Chorwaccy archeolodzy odnaleźli starożytną drogę na dnie morza

Starożytna droga

Liczącą 7 tys. lat drogę znaleźli archeologowie podczas podwodnych badań na wyspie Korcula w południowej Dalmacji – poinformował Uniwersytet w Zadarze (Chorwacja).

Starożytna droga

.Starożytna droga, odkryta w trakcie badań zatopionego stanowiska neolitycznego Soline na adriatyckiej wyspie Korcula, była pokryta pokładami mułu. Po ich odsunięciu oczom badaczy ukazały się starannie ułożone kamienne płyty, tworzące drogę o szerokości 4 m. Dawniej łączyła ona sztucznie utworzoną wyspę – prehistoryczna osadę kultury Hvar – z wybrzeżem wyspy Korcula – informuje Uniwersytet w Zadarze w mediach społecznościowych.

Osada, znajdująca się ok. 70 m od brzegu, miała kształt siedmiokąta i otaczał ją kamienny mur. We wcześniejszych sezonach archeologom udało się odnaleźć ceramikę, noże krzemienne i kościane narzędzia. Po analizie radiowęglowej zachowanego drewna, osada została datowana na ok. 4900 lat przed Chrystusem.

Archeolodzy prowadzą również badania na zachodnim krańcu wyspy Korcula, w okolicach miejscowości Vela Luka. Udało się tu odkryć istnienie osady podobnej do stanowiska Soline – na głębokości 4-5 m. Na miejscu znaleziono neolityczne artefakty – krzemienne ostrza, kamienne topory oraz fragmenty kamieni młyńskich.

Dawne budownictwo

.Włoski historyk specjalizujący się w II wojnie światowej, wykładowca i autor licznych książek historycznych, prof. Marco PATRICELLI, zaznacza w tekście „To Grecy i Rzymianie uczynili nas Europejczykami„, że: „Rzymianie budowali mosty, akwedukty i teatry, wykorzystując inżynierię we wszystkich jej formach. Wynaleźli beton i sposób budowy dróg, liczne ich dzieła oparły się próbie czasu i wszelkiego rodzaju wydarzeniom i katastrofom – pozostały w całej Europie (i poza nią), aby przypominać o starożytnej wielkości tej cywilizacji. Londyn, Paryż, Wiedeń, a nawet Budapeszt były rzymskimi miastami: Londinium, Lutetia, Vindobona, Aquincum; ale także Cordoba (Colonia Patricia Corduba), Valencia (Valentia Edetanorum), Narbonne (Colonia Narbo Martius), Sofia (Ulpia Serdica), Salzburg (Iuvavum), Utrecht (Traiectum), Manchester (Mamucium), Cambridge (Duroliponte), Bratysława (Gerulata), Istambuł (Constantinopolis). A nawet „europejski” Strasburg (Argentoratum) i Maastricht (Traiectum ad Mosam)”.

„Była to cywilizacja, która narzuciła się z pewnością siłą oręża, a przede wszystkim niepowstrzymaną siłą idei. czyli Filozofia, czyli zamiłowanie do wiedzy, nie zaistniałaby bez zdolności Greków do myślenia abstrakcyjnego. Myśl arystotelesowska jest fundamentem całej cywilizacji zachodniej. Rzeźba grecka jest symbolem doskonałości. Muzyka została skodyfikowana w Helladzie. Nauki medyczne, odkrywanie praw przyrody, rozwój matematyki, upodobanie do życia w jego najradośniejszych przejawach czy nawet w jego ekscesach – wywodzą się z tych dwóch siostrzanych cywilizacji. Architektura jest grecko-rzymska. Żaden wydział prawa nie może obejść się bez studiowania prawa rzymskiego. Rzymianie wymyślili, jak doprowadzić wodę do domu, oraz system kanalizacji, wynaleźli łaźnie, organizowali igrzyska, które poprzedziły sport (nawet słowo „sport” pochodzi z łaciny)” – pisze prof. Marco PATRICELLI.

Zapomniane światy

.Zastępca Redaktora Naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, szef działu projektów międzynarodowych Instytutu Nowych Mediów, Michał KŁOSOWSKI, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Bo ostatecznie to tego właśnie się zawsze szuka – oznak sensu, okruchów celu, artefaktów myśli, przebłysków dążenia do czegoś więcej, nawet jeśli miałoby być to po prostu antyczne bogactwo w postaci monet czy kolejna piramida. Każda prosta linia kamieni z epoki brązu czy żelaza świadczy przecież o jakimś przebłysku myśli i celu. Biorąc to pod uwagę, nie powinno dziwić, że archeologia swoje triumfy święci w Polsce, kraju skazanym na wieczną tymczasowość, zawieszonym w historii ostatnich dwustu lat ciągle „pomiędzy”, ciągle z potrzebą odbudowy i koniecznością poszukiwania sensu”.

„Poza tym wszystkim zadajemy pytania: dlaczego neandertalczyk, chowając bliskich w irańskiej jaskini Szanidar, pozostawiał im na ostatnią drogę malunki i wonne kwiaty? Albo jak to było z koczowniczymi ludami Wielkiego Stepu? Co ciągnęło je na zachód? Dlaczego Germanie tak nienawidzili Rzymu, a Wandalowie nie mogli zostawić stolicy imperium w spokoju? Co łączy koniec złotego okresu kultury Pueblo z małą epoką lodowcową i jaki jest sens tych malunków naskalnych, odkrywanych pod każdą szerokością geograficzną? Może nie na wszystko znajduje się odpowiedzi, może nie zawsze ma się do dyspozycji najnowszy sprzęt, radary i drony. Ale jest pasja, której nie da się przecenić. I są pytania, które nie dają spokoju. Przecież egipska cywilizacja nie mogła przyjść z ciemności wnętrza kontynentu, musiała przyjść od strony światła. Życie nie bierze w końcu początku z mroku, ale z jasności – pisze Michał KŁOSOWSKI w tekście „Sens zapomnianych światów“.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/eg

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 maja 2023