Burundi zamknęło granice z Rwandą

Położone w środkowo-wschodniej części Afryki Burundi zamknęło 11 grudnia przejścia graniczne z sąsiednią Rwandą; powodem są oskarżenia rządu w Bużubmurze wobec sąsiada o finansowanie rebeliantów – poinformowała agencja Reutera.
Oskarżenia o finansowanie rebeliantów przyczyną konfliktu
.Jest to kolejna odsłona dyplomatycznych tarć pomiędzy obydwoma państwami „Zrywamy z nimi stosunki, dopóki obecny stan rzeczy się nie zmieni” – powiedział w oświadczeniu minister spraw wewnętrznych Burundi Martin Niteretse. Burundi oskarżyło sąsiadów o finansowanie ataków rebeliantów z grupy RED-Tabara. Prezydent Evariste Ndayishimiye wysunął takie oskarżenia po tym, jak w grudniu w pobliżu granicy Burundi z Demokratyczną Republiką Konga zginęło 20 osób.
Oskarżeniom zaprzeczył prezydent Rwandy Paul Kagame, którego rząd jest oskarżany przez sąsiednie państwo o finansowanie rebeliantów z grupy RED-Tabara (informację tę potwierdzają też eksperci z ONZ). Bojownicy z tego ugrupowania przyznali się do grudniowego ataku, twierdząc jednak, że zabili tylko dziewięciu żołnierzy i jednego policjanta. Bazą rebeliantów jest sąsiadująca z Burundi prowincja Kiwu Południowe w Demokratycznej Republice Konga.
Burundi po raz kolejny zamyka swoje granicę z Rwandą
.”Ta niefortunna decyzja ograniczy swobodny przepływ osób i towarów między naszymi dwoma krajami i narusza zasady współpracy regionalnej i integracji Wspólnoty Wschodnioafrykańskiej” – powiedziała Yolande Makolo, rzeczniczka rządu Rwandy, w wypowiedzi dla Reutersa. Wspólnota Wschodnioafrykańska zrzesza Burundi, Kenię, Rwandę, Tanzanię, i Ugandę oraz Sudan Południowy.
To nie pierwszy raz, kiedy Burundi zamyka swoje granice z Rwandą – przypomniał Reuters. Wcześniej doszło do tego w 2015 r. z powodu napięć politycznych, a drugi raz w okresie pandemii COVID-19.
Wzrost niepokojów na kontynencie
.Konflikt między Rwandą a jej sąsiadem to tylko jeden z kryzysów, które aktualnie dotykają Afrykę. Ostatnie lata przyniosły z sobą wiele niepokojów, zwłaszcza gdy Chiny i Rosja rozpoczęły swoją ekspansje na tym kontynencie, rzucając wyzwanie dotychczasowej sile w rejonie, Francji. Na łamach Wszystko co Najważniejsze pisze o tym Nathaniel GARSTECKA, redaktor tej gazety.
Jego zdaniem to co dzieje się obecnie, jest kolejnym epizodem długiej serii wstrząsów geopolitycznych, które miały miejsce w tej części świata w ostatnich latach. Francja, była potęga kolonialna, która stara się utrzymać swoje wpływy, staje w obliczu coraz bardziej otwartej konkurencji ze strony Chin, a przede wszystkim Rosji. Rosja ma tradycję infiltracji krajów afrykańskich od czasów sowieckich, postrzega osłabienie Francji jako okazję do rozszerzenia swojej strefy wpływów kosztem Zachodu i zdobycia bogactwa tych krajów. Rosja dąży również do rozwoju sieci handlowych i wojskowych poprzez instalację baz i obecność grup paramilitarnych, a także do eksportu swojego przemysłu nuklearnego i gazowego.
