych na portalach społecznościowych. O tym, że rozwiązania cyfrowe służą do zabawy czy wręcz marnotrawienia czasu, decydują ci, którzy w ten sposób je wykorzystują”.
„Świat, również przestrzeń zastosowania rozwiązań cyfrowych jest konsekwencją celów, jakie przed nimi stawiamy. Nauczmy się wykorzystywać nasze telefony rzeczywiście po coś – praktyka ich używania stanie się równie użyteczna jak stosowanie sztućców czy codzienna toaleta. Po prostu” – postuluje Jarosław KORDZIŃSKI.
PAP/Marcin Zatyka/Wszystko co Najważniejsze/JT