Chcemy, aby NATO było przygotowane na przyszłość – J.D. Vance

Chcemy, aby NATO było przygotowane na przyszłość – powiedział przed rozpoczęciem Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wiceprezydent USA J.D. Vance. Wcześniej stwierdził, że USA mogą wysłać wojska do Ukrainy, jeśli Rosja nie zgodzi się na jej niepodległość.
Wiceprezydent USA J.D. Vance z wizytą w Europie
.Vance powiedział, że kwestia negocjacji dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie będzie głównym tematem jego rozmów w Monachium.
Wiceprezydent jest najwyższym rangą przedstawicielem administracji USA, który weźmie udział w wydarzeniu. W planach ma m.in. spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
W wywiadzie dla “Wall Street Journal” opublikowanym Vance powiedział, że USA mogą wysłać wojska do Ukrainy lub zastosować sankcje, jeśli Rosja nie zgodzi się na porozumienie pokojowe, które zagwarantuje Kijowowi długotrwałą niepodległość.
Jak zauważył amerykański dziennik, słowa Vance’a stanowią „najsilniejsze jak dotąd poparcie z kręgu (prezydenta USA Donalda) Trumpa” dla Kijowa.
W Trump odbył dwie rozmowy – najpierw z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, a następnie z prezydentem Zełenskim. Trump poinformował, że obaj liderzy potwierdzili gotowość do osiągnięcia pokoju.
Również w minister obrony USA Pete Hegseth oświadczył w Brukseli, że powrót Ukrainy do granic sprzed 2014 roku jest „nierealistycznym celem”, a przystąpienie do NATO jest „nierealne”. Przyznał, że trwały pokój na Ukrainie musi obejmować solidne gwarancje bezpieczeństwa, lecz nie zapewnią ich siły amerykańskie.
W ramach konferencji Vance wygłosi przemówienie, w którym wezwie europejskich liderów do współpracy z populistycznymi partiami. “Myślę, że niestety wola wyborców została zlekceważona przez wielu naszych europejskich przyjaciół” – powiedział “WSJ”.
„Nawrócenie się na katolicyzm dobrze mi zrobiło”
.”Zdałem sobie sprawę, że część mojej duszy – najlepsza część – kierowała się wskazaniami religii katolickiej. Była to ta część, która domagała się, bym okazywał synowi cierpliwość, i sprawiała, że czułem się okropnie, gdy mi się to nie udawało. Żądała, abym panował nad swoją impulsywnością w relacjach z innymi ludźmi, a zwłaszcza moją rodziną. Żądała, bym bardziej dbał o to, jak jestem postrzegany jako mąż i ojciec, niż o to, ile zarabiam. Wymagało to ode mnie poświęcenia prestiżu zawodowego dla dobra rodziny. Wymagało to również porzucenia urazy i wybaczenia tym, którzy mnie skrzywdzili. Jak mówi św. Paweł w Liście do Filipian: „W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!” (Flp 4,8). To katolicka część mojego serca i umysłu domagała się, abym myślał o rzeczach, które rzeczywiście miały znaczenie. Pragnąc, by ta część mnie rozwijała się i kwitła, musiałem zrobić coś więcej, niż tylko od czasu do czasu przeczytać książkę teologiczną lub zastanowić się nad własnymi słabościami. Musiałem więcej się modlić, uczestniczyć w sakramentalnym życiu Kościoła, spowiadać się i publicznie pokutować, bez względu na to, jak bardzo było to krępujące. Potrzebowałem też łaski. Innymi słowy, musiałem nie tylko myśleć o religii, ale naprawdę stać się katolikiem” – wspominał J.D. VANCE, amerykański polityk, członek Partii Republikańskiej, senator Stanów Zjednoczonych z Ohio.
„Staram się zachować pokorę wobec tego, jak mało wciąż wiem i jak wiele brakuje mi do bycia prawdziwym chrześcijaninem. Najbardziej lubię prowadzić rozmowy na temat różnych idei; zawsze mniej interesowały mnie tematy, o których nie można poczytać lub podyskutować. Ale Kościół to nie tylko idee i św. Augustyn, którego wybrałem na swojego patrona. Chodzi w nim także o serce i wspólnotę wierzących. Chodzi o uczestnictwo we Mszy św. i przyjmowanie sakramentów, nawet jeśli jest to trudne lub wprawia nas w zakłopotanie. Chodzi o tak wiele rzeczy, o których jeszcze niewiele wiem, a które mam coraz głębiej odkrywać” – dodaje polityk.
„Zostałem przyjęty do Kościoła Katolickiego w piękny dzień w połowie sierpnia, podczas prywatnej ceremonii, przeprowadzonej niedaleko mojego domu. Tego dnia obudziłem się, czując pewien niepokój. Zostałem ochrzczony i przyjąłem pierwszą komunię. Było to piękne przeżycie, choć muszę przyznać, że wciąż czułem się nieswojo wśród obrzędów, które niczym nie przypominały moich wczesnodziecięcych doświadczeń z Kościołem. W wydarzeniu towarzyszyła mi większość rodziny. Mój dwuletni syn zjadł podczas ceremonii mnóstwo krakersów (jedną z moich ulubionych cech Kościoła jest zachęcanie do przyprowadzania dzieci na nabożeństwa). Na koniec bracia dominikanie ugościli moich przyjaciół i rodzinę kawą i pączkami”.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/j-d-vance-wiara/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB