Były funkcjonariusz Stasi postawiony w stan oskarżenia za zamordowanie Polaka

Czesław Kukuczka, prokuratura w Berlinie

12 października 2023 r. berlińska prokuratura poinformowała w komunikacie prasowym, że postawiła w stan oskarżenia pod zarzutem morderstwa funkcjonariusza Stasi, który w 1974 r. miał zabić w Berlinie Polaka Czesława Kukuczkę. Własne śledztwo w tej sprawie od 2018 r. prowadziła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Poznaniu.

Sprawa Czesława Kukuczki

.„Wczesnym popołudniem 29 marca 1974 r. do Ambasady PRL przy Unter den Linden 72 w Berlinie zgłosił się trzydziestoośmioletni Czesław Kukuczka. Groził wysadzeniem budynku, jeśli do 15.00 nie zostanie mu umożliwiony wyjazd do Berlina Zachodniego. Placówka szybko powiadomiła wschodnioniemiecką bezpiekę. Kilka godzin później niedoszły uciekinier już nie żył” – pisze Filip Gańczak w artykule „Strzał w plecy” opublikowanym na łamach „Biuletynu IPN” (nr 12/193, grudzień 2021 r.).

Przez lata sprawa pozostawała niewyjaśniona. Komunistyczne władze NRD w porozumieniu z przedstawicielami PRL dążyły do utrzymania pełnej wersji zdarzeń w tajemnicy, wobec czego akta sprawy zostały częściowo sfałszowane.

Z dokumentów wynika, że sprawą Kukuczki zająć się miało dwóch funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD (skrót. MfS lub Stasi) – ppłk Hans Sabath z Centralnego Sztabu Operacyjnego i mjr Sanftenbergz VI Wydziału Głównego. Gdy dotarli na teren ambasady, „Kukuczka zażyczył sobie przewiezienia go na dworzec Friedrichstrasse, gdzie znajdowało się wówczas przejście graniczne” – pisze Filip Gańczak.

O dalszym biegu spraw informują przede wszystkim raporty niemieckich służb i organów ścigania. Zgodnie z ich treścią na miejscu Kukuczka udał się do toalety, a następnie – na widok dwóch umundurowanych pograniczników – wpadł w panikę i wymierzył w jednego z nich z pistoletu Walther kal. 7,65 mm. W reakcji na to wydarzenie drugi z pograniczników zastrzelił Polaka, by bronić kolegi.

Filip Gańczak przekonuje jednak, że „świadkami zabójstwa Czesława Kukuczki były zachodnioniemieckie uczennice, które korzystały tego dnia z przejścia granicznego przy Friedrichstrasse. (…) Według ich relacji strzelono do Polaka od tyłu, gdy «ufnie przeszedł» przez punkt
kontrolny. Za spust miał pociągnąć mężczyzna ubrany po cywilnemu, noszący ciemny płaszcz i przyciemniane okulary”. Zgodnie z tą wersją wydarzeń Kukuczka nigdy nie mierzył z pistoletu w niemieckich funkcjonariuszy.

„Prokuratura generalna NRD 3 kwietnia zleciła prof. Ottonowi Prokopowi z Instytutu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie obdukcję zwłok Kukuczki. Nie stwierdzono obecności alkoholu w organizmie zmarłego. Przyznano, że przyczyną śmierci był strzał w plecy. Być może w celu ukrycia tego faktu zwłoki jeszcze na terenie NRD spopielono” – pisze Filip Gańczak.

Działania berlińskiej prokuratury i śledztwo IPN

.Dopiero w 2016 r. berlińska prokuratura ustaliła tożsamość mężczyzny w ciemnym płaszczu, o którym wspominały uczennice, będące świadkami morderstwa. Podejrzanym okazał się być Manfred N., porucznik Stasi. Śledztwo jednak umożono, kwalifikując je jako przedawnione.

Dwa lata później do sprawy morderstwa Czesława Kukuczki wróciła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Poznaniu, która przeprowadziła własne śledztwo. „Przyjęliśmy, że mamy do czynienia ze zbrodnią komunistyczną i zbrodnią przeciwko ludzkości, które się nie przedawniają” – tłumaczył prok. Artur Orłowski. Na jego wniosek za Manfredem N. wystawiono list gończy, a w 2021 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał Europejski Nakaz Aresztowania.

Niemcy odmówili wówczas wydania podejrzanego, ale finalnie – na podstawie dowodów zebranych przez Prokuraturę IPN – postawili mu zarzuty.

Jak głosi komunikat prasowy berlińskiej prokuratury z dnia 12 października 2023 r.: „…oskarżonemu, który należał do grupy operacyjnej Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego, powierzono zadanie «unieszkodliwienia Polaka» [Czesława Kukuczki – red.]. Kiedy wczesnym popołudniem 38-latek [Kukuczka – red.] mijał ostatni punkt kontrolny, oskarżony miał go zabić mierzonym strzałem w plecy z ukrycia”.

Jesteśmy winni pamięć i pochówek ofiarom nierozliczonych zbrodni

.W ramach Instytutu Pamięci Narodowej, obok wspomnianej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu, działa m.in. Biuro Poszukiwań i Identyfikacji. „Zgodnie z zaleceniami zespoły Biura mają poszukiwać szczątków Polaków, którzy zginęli w wyniku działań wojennych bądź zostali zamordowani między 1917 a 1990 rokiem – podczas II wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej, rzezi wołyńskiej czy w okresie PRL” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” prof. Krzysztof SZWAGRZYK, historyk, zastępca prezesa IPN, dyrektor Biura Poszukiwań i Identyfikacji.

Jak przekonuje, „poszukiwanie ofiar reżimu komunistycznego nie jest zadaniem prostym. Komuniści zrobili niezwykle dużo, żeby zamordować tych, których uznawali za wrogów; tych, którzy byli na przykład przedstawicielami Polskiego Państwa Podziemnego, działali w strukturach Armii Krajowej i byli związani z aparatem państwowym Drugiej Rzeczypospolitej. Tych ludzi mordowano, uznając, że są wrogami państwa komunistycznego, często wydawano na nich wyroki śmierci albo też zabijano w efekcie różnego rodzaju represji – także podczas śledztw”.

„Podążamy dziś śladami sprawców zbrodni, żeby odnaleźć szczątki pomordowanych ofiar. Biuro Poszukiwań i Identyfikacji prowadzi liczne działania poszukiwawcze na terenie Polski oraz poza jej granicami. Zespoły Biura w samym roku 2022 prowadziły takie działania w blisko 60 miejscach, odnajdując sto kilkadziesiąt szczątków ludzkich. W ten sposób ci, po których ślad miał zaginąć na zawsze, są odnajdywani” – pisze prof. Krzysztof SZWAGRZYK.

Historyk dodaje, że „w naszej polskiej tradycji szacunek i prawo do grobu są czymś oczywistym. Jesteśmy narodem, który wyrastał i kształtował się w przestrzeni kultury antycznej, europejskiej, gdzie prawo do pochówku jest niedyskutowane. W szkołach przywołujemy postać Antygony, a jej postawa jest dla nas zrozumiała i naturalna. Dokonanie mordu i zatarcie śladów bez pogrzebania zmarłego, wyrównanie terenu po to, żeby nigdy nie odnaleziono ofiary, jest czymś, co cywilizacyjnie odrzucamy. Akceptując zastaną rzeczywistość, nie próbując odnaleźć i pochować osób pomordowanych przed laty, przyczynilibyśmy się do triumfu sprawców, do wymazania ofiar z naszej świadomości. Nie ma na to naszej zgody. Każdy, kto zginął w walce dla Polski, kto został zamordowany dlatego, że był Polakiem, zasługuje na naszą pamięć. Musimy odnaleźć jego szczątki i je pochować. Taki jest nasz obowiązek.

„W nawiązaniu do poszukiwań tajnych miejsc pochówku osób zamordowanych w latach 1917–1990, należy jeszcze wspomnieć, że skala wyzwań stojących przed nami jest ogromna. Liczba ofiar zbrodni samego tylko reżimu komunistycznego to około 50 tys. osób. W wyniku rzezi wołyńskiej śmierć poniosło kolejne 150–200 tys. osób, a działań poszukiwawczych i ekshumacyjnych niemal dotąd nie prowadzono. Zadanie realizowane przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji nie jest pracą, którą obecni członkowie zespołów poszukiwawczych zdołają wykonać za swojego życia. To obowiązek, który muszą przyjąć na siebie następne pokolenia Polaków” – pisze prof. Krzysztof SZWAGRZYK.

WszystkoCoNajważniejsze/PP

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 października 2023