Chantal Delsol we „Wszystko co Najważniejsze"

Chantal Delsol

Przedstawiamy Państwu zestawienie wszystkich 10 tekstów autorstwa francuskiej filozof i historyk myśli politycznej Chantal Delsol, które zostały opublikowane na łamach „Wszystko Co Najważniejsze”.

.Profesor filozofii politycznej na Uniwersytecie Marne-la-Vallée, Chantal Delsol na łamach „Wszystko Co Najważniejsze’ pisze o zmianach kulturowych zachodzących w Europie i całym zachodnim świecie, różnicach cywilizacyjnych pomiędzy Zachodem i Wschodem oraz o tym jak wielkim przełomem w historii było pojawienie się chrześcijaństwa.

Prof. Chantal Delsol jest założycielką Instytutu Badań im. Hannah Arendt oraz szefową Ośrodka Studiów Europejskich na Uniwersytecie Marne-la-Vallée. Jej eseje są publikowanej we francuskiej gazecie „Le Figaro”. Określa się jako liberalna neokonserwatystka. Jej najnowsza książka to „La haine du monde: Totalitarismes et postmodernité”.

Okcydent i Orient – różnice cywilizacyjne

.Na temat tego jakie różnice zachodzą w spojrzeniu cywilizacji Zachodu i Wschodu na pojęcie prawdy, czy samą filozofię, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Chantal DELSOL w tekście „Bardziej niebezpieczna niż heroizm jest nijakość

„Gdyby nie wiek oświecenia, nigdy nie zajmowałabym się filozofią. Kościół nie wprowadziłby postępu tak szybko, jak zrobiło to Oświecenie, choć Kościół zasiał pewne ziarno i do tej pory czekamy, aż wzejdzie. Do tego ziarna należy idea prawdy, która jest typowo europejska. We Francji bardzo dobra specjalistka od myśli chińskiej napisała swego czasu, że w Chinach nie ma filozofii, jest myśl. Wynika to z faktu, że w Chinach nie istnieje idea prawdy. Istnieją mity, są one jednak czymś innym niż idea prawdy. Prawda jest czymś uniwersalnym, jej największą wartością, najważniejszą właściwością jest to, że jest uniwersalna: taka sama w Krakowie i w Paryżu. Moment historii, w którym się znajdujemy, to czasy odrzucania idei prawdy. Mimo wszystko nie potrafimy się jej pozbyć”.

„Ludziom współczesnym nie udaje się do końca uwierzyć w to, iż Chińczycy nie wierzą w prawa człowieka, tak jak my wierzymy. Jest to kwestia spójności myśli. Jeśli odrzucamy ideę prawdy, to musimy ponieść konsekwencje, które z tego wynikają. Działamy obecnie na dwóch kompletnie różnych bazach, choć poszczególne mity rozgrywają się w wielu podobnych punktach, takich jak wyobrażenie słońca, czyli są to cechy, które są typowe dla mitów. Współcześni ludzie zadają sobie wszędzie podobne pytania. Nasze zasady podstawowe, zamiast jednak być oparte na prawdach i zasadach uniwersalnych, opierają się na dogmatach. Dogmat o równości wynikał u św. Pawła z tego, że wszyscy są równi w oczach Boga. To było prawdziwe dla wszystkich ludzi. Teraz idea równości, gdy spoglądamy chociażby na Francję, opiera się nie na słowach św. Pawła, lecz na mitach bardzo płodnych, zupełnie innych, jak choćby ten o ścięciu Ludwika XIV”.

