Cła na nawozy z Rosji i Białorusi. Wniosek Polski i krajów bałtyckich
Polska, Litwa, Łotwa i Estonia przekazały do KE wspólne pismo w sprawie wprowadzenia ceł na nawozy z Rosji i Białorusi – poinformował 21 listopada resort rozwoju. Część państw UE, które nie były sygnatariuszami listu, zadeklarowała gotowość poparcia inicjatywy – dodał MRiT. Cła na nawozy z Rosji i Białorusi miałoby być reakcją na problem rosnącego importu nawozów ze wschodniego kierunku.
Cła na nawozy z Rosji i Białorusi. Wniosek do KE
.Ministerstwo rozwoju poinformowało 21 listopada że w ścisłej współpracy z innymi resortami wystąpiło z inicjatywą wspólnego listu do Komisji Europejskiej w sprawie wprowadzenia ceł na nawozy z Rosji i Białorusi. „Wspólne pismo Polski, Litwy, Łotwy i Estonii zostało 20 listopada 2024 r. przekazane do Komisji Europejskiej. Część państw członkowskich, które nie były sygnatariuszami listu, zadeklarowały gotowość konstruktywnego dialogu i rozważenia poparcia polskiej inicjatywy na późniejszym etapie” – przekazało ministerstwo.
Jednocześnie resort wskazał, że jest także współsygnatariuszem listu z 8 listopada 2024 r., przygotowanego z inicjatywy Szwecji, wzywającego Komisję Europejską do podjęcia działań w zakresie podwyższenia stawek celnych na towary pochodzące z Rosji i Białorusi, celem przeciwdziałania finansowaniu niesprowokowanej napaści na Ukrainę. Według danych GUS po siedmiu miesiącach tego roku import nawozów z Rosji do Polski wyniósł ponad 721,5 tys. ton, podczas gdy w podobnym okresie 2023 roku było to ponad 246,7 tys. ton. Przywóz nawozów z Białorusi w tym czasie przekroczył 185,5 tys. ton, wobec 13,4 tys. ton rok wcześniej.
Dyrektor w departamencie nadzoru II Ministerstwa Aktywów Państwowych Magdalena Piłat informowała na początku listopada br. podczas obrad podkomisji stałej do spraw nadzoru nad zarządzaniem mieniem państwowym, że resort rozmawia również z Ministerstwem Finansów o uszczelnieniu kontroli źródeł napływu nawozów do Polski. Przypomniała, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii już finalizuje przygotowanie wniosków do KE w sprawie wprowadzenia cła na nawozy ze Wschodu. Zdaniem Piłat mowa jest obecnie już nawet nie o 30 proc. cle, ale o cle na poziomie 30-40 proc.
Przedstawicielka MAP zaznaczyła, że prowadzone są też działania dyplomatyczne, by uzyskać wsparcie KE dla wprowadzenia ceł. Wskazała, że potrzebne jest w przypadku ceł uzyskanie poparcia 55 proc. państw członkowskich, czyli 15 z 27 członków UE. Zauważyła, że inne instrumenty, takie jak zmniejszenie kontyngentów, czy sankcje wymagają jednomyślności.
Problem rosnącego importu nawozów z Rosji i Białorusi
.Na początku listopada 2024 r. wiceprezes Grupy Azoty Hubert Kamola informował w Sejmie, że udział importu nawozów z Rosji i Białorusi w imporcie nawozów ogółem wzrósł do 66 proc. obecnie z 37 proc. w 2022 r. „Spółki, z którymi konkurujemy, to spółki z o.o. z maksymalnym kapitałem 5 tys. zł. Kilka na przykład jest zarejestrowanych w Warszawie pod jednym adresem” – wskazał.
Według dyrektor sprzedaży krajowej nawozów w Anwilu Pauliny Zielińskiej-Olak, to wysokie ceny gazu spowodowały intensyfikację importu do Polski nawozów azotowych. – o 92 proc. w ostatnich dwóch sezonach. „Po ośmiu miesiącach tego roku wzrost wyniósł 150 proc. w przypadku importu mocznika, a w przypadku nawozów azotowych – 30 proc.” – informowała posłów na początku listopada Zielińska-Olak. „Bez wsparcia regulacyjnego na szczeblu krajowym i UE doprowadzi to w dłuższej perspektywie do całkowitej utraty konkurencyjności przez krajowych producentów nawozów, do ograniczeń produkcji” – alarmowała.
Zwróciła uwagę, że z problemem rosnącego importu nawozów z Rosji i Białorusi zmaga się cała Europa. „Istnieje realne zagrożenie powielenia scenariusza irlandzkiego – dzisiaj nie ma tam już rodzimej produkcji nawozów. Kraj jest uzależniony od zewnętrznych dostawców i ceny nawozów w tym regionie wzrosły” – przekazała. Zielińska-Olak zaznaczyła, że rosyjscy producenci osiągają kilkukrotnie wyższe marże na sprzedaży nawozów w porównaniu do producentów europejskich. „Są to marże sięgające do 40-50 proc., podczas gdy najlepsi producenci europejscy generują marże na poziomie 20 proc., a krajowi producenci mają marże na poziomie EBITDA minus 10 do 10 proc. To pokazuje, w jak trudnej sytuacji jesteśmy i że potrzebujemy pilnej interwencji” – podkreśliła.
Zdaniem branży nawozowej konieczne jest wprowadzenie w sposób „pilny” mechanizmów skutecznie chroniących krajowy rynek. „Obowiązkowy system rejestracji importerów i producentów wprowadzających nawozy na rynek krajowy w ramach zmiany ustawy o nawozach i nawożeniu z zaznaczeniem kraju pochodzenia nawozu czy producenta będzie ograniczeniem tego procederu” – wskazywała Zielińska-Olak. Dodała, że branża postuluje też rozszerzenie systemu SENT w celu monitorowania przepływu nawozów i ich tranzytu.
Zdaniem branży nawozowej należy też wzmóc kontrole w portach i w terminalach przeładunkowych, dotyczące transportu, magazynowania, oznakowania i jakości nawozów. Zdaniem radcy ds. regulacji w pionie rzecznictwa i legislacji Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego Szymona Domagalskiego, mimo sankcji na rosyjski gaz, Polska w związku z „importem gazu w nawozach” zasiliła budżet Rosji kwotą 2,6 mld zł.
Sankcje kluczem do zwycięstwa
.Edward LUCAS, brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist” pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze, że mgłę przygnębienia przebija promyk światła z estońskiego ministerstwa obrony w Tallinie. Nosi tytuł „Setting Transatlantic Defence up for Success: A Military Strategy for Ukraine’s Victory and Russia’s Defeat” (Droga do sukcesu sił transatlantyckich: strategia wojskowa na rzecz zwycięstwa Ukrainy i porażki Rosji). Każdy decydent powinien obowiązkowo przeczytać 22 zwięzłe strony tego dokumentu podczas przerwy świątecznej.
Otwiera go stwierdzenie, że defetyzm jest produktem rosyjskiej wojny informacyjnej. Dlatego należy jak najszybciej wykonać pierwszy krok: porzucić obecną strategię ukształtowaną przez obawy przed eskalacją i dać jasno do zrozumienia, że zwycięstwo Rosji nie jest nieuniknione, jak chciałby wierzyć Kreml, ale niemożliwe. Anonimowi autorzy raportu piszą, że „Rosja pozostaje odporna na logikę rozumu, ale jest wciąż wrażliwa na logikę siły”. Innymi słowy, należy zacząć zwiększać presję militarną i gospodarczą na Rosję i kontynuować ją aż do osiągnięcia punktu krytycznego.
Brzmi to zniechęcająco. Jednak biorąc pod uwagę potęgę Zachodu, jest to łatwe do wykonania. Łączny PKB 54 członków grupy Ramstein, która koordynuje pomoc dla Ukrainy, wynosi 47 bilionów euro (51 bilionów dolarów). Dochód narodowy Rosji stanowi mniej niż jedną dwudziestą tej kwoty. „Łącznie budżety członków grupy Ramstein wynoszą 1,24 biliona euro, czyli ponad 13 razy więcej niż budżet Rosji. Poblemem nie są środki, ale siła woli i przede wszystkim cierpliwość” – pisze Edward Lucas.
.Raport pośrednio krytykuje też wcześniejsze zbyt optymistyczne założenia szybkiego upadku rosyjskiej armii, po którym miałyby nastąpić zmiany polityczne w Moskwie. Przed nami długi i ciężki czas. Rok 2024 będzie dla Ukrainy rokiem strategicznej obrony oraz budowania potencjału wojskowego i przemysłowego, przy jednoczesnym uszczuplaniu sił Rosji. Raport wskazuje, że co sześć miesięcy 50 000 rosyjskich żołnierzy powinno zostać zabitych lub ciężko rannych, aby zmusić Kreml do przedwczesnego wysyłania żołnierzy na pole bitwy zamiast tworzenia spójnych jednostek zdolnych do przeprowadzenia decydującej ofensywy.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