Ceny mieszkań w Polsce w górę o kilkanaście procent, zdolność kredytowa bez zmian
![Zdolność kredytowa Polaków w 2024 roku niemal się nie zmieniła, a ceny mieszkań wzrosły w tym czasie średnio kilkanaście procent. Według danych ekspertów singiel z dochodem 6,5 tys. mógł w grudniu liczyć na kredyt do 481 tys., co w Warszawie wystarczyłoby na kawalerkę.](https://wcn-media.s3.us-west-004.backblazeb2.com/2025/01/black-forest-village-1538560_1280-768x576.webp)
Zdolność kredytowa Polaków w 2024 roku niemal się nie zmieniła, a ceny mieszkań wzrosły w tym czasie średnio kilkanaście procent. Według danych ekspertów singiel z dochodem 6,5 tys. mógł w grudniu liczyć na kredyt do 481 tys., co w Warszawie wystarczyłoby na kawalerkę.
Ceny mieszkań – czy Polacy mają szansę na własny kąt?
.W ubiegłym roku średnia zdolność kredytowa wzrosła jedynie w przypadku rodziny 2+2 z dochodem 12 tys. zł – o 26 tys. zł. W przypadku singli i par zmiany były marginalne. Tymczasem według danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego w 2024 r. ceny mieszkań na rynku wtórnym wzrosły w grupie 17 największych miast o 18 proc. r/r, a na rynku pierwotnym o 14 proc. r/r. Oznacza to, że siła nabywcza Polaków na rynku mieszkaniowym zmalała – wynika z raportu Metrohouse i Credipass.
Jak wynika z raportu, w grudniu maksymalna zdolność kredytowa singla z dochodem 6,5 tys. zł netto wynosiła 481 tys. zł. Singiel z dzieckiem rozporządzający takim samym dochodem mógł liczyć na kredyt hipoteczny do 488 tys. zł. Para zarabiająca 8 tys. zł „na rękę” miała zdolność kredytową na poziomie 567 tys. zł, a para ze wspólnym dochodem w kwocie 12 tys. zł mogła uzyskać 888 tys. zł kredytu mieszkaniowego.
Małżeństwo z dzieckiem dysponujące dochodem 8 tys. zł mogło ubiegać się o kredyt wysokości 476 tys. zł, a zarobkach 12 tys. zł – 931 tys. zł. Z kolei rodzina 2+2 z dochodem 12 tys. zł miała zdolność kredytową na poziomie 889 tys. zł.
Z zestawienia przygotowanego przez ekspertów sieci biur nieruchomości Metrohouse, w którym wykorzystano dane transakcyjne mieszkań z rynku wtórnego zebrane przez NBP obejmujące III kw. 2024, wynika, że maksymalny kredyt, który może otrzymać singiel z dochodem 6,5 tys. zł pozwoli na zakup mieszkania w Warszawie o średnim metrażu 30,6 m kw., a w Krakowie 32,2 m kw. W Gdańsku i we Wrocławiu trudno będzie kupić lokum większe niż 40 m kw. W miastach takich jak Bydgoszcz, Katowice, Kielce, Łódź, czy Zielona Góra singiel może liczyć na znalezienie w kwocie 481 tys. zł lokali znacznie większych, nawet o powierzchni 60 m kw.
Według szacunków Metrohouse rodzina 2+1 będzie miała duże problemy w przypadku zakupu nieruchomości np. w Warszawie i Krakowie, gdzie jej zdolność kredytowa pozwoli na zakup małego mieszkania dwupokojowego i to raczej na obrzeżach tych miast. Również i w tym przypadku, na wyższy standard byłoby można pozwolić sobie w Bydgoszczy, Kielcach czy Zielonej Górze.
Pary zarabiające 12 tys. zł oraz rodziny 2+2 z podobnym poziomem dochodów dysponowały w grudniu zdolnością kredytową wystarczającą na zakup w Warszawie czy Krakowie niewielkiego mieszkania 3-pokojowego do 60 m kw. W Bydgoszczy, Łodzi, Olsztynie, Opolu, Katowice, Kielcach i Zielonej Górze można by było za tę kwotę znaleźć na rynku lokale o powierzchnie ponad 100 m kw.
Sytuacja mieszkaniowa młodych Polaków
.Na temat trwającego w Polsce kryzysu mieszkaniowego, w wyniku którego to odsetek młodych ludzi w wieku 25-34 lata mieszkających z rodzicami jest rekordowo wysoki, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Paulina MATYSIAK w tekście „Zamiast Ministerstwa Rozwoju i Technologii mamy w Polsce Ministerstwo Deweloperów i Landlordów”.
„Jeśli państwo nie zacznie interweniować na poważnie, kryzys mieszkaniowy nie zostanie rozwiązany. Żaden prywatny inwestor nie zlituje się nad tymi, którzy mniej zarabiają, i nie obniży ceny za metr. Rynek sam się nie wyreguluje. Gdyby tak miało być, problemu z dostępem do mieszkań by nie było. A problem jest…”.
„Odsetek młodych osób (w wieku od 25 do 34 lat) mieszkających wspólnie z rodzicami jest najwyższy od 10 lat i wynosi 52,9 proc. Mamy jedne z droższych kredytów hipotecznych w Europie. Czy ktoś z Państwa już zastanawiał się nad tym, dlaczego kredyt na mieszkanie zaciągnięty w tym samym banku, ale w innym europejskim kraju jest tańszy niż w Polsce?”.
„Minister opowiada, że Polacy chcą dopłat do kredytów. Rynek ich potrzebuje, w przeciwnym razie się załamie. W tłumaczeniu z deweloperskiego na polski znaczy to tyle: jeśli państwo nie dopłaci do kredytów, to mieszkania stanieją. Na to jednak deweloperzy i banki pozwolić nie mogą. Ustaliliśmy wszak na początku, że przecież pilnują swoich interesów”.
„Doskonale zaś wiemy, zarówno z własnego, jak i obcego podwórka, że dopłaty do kredytów przyczyniają się do wzrostu cen mieszkań. Wizja własnego lokum od wielu osób się oddala. Od tych, którzy nie załapali się na kredyt, od tych, którzy nie będą mieć zdolności kredytowej, od tych, którzy zarabiają za dużo, by ubiegać się o lokal komunalny”.
”Kredyt 2 proc. w ubiegłym roku spowodował wzrost cen mieszkań w dużych i średnich miastach. Nie da się nie zauważyć tej dynamiki. Dokładnie to samo spowoduje wprowadzenie kredytu 0 proc. Efekt to wyższe ceny mieszkań i wyższe opłaty za wynajem. Dla młodych osób to wybór między Scyllą a Charybdą – albo połowa pensji na wynajęcie mieszkania, albo kredyt na połowę życia” – pisze Paulina MATYSIAK.
PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW