Chiński urząd ds. cyberprzestrzeni usunął 107 tys. kont oraz 875 tys. wpisów w mediach społecznościowych
Urząd ds. cyberprzestrzeni w Chinach zlikwidował 107 tys. kont w krajowych mediach społecznościowych i usunął 835 tys. wpisów zawierających „nieprawdziwe informacje” – podała agencja Reutera. Chińskie serwisy społecznościowe są ściśle kontrolowane przez władze, a dostęp do zagranicznych portali jest zablokowany.
.”Od 6 kwietnia każda platforma internetowa aktywnie wypełnia swoją odpowiedzialność społeczną i ściśle przeprowadza samokontrolę i prace porządkowe” – poinformował urząd ds. cyberprzestrzeni (CAC). Według CAC na różnych platformach społecznościowych ujawniono 835 tys. „typowych fałszywych informacji”. Wśród nich wymieniono kwestie międzynarodowe, jak rzekomy wybuch wojny na Bliskim Wschodzie, czy szeroko komentowane tematy społeczne, w tym niezgodne z oficjalnymi ustaleniami policji wpisy w głośnych sprawach dotyczących samobójstw wśród nastolatków.
Urząd ds. cyberprzestrzeni w Chinach
.W ramach kwietniowej kampanii zamknięto także 107 tys. kont w krajowych mediach społecznościowych. CAC stwierdził, że w ramach przeprowadzonego przeglądu znaleziono konta, które podszywały się pod media rządowe, fałszując scenerię studia telewizyjnego i naśladując, często z wykorzystaniem sztucznej inteligencji i technik komputerowych, profesjonalnych prezenterów wiadomości. W nazwach usuniętych kont wykorzystywano także homonimy i homografy – przykładowo, główny dziennik rządowy „Renmin Ribao” funkcjonował pod nazwą „Rumin Ribao”, gdzie znaki służące do zapisu pierwszej sylaby różnią się od siebie nieznacznie.
Dezinformacja na temat Polski w chińskim Internecie wciąż dostępna
.Jak ustalono, z Weibo (chińskiego odpowiednika Twittera) nie usunięto wpisów szerzących dezinformację i szkodliwe treści dotyczące Polski w kontekście wojny na Ukrainie. W serwisie społecznościowym nadal można znaleźć m.in. materiał chińskiej dziennikarki, opatrzony hashtagiem „Polska chce przejąć zachodnią Ukrainę” czy kopiowane z rosyjskich portali fake newsy o ciałach żołnierzy w kopalni węgla w Bogdance.
Obecna akcja „oczyszczania” Internetu ma miejsce w momencie, gdy Chiny i kraje na całym świecie zmagają się z atakiem fałszywych wiadomości w sieci, a wiele z nich wdraża przepisy mające na celu karanie winnych – zauważa agencja Rutera.
Surowa kontrola chińskich władz nad mediami społecznościowymi
.Internet w Chinach podlega surowej kontroli komunistycznych władz. Cenzorzy stale usuwają z sieci materiały uznawane przez władze za niepożądane, w tym treści pornograficzne czy zachęcające do łamania prawa, mogące zakłócić porządek społeczny, niezgodne z oficjalną linią Komunistycznej Partii Chin lub sprzeczne z „kluczowymi wartościami socjalistycznymi”. Przykładowo we wrześniu 2022 roku przeprowadzono 3-miesięczną kampanię, której głównym zadaniem było „szybkie i surowe” rozprawienie się z „plotkami i fałszywymi informacjami dotyczącymi ważnych spotkań i wydarzeń”. Ta operacja zbiegła się w czasie z 20. Zjazdem Komunistycznej Partii Chin.
Sankcje technologiczne o mocy bomby atomowej
.Na temat wojny technologicznej o półprzewodniki pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Jan ŚLIWA w tekście “Wojny półprzewodnikowe – droga do Pearl Harbor?“. Autor porusza w nim kwestie poważnego amerykańskiego embarga na sprzedaż chipów AI, które uderza gwałtownie w rozwój gospodarczy oraz technologiczny Chin.
“Embargo dotyczy sprzedaży Chinom software’u do projektowania chipów, eksportu maszyn do ich produkcji, produkcji chipów na zamówienie, jak również eksportu gotowych elementów. Chodzi o szczytowe technologie, nie o chipy do pralek – które zresztą Chińczycy swobodnie produkują sami. Dalej – żaden obywatel lub mieszkaniec Stanów Zjednoczonych nie może pracować dla firm znajdujących się na czarnej liście, nie może nawet zapewniać serwisu i napraw sprzętu dostarczonego wcześniej. Setki amerykańskich managerów o chińskich korzeniach będzie musiało wybrać między zachowaniem obywatelstwa a karierą”.
“Restrykcje te mają stosować firmy w Ameryce oraz w krajach sojuszniczych, jak tajwańska firma TSMC i holenderska ASML. Objęta jest nimi każda firma, która wykorzystuje amerykańskie technologie lub produkty. Każde „dotknięcie” Ameryki w procesie produkcyjnym ma konsekwencje. Jak powiedział Henry Kissinger: „Niebezpiecznie jest być wrogiem Ameryki, ale bycie jej przyjacielem może być fatalne”. Dla osłody Ameryka proponuje sojusznikom porozumienie „Chip 4” między nią w roli głównej, Tajwanem (nr 1 w produkcji procesorów), Koreą (nr 1 w produkcji chipów pamięci) i Japonią (nr 1 w sprzęcie). Promowanie tego związku było jednym z głównych celów wizyty Nancy Pelosi w Azji. Ceną nowej synergii miałaby być redukcja stosunków z Chinami, co nie jest takie proste”.
.”Jeżeli się temu dobrze przyjrzeć, to restrykcje te mają siłę bomby atomowej. Przypominają reguły COCOM stosowane podczas zimnej wojny wobec bloku wschodniego. Przy nich wojna handlowa Trumpa to prawie pieszczoty. Chodzi tu o położenie na łopatki szczytowej technologii chińskiej, zablokowanie wszystkich ambicji Chin” – pisze Jan ŚLIWA.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