„Kwestie podstaw religijnych czy pochodzenia nie rozwiązują tych dylematów, są jednak rodzajem próby zrealizowania pewnych obietnic związanych z prawdą i tworzeniem, zrealizowania ich tu, na ziemi, natychmiast. Tym, co łączy Oświecenie i przesłanie Ewangelii, jest natychmiastowość. Poza nią jest jednak coś więcej, pewna obietnica. Stare pytania, które wciąż wibrują i które przekazujemy naszym dzieciom, mówiąc: „Cóż, ja nie potrafiłem rozwiązać, spróbuj ty”. W ten sposób buduje się kulturę. Młodym przekazujemy nie tylko postawy, ale wierzymy, że człowiek jest „czymś więcej”, nie jest tylko mięsem. Wierzymy w wiele rzeczy, mając nadzieję, że są ludzie, którzy pojmują to lepiej od nas. W innych kulturach, poza kulturą Zachodu, mamy tendencję do tego, żeby przekazywać pełen pakiet wartości i postaw. My przekazujemy coś, ale to młodzi mają za nami zinterpretować te rzeczy w zupełnie inny sposób. To, co przekazujemy, to nie jest przerzucanie piłki, przekazujemy pewne przekonania, ale również pewne pytania, zagadki. Jest to spójne z tym, że pochodzimy nie z kultury Księgi, ale Słowa. Biblia i Nowy Testament przekazują nam wiedzę, aby ją interpretować. Koran nie podlega interpretacji – to jest główna różnica między kulturą Wschodu i Zachodu” – pisze Chantal DELSOL.

Chrześcijaństwo i narodziny cywilizacji łacińskiej

.Profesor Chantal DESOL na łamach „Wszystko Co Najważniejsze w tekście „Wolność chrześcijańska w świecie, w którym wszystko wolno„, zwraca uwagę, iż pojawienie się chrześcijaństwa, a następnie jego rozwój, doprowadziły do dekompozycji wcześniejszego pogańskiego świata, w którym pojęcia takie jak „jednostka”, „równość” właściwie zupełnie nie istniały.

„Wolność jest pustym słowem we współczesnym społeczeństwie, w którym jednostka funkcjonuje w ramach wielu społeczności, poza którymi pozbawiona jest własnej inicjatywy. Słowo „wolność” nie istnieje w językach pozaeuropejskich lub też oznacza wolność zbiorową wobec innych podmiotów. Chiny są wolne, ponieważ nie są ciemiężone przez sąsiednie narody, ale Chińczycy jako jednostki nie są wolni. Podobnie jest w języku arabskim. Wolność zaczyna się od pojawienia się koncepcji osoby, która jest właściwa dla kultury judeochrześcijańskiej”.

„Michel Henry mówi o przewrocie, który dokonał się za sprawą chrześcijaństwa, jako o „dekompozycji ludzkiego świata”. Wszystko jest obalone, obalona została też hierarchia władzy w nowym tysiącleciu („Nie ma niewolnika ani człowieka wolnego”) i pojawił się nowy człowiek. Nie chodzi tutaj o rewolucję, która miałaby polegać na odwróceniu porządku politycznego i społecznego, tak jak rewolucja Lenina, w ramach której nowy człowiek był zaledwie wyblakłą karykaturą wolności, lecz o dzieło trwałe, o przemianę moralności i wezwanie do nawrócenia serca”.

„Idea osoby zakłada istnienie indywidualnego sumienia, tak jak u Antygony, która była zdolna podjąć ryzyko i przeciwstawić się instytucjom władzy. Idea osoby zakłada odpowiedzialność osobistą, a odrzuca jednocześnie wszelką odpowiedzialność zbiorową. Żaden z nas nie może być karany za drugiego. Jednocześnie nikt nie może należeć do drugiego człowieka, nawet najbliższej osoby (podczas gdy na przykład w Chinach w obliczu wyroków niebios każdy po śmierci będzie odpowiadał za długi krewnych). W wiekach ciemnych Kościół jako pierwszy obalił wywodzące się z Rzymu prawo, na mocy którego ojciec rodziny mógł zabić swoje dzieci według swojego osądu” – pisze prof. Chantal DELSOL.

Katolicyzm Charlesa de Gaulle’a

.Czy jeden z największych przywódców Francji, Charles de Gaulle, był religijnym człowiekiem? Jak zapatrywał się na zmiany obyczajowe zachodzące w Europie Zachodniej? Na te pytania odpowiada na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” francuska znawczyni myśli politycznej prof. Chantal DELSOL w tekście „Charles de Gaulle. Katolik w starym stylu„.

„De Gaulle był praktykującym katolikiem, ale katolikiem w starym stylu. Był przywiązany do obrzędowości i z dużą nieufnością spoglądał na wszelkie przejawy nowoczesności. To był katolicyzm w duchu Charles’a Maurrasa, a więc bardzo socjologiczny, formalny, w którym wiara, jeśli istniała, liczyła się mniej niż tradycje. Katolicyzm na sztandarach, podnoszący się ze zgliszcz XIX wieku i ustawy o rozdziale Kościoła od państwa z 1905 roku. Nawiasem mówiąc, taki katolicyzm, który przyczynił się do swego własnego upadku na zachodzie Europy.

„De Gaulle całe życie pozostał wierny takiemu postrzeganiu swojej religijności. Znał dobrze pisma najważniejszych przedstawicieli tego nurtu: Jacques’a Maritaina, Emmanuela Mouniera, François Mauriaca, Ernesta Psichariego. Jak wiemy, po II wojnie światowej nurt ten został niemal zmieciony z powierzchni ziemi. Niektórzy katolicy (jak na przykład Mounier) próbowali jeszcze dorównać kroku nowoczesności, flirtując z marksizmem. Dziś wiemy, że nie był to dobry wybór. De Gaulle mocno przeżywał zachodzące zmiany. Przeczuwając to, co miało nadejść, w jaki wir miało zostać wciągnięte wszystko to, co było mu drogie, jak wielu innych popadło w nostalgię”.

„Wydarzenia Maja 1968 roku były dla niego ostatecznym potwierdzeniem tego, czego obawiał się najbardziej. Jednocześnie nie przyjmował tego do wiadomości, wręcz jawnie to wypierał. A jego słynne słowa o „anarchii” świadczyły dobitnie o tym, że niczego z tej rewolucji nie zrozumiał. Miał oczywiście pewne przebłyski nowoczesności, jak choćby wtedy, gdy jako pierwszy w swoim środowisku politycznym uznał, że nie da się dłużej utrzymywać francuskiego imperium w północnej Afryce. Aby definitywnie pozbyć się Algierii, uciekł się do starych makiawelicznych metod: upaństwowionego kłamstwa oraz cynizmu” – pisze prof. Chantal DELSOL.

Jan Paweł II otworzył Francuzom oczy na rzeczywistość komunizmu

.Na temat tego jakim przełomem był wybór w 1978 r. pochodzącego z Europy Wschodniej kardynała Karola Wojtyły na nowego papieża w kontekście małej wiedzy zachodnich społeczeństw na temat prawdziwego oblicza komunizmu, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Chantal DELSOL w tekście „Polak, który otworzył nam oczy„.

„Mojemu krajowi – Francji – zrozumienie komunizmu zajęło bardzo dużo czasu. Więcej niż innym krajom Zachodu, z wyjątkiem może Włoch. W latach 70. XX wieku francuska inteligencja była wciąż mocno marksistowska lub marksizująca, a Partia Komunistyczna (PC) miała bardzo silną pozycję. Często można było spotkać się z opinią, że Archipelag GUŁag napisała tak naprawdę CIA…”.

„Przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać w historii. Nawet chrześcijanie – kto wie, czy nie najbardziej oni właśnie – bronili marksizmu, uważając, że totalitaryzm to wynalazek »zapiekłych antykomunistów«. Mieliśmy także wielu znanych dziennikarzy, którzy w największych dziennikach brali w obronę Pol Pota…Wybór Polaka na papieża był jak grom z jasnego nieba. Sądzę, że to Jan Paweł II w dużej mierze otworzył moim rodakom oczy na rzeczywistość komunizmu”.

„Był przekonujący, nigdy bowiem w tej kwestii nie wypowiadał się jak szef partii, ideolog czy też agitator. Głos Jana Pawła II był głosem mędrca, który sam wiele wycierpiał i który patrzy na rzeczy tego świata z wyrozumiałością i rozwagą. I w ten niezwykle spokojny sposób wskazywał na totalitaryzm jako na wroga. Myślę, że francuscy intelektualiści wyznający ideologię marksistowską zrozumieli rzeczywistość bardziej pod wpływem postawy Jana Pawła II niż pod wpływem argumentów racjonalnych (zresztą ideolodzy są odporni na jakiekolwiek racje). Wszyscy byliśmy pod wrażeniem jego pielgrzymki do Polski. Czuliśmy fizycznie cierpienie tego społeczeństwa, któremu odebrano wolność i które czeka na wyzwolenie. I za to w pierwszej kolejności pragnę mu podziękować. Z podobną rozwagą wypowiadał się także w kwestiach europejskich, odgrywając bardzo istotną rolę w budowie wspólnej Europy” – pisze prof. Chantal DELSOL.

Antyzachodnia ideologia wokeizmu

.Jak pisze prof. Chantal DELSOL w tekście „Nasza kultura nic nie znaczy bez dorobku Greków i Rzymian„, jednym z głównych celów ideologii wokeizmu jest pozbawienie Europy, i szerzej całego zachodniego świata, jej cywilizacyjnych korzeni – już nie tylko w postaci chęci wymazania chrześcijaństwa, ale również dziedzictwa i tradycji antycznej Grecji oraz Rzymu.

„W społeczeństwach zachodnich nasilają się nurty ideologiczne, których dążeniem jest radykalne odejście od kultury chrześcijańskiej. W zamian oferuje się nam świat pozbawiony wiedzy o przeszłości, jakąś tabula rasa, co niestety przejawia się w nienawiści do naszych korzeni i pragnieniu zerwania z dotychczasowym paradygmatem i modelem cywilizacyjnym, zarówno ontologicznym, jak i moralnym. To kolejny przejaw współczesnych utopii, będący zresztą dziedzictwem komunizmu. Idea wymazywania przeszłości istniała już bowiem u piewców tej zbrodniczej ideologii”.

„Europa niezakorzeniona w antyku jawić się musi jako Europa bez treści, pusta, trudno nam sobie nawet taką Europę wyobrazić. To przecież nie tylko kwestia historii, ale także ogromnego dorobku cywilizacyjnego i ideowego. Kultura europejska (czy szerzej: zachodnia) nic nie znaczy bez dorobku starożytnych Greków i Rzymian. Chrześcijaństwo wzrastało na dziedzictwie kulturowym Rzymu, przejmując z niego niesamowicie dużo elementów. Z klasycznej greckiej filozofii, ale i po trosze z judaizmu zapożyczyło choćby ideę prawdy czy koncepcję osoby ludzkiej. Można powiedzieć, że idee wielu myślicieli greckich, od Ajschylosa po przede wszystkim Platona, były w jakimś sensie prefiguracją późniejszych humanistycznych doktryn religijnych, w tym chrześcijaństwa” – pisze prof. Chantal DELSOL.

Szantaż emocjonalny zwolenników nielegalnej migracji

.Na temat szantażu emocjonalnego stosowanego przez zwolenników polityki otwartych drzwi, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Chantal DELSOL w tekście „Polska w obliczu szantażu„.

„Szantaż emocjonalny wyraża się przez groźby: „Bądź posłuszny mojemu żądaniu, bo jeśli nie, doznasz przykrości natury uczuciowej”. Żeby groźba odniosła skutek, szantażysta musi znać słabości ofiary. Najłatwiej manipuluje się ludźmi wrażliwymi, zlęknionymi, czułymi. Drugim niezbędnym warunkiem powodzenia manipulacji jest asymetria argumentów. W stosunkach międzynarodowych nie ma równowagi, dlatego państwa słabsze szukają sposobów, aby poprawić swoją pozycję wobec państw silniejszych. A co jest piętą achillesową najpotężniejszego adwersarza? Co jest piętą achillesową Zachodu? Moralność”.

„Państwa Zachodu są słabe, ponieważ mają opory moralne. W pojedynku między dżentelmenem i brutalem zawsze wygrywa brutal. Nie oznacza to oczywiście, że należy wyzbyć się moralności, ale musimy przyznać, że w obecnej dobie moralność praw człowieka stała się dogmatyzmem, który przesłania wszystkie inne wartości. W naszych społeczeństwach moralność ta zaczęła stopniowo wypierać osłabiającą się religijność, przyjmując formę integryzmu, który czasem wręcz zastępuje politykę. Spadliśmy w tak głęboką przepaść poczucia winy za nasze przeszłe błędy, że łatwo nam przychodzi zapominać o elementarnych wymogach polityki. Doszliśmy do sytuacji, w której rządzenie państwem nie polega już na pracy na rzecz obecnych i przyszłych pokoleń, lecz sprowadza się wyłącznie do kajania się za błędy przodków”.

”Słabe państwa dobrze o tym wiedzą. Wiedzą, jak bardzo jesteśmy nadwątleni dogmatycznym humanitaryzmem i do jakiego stopnia poczucie winy czyni nas penitentami gotowymi bez ustanku posypywać głowy popiołem. Wiedzą i wykorzystują to na dużą skalę. Wygłodniali i wyziębieni migranci wypychani na granicę z Polską zostali wcześniej sprowadzeni ze swoich krajów do Mińska. Po dowiezieniu do strefy przygranicznej zostali wyposażeni w sprzęt konieczny do niszczenia zasieków z drutu kolczastego. Reżim białoruski mści się w ten sposób za sankcje, które nałożyła na niego Unia Europejska. Mamy więc słuchać serca czy tego, czego wymaga od nas polityka? Jakich słów mamy używać? Czy nazwiemy to inwazją?”.

Wojny cnoty – instrument polityczny Zachodu

.Na temat pojęcia „wojen cnoty”, czy też „szantażowania cnotą”, które stanowi jeden z głównych instrumentów polityki zagranicznej zachodnich państw, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Chantal DELSOL w tekście „Wojna jako szantażowanie cnotą„.

„Można zauważyć, że wojny prowadzone obecnie przez Zachód są wojnami cnoty lub szantażami cnotą. Z definicji wojna polega na przemocy, którą jeden ludzki podmiot stosuje wobec drugiego, aby się bronić bądź przejąć jego terytorium lub zasoby. Dzisiaj Zachód toczy wojny, chcąc wymusić cnotliwość (w jego rozumieniu). To właśnie ów osobliwy charakter nowych wojen i skądinąd subiektywny po części charakter cnoty sprowokuje niektóre kultury zewnętrzne do buntu przeciwko Zachodowi”.

„Bertrand Badie świetnie pokazał, w jaki sposób prowadzimy „dyplomację karania”, decydując o moralności na skalę międzynarodową, nakładając sankcje lub wystawiając złe oceny, wykluczając, publikując czarne listy[3]. Innymi słowy, dyplomacja nie polega już dla nas na zarządzaniu interesami naszego podmiotu (Francji, Europy) i umiejętnym poruszaniu się między mocarstwami, z których każde słusznie chce bronić swych interesów i z którymi oczywiście wolimy nie prowadzić wojny. Nie, sprawowanie rządów, w przypadku państw zachodnich, oznacza odtąd pełnienie roli cenzora moralności narodów oraz nagradzanie lub karanie ich podług takich kryteriów, jak przestrzeganie praw człowieka, ochrona mniejszości, reformy społeczne etc. W trakcie tego kontrolowania cnotliwości nie da się całkowicie zapomnieć o naszych interesach. Dlatego też ci, nad którymi sprawuje się nadzór, oskarżają nas o ukrywanie naszych interesów pod płaszczykiem cnoty i o to, że w tej sprawie można jedynie podziwiać naszą hipokryzję. Nie jest to do końca prawdą: u części naszych rządzących, naszych mediów i elit istnieje przekonanie o prowadzeniu swego rodzaju świętej wojny o wszelkie sprawy natury humanitarnej, przekonanie niemające nic wspólnego z dostępem do szybów naftowych”.

„Polityka międzynarodowa, zewnętrzny aspekt polityki sensu stricto, polega na obronie interesów własnego społeczeństwa czy własnej kultury przed podmiotami zewnętrznymi, jednak bez doprowadzania do wojny. Trzeba to wyraźnie powiedzieć: chodzi o interesy. Stało się to dziś wyrażeniem wulgarnym, bo należy myśleć tylko o cnocie. Polityka międzynarodowa nie polega na głoszeniu czy narzucaniu cnotliwości innym krajom, ponieważ jej powołaniem nie jest stanie na straży ładu moralnego, lecz zapewnienie ładu politycznego za pomocą słów, a nie oręża”.

Rosja Putina – nowy totalitaryzm

.Prof. Chantal DELSOL w tekście „Putin uczniem Orwella. Autokracja zmierzająca w stronę totalitaryzmu” poddaje politologicznej analizie system polityczny putinowskiej Rosji. Francuska filozof konkluduje w nim, iż reżim Putina jest nowego typu totalitaryzmem.

„Politolodzy bardziej niż kiedykolwiek debatują dzisiaj nad tym, jakim mianem określić ustrój zaprowadzony w Rosji przez Putina. Czy jest to „demokracja illiberalna”, jak mieliśmy w zwyczaju nazywać ten system, odkąd pozbyliśmy się wszelkich złudzeń co do cudownej przemiany Rosji w demokrację liberalną po upadku Muru Berlińskiego? Czy jest to zwykła dyktatura, autokracja, które historia zna aż nadto? Czy może jest to po prostu nowy totalitaryzm w duchu swoich dwudziestowiecznych poprzedników?”.

„Szukając odpowiedzi na te pytania, posłużmy się jak zawsze cennymi kategoriami zaproponowanymi przez Hannę Arendt. Z dużą nieufnością podchodzę do zbyt częstego posługiwania się słowem „totalitaryzm”. Słyszymy je niemal zawsze, gdy ktoś próbuje narzucić nadmierne ograniczenie wolności jednostki. Musimy pamiętać, że totalitaryzm jest pojęciem precyzyjnym, po które powinniśmy sięgać z dużą rozwagą. Nie wykluczam, że w kontekście transformacji ludzkich przekonań i sądów, których tłem jest koniec uniwersalizmu i triumf partykularyzmów, trwa być może proces nabywania przez nie nowych znaczeń”.

„Wszystko dzieje się tak, jakby po zmierzchu wielkich abstrakcyjnych dwudziestowiecznych namiętności świat powrócił ideologicznie do tego, co charakteryzowało go przez wieki: myślenia wsobnego, czyli wszelkiej maści nacjonalizmów. Ciężar historii pozwala nam jednak zrozumieć, z jakim rodzajem nowego „totalitaryzmu” mamy obecnie do czynienia i dlaczego”.

„Możemy pokusić się o taką konkluzję: tam, gdzie panowały tradycyjne despotyzmy, łatwiej było o totalitaryzm typu dwudziestowiecznego, natomiast w XXI wieku łatwiej jest o totalitaryzm nowego typu, zasadzający się już nie na ideologiach utopijnych, ale na nacjonalizmie i imperializmie, co jest znakiem czasów, gdyż – jak piszę wyżej – uniwersalizm ustąpił pola partykularyzmom. Trzeba wszakże zauważyć, jak bardzo nowe totalitaryzmy XXI wieku czerpią z resztek przeszłych ideologii. Dobrze widać to w Chinach, gdzie nacjonalistyczną linię dyktuje partia komunistyczna. W Rosji organa partyjne odgrywają jeszcze swoją rolę, nawet jeśli są wynaturzone, a czasem wręcz fantomatyczne. Zresztą, gdy mówimy o duchu ponad instytucjami, zachowanie nowych despotów i ich stosunek do rzeczywistości do złudzenia przypominają te, które charakteryzowały totalitarnych władców dwudziestowiecznych, tak jakby totalitaryzmy definiowane przez H. Arendt trwale odcisnęły swoje piętno na swoich ulubionych terenach” – pisze prof. Chantal DELSOL.

Aborcja i eutanazja

.Na temat eutanazji i aborcji na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Chantal DELSOL w tekście „Eutanazja i samobójstwo wspomagane uczynią nas ludźmi bez sumienia?„.

„Działania podejmowana w celu zalegalizowania eutanazji i samobójstwa rozszerzonego są następstwem zmiany kulturowej dokonującej się na naszych oczach od ponad półwiecza i odpowiadającej za stopniowe wymazywanie żydowskiej i chrześcijańskiej moralności”.

„Jak wiemy, starożytni Grecy i Rzymianie usprawiedliwiali samobójstwo, a wręcz je gloryfikowali, w tym także to wspomagane. Nieprzydatny starzec mógł zejść ze sceny, zanim stał się zbytnim obciążeniem, a pokonany wojownik prosił, aby go dobić, gdyż życie ze splamionym honorem nie przedstawiało dlań już żadnej wartości. Dopiero judaizm – „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz?” (Ps 8,5) – a za nim chrześcijaństwo przyniosły radykalną zmianę. W cywilizacji Zachodu człowiek otrzymuje namaszczenie od swojego Stwórcy, stąd jego śmierć do niego nie należy”.

„Naturalną koleją rzeczy ogromny kryzys wiary w naszych społeczeństwach wiąże się z odejściem od towarzyszących jej praktyk. Dlaczego mam odrzucać samobójstwo i eutanazję, skoro moje życie należy do mnie? Skoro suwerenna jednostka ludzka nie może pokonać śmierci, niech przynajmniej ma prawo wybrać sobie jej sposób i datę. Domaganie się legalizacji eutanazji czynnej oznacza powrót do sytuacji, w jakiej znajdowali się nasi dalecy przodkowie: uzasadnia ją fakt, że człowiek współczesny nie wierzy już w godność przyrodzoną, będącą odpowiedzią na transcendencję – godność jest odtąd definiowana społecznie bądź indywidualnie. To głębokie pęknięcie w naszej antropologii kulturowej znajduje wyrażające się na różne sposoby odbicie we wszystkich dziedzinach życia. Samobójstwo wspomagane jest tylko jednym z aspektów tego zjawiska” – pisze prof. Chantal DELSOL.

Rewolucja konserwatywna w Europie

.Na temat rewolucji konserwatywnej w Europie Środkowo-Wschodniej na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Chantal DELSOL w tekście „Rewolucja konserwatywna przechodzi przez Europę„.

„Od dwudziestu lat postawa Zachodu jest postawą pogardy i obrzydzenia. Wystarczy zobaczyć ostatnie wielce znaczące reakcje na kryzys uchodźczy. Zachód prawi morały krajom Europy Środkowej, poucza je, jak powinny się zachowywać, daje za przykład Niemcy, które szeroko otwierają swoje podwoje dla imigrantów. Ale społeczeństwa Europy Środkowej widzą to inaczej: wielokulturowość nie jest dla nich żadną zasadą moralną, wręcz odwrotnie, jest synonimem szkodliwego wyzbycia się własnej tożsamości”.

„Gdy obie Europy mówią o wartościach, do których są przywiązane, to nie chodzi o te same wartości. Europa Zachodnia ma na myśli wielokulturowość, uniwersalizm, globalizm i społeczeństwo rynkowe. Europa Środkowa ma na myśli tożsamość kulturową, duchowość, „solidarność zachwianych” (Patočka). Przepaść jest duża”.

.”Jestem przekonana, że zderzenie z mentalnością ponowoczesną jawiącą się jako przymus (w każdym razie przedstawianą jako warunek powrotu do wspólnego domu) stało za wzrostem populizmu w Europie Środkowej. To zderzenie miało taki efekt dlatego, że za żelazną kurtyną czas stał w miejscu. Populizm należy widzieć w kontekście tego, co Ortega y Gasset nazywał „wzniosłością czasów”. Społeczeństwa Europy Środkowej do niej nie aspirują, a wielu ludzi otwarcie jej sobie nie życzy i odważa się podawać w wątpliwość zasady ponowoczesności. Ortega mówi o „wzniosłości czasów” z ironią, zastanawiając się, czy nie chodzi raczej o „upadek czasów”… W każdym razie tak to odczytuje ta część społeczeństw Europy Środkowej, która głosuje na populistów” – pisze prof. Chantal DELSOL.

 WszystkoCoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 maja 2023