Rosyjska retoryka schlebia afrykańskiej goryczy i niechęci do Francji. Prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin, regularnie wygłasza hasła, które można określić jako dekolonialne i antyzachodnie Ta retoryka, która staje się coraz wyraźniejsza, jest podejmowana i powtarzana przez rosyjskie sieci wpływów w krajach będących celem Moskwy. Tak było w szczególności w Mali, gdzie w 2021 r. doszło do zamachu stanu i przejęcia władzy przez juntę wojskową, która nie zawahała się „zaprosić” rosyjskiej grupy paramilitarnej „Wagner” (nazwanej tak przez Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina w hołdzie dla słynnego kompozytora, ponieważ był on ulubieńcem Adolfa Hitlera) do zastąpienia francuskich żołnierzy sił Barkhane, którzy walczyli z organizacjami islamistycznymi w Sahelu, w szczególności z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu i Państwem Islamskim w Wielkiej Saharze.
„Rosyjska retoryka schlebia afrykańskiej goryczy i niechęci do Francji. Prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin, regularnie wygłasza hasła, które można określić jako dekolonialne i antyzachodnie Ta retoryka, która staje się coraz wyraźniejsza, jest podejmowana i powtarzana przez rosyjskie sieci wpływów w krajach będących celem Moskwy. Tak było w szczególności w Mali, gdzie w 2021 r. doszło do zamachu stanu i przejęcia władzy przez juntę wojskową, która nie zawahała się „zaprosić” rosyjskiej grupy paramilitarnej „Wagner” (nazwanej tak przez Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina w hołdzie dla słynnego kompozytora, ponieważ był on ulubieńcem Adolfa Hitlera) do zastąpienia francuskich żołnierzy sił Barkhane, którzy walczyli z organizacjami islamistycznymi w Sahelu, w szczególności z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu i Państwem Islamskim w Wielkiej Saharze” – zaznacza autor.
Przypomina, że wrogość wobec Francji jest również widoczna w Nigrze, gdzie demonstranci skandują hasła na rzecz Rosji. Moskwa wzmocniła już swoją obecność w Republice Środkowoafrykańskiej, Libii i Sudanie, ale także w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Algierii. Ten szybki postęp zaczyna niepokoić Francję, której wpływy w Afryce kurczą się z roku na rok w wyniku bezsilności jej kolejnych przywódców.
„Istnieje duże ryzyko, że Rosja będzie dążyć do zwiększenia presji migracyjnej z Afryki na całą Europę, zachęcając afrykańską ludność do emigracji na północ. Afryka jest bardzo dynamicznym demograficznie kontynentem. Na początku XX wieku jej całkowita populacja wynosiła 100 milionów (7 proc. populacji światowej), a dziś wynosi 1,4 miliarda (20 proc. populacji światowej) i wciąż rośnie. Nigeria jest najbardziej zaludnionym krajem w Afryce, z ponad 220 milionami mieszkańców. Co więcej, populacja Afryki jest bardzo młoda, ponad połowa ludzi ma mniej niż 20 lat. Europa stanowi dla nich ekonomiczne eldorado, obietnicę lepszego życia. Ta bomba migracyjna może zostać zdetonowana przez Rosję, która nigdy nie wykazała najmniejszego cywilizacyjnego szacunku dla Europy” – pisze Nathaniel GARSTECKA.
Zdaniem autora, to w ten sposób otoczona Europa będzie zagrożona szantażem ze strony Kremla, tak jak to miało miejsce przez lata ze względu na jej zależność od rosyjskich węglowodorów. Rosja może na przykład zażądać od Unii Europejskiej nałożenia nowych sankcji na Polskę lub dalszego osłabiania francuskiego przemysłu nuklearnego pod groźbą nagłego wysłania kilku milionów nielegalnych imigrantów do europejskich krajów Morza Śródziemnego lub Europy Środkowej.
„Intelektualna apatia ludzi Zachodu, uniemożliwiająca im nieprzyjmowanie afrykańskich migrantów powoduje, że bezpieczeństwo i kultura naszej cywilizacji mogą ulec jeszcze szybszemu pogorszeniu” – podsumowuje redaktor.