Co archeologia klimatyczna mówi nam o naszej przyszłości
Badania skorupek jednokomórkowych otwornic, które żyły podczas ostatniego zlodowacenia, potwierdzają dokładność modeli klimatu – co sugeruje, że ekstremalne zjawiska typu El Nino naprawdę będą w przyszłości dwa razy częstsze – informuje „Nature”.
Czym jest El Nino?
.El Nino, znane też jako El Nino-Southern Oscillation (ENSO) to powtarzający się wzorzec klimatyczny obejmujący zmiany temperatury wód w centralnej i wschodniej tropikalnej części Oceanu Spokojnego. Chodzi o utrzymywanie się ponadprzeciętnie wysokiej temperatury na powierzchni wody w strefie równikowej Pacyfiku. Ciepła woda jest uboga w składniki pokarmowe, co prowadzi do spadku połowów ryb.
Do El Nino dochodzi, gdy słabną wiejące ze wschodu pasaty, co hamuje działanie wstępującego prądu morskiego, który powoli (z prędkością 1–3 m na dobę) wynosi ku powierzchni oceanu zimne, zawierające substancje odżywcze wody głębinowe w miejsce cieplejszych wód powierzchniowych. Zjawisko nazwano El Nino (po hiszpańsku chłopiec, dzieciątko), z powodu jego związku z okresem Bożego Narodzenia i Dzieciątkiem Jezus. Jego przeciwieństwem jest La Nina, kiedy to pojawiają się nadzwyczajnie niskie temperatury wody.
El Nino ma ogromny wpływ na globalny klimat – podnosi średnie temperatury i wzmacnia ekstremalne zjawiska pogodowe na całej planecie. Stosowane przez specjalistów modele klimatyczne przewidywały, że ocieplenie spowodowane emisją gazów cieplarnianych sprawi, że cykl występowania El Nino stanie się bardziej zmienny, a samo zjawisko – dużo częstsze.
Jednak obserwacje El Nino prowadzone są od stosunkowo niedawna, a stosowane modele nie są doskonałe. Dlatego też wpływ globalnego ocieplenia na El Nino jest często kwestionowany.
Jak wyglądało El Nino w przeszłości?
.Prof. Kaustubh Thirumalai z University of Arizona i jego współpracownicy opracowali zapis zmienności El Nino na Oceanie Spokojnym 21 000 lat temu, podczas ostatniego maksimum zlodowacenia, kiedy klimat był znacznie chłodniejszy niż obecnie.
Potrzebne dane udało się uzyskać dzięki pomiarom składu chemicznego skorupek tworzonych przez mikroskopijne organizmy – otwornice.
Temperatura wody morskiej wpływa na skład chemiczny pancerzyków otwornic, ponieważ za życia przebywają one w pobliżu powierzchni morza. Kiedy umierają, ich skorupki opadają na dno i wchodzą w skład osadów dennych.
Uzyskane dzięki pobranym z dna oceanu otwornicom dane dotyczące dawnego klimatu potwierdziły wyniki uzyskane za pomocą obecnie stosowanych modeli klimatycznych. Co za tym idzie, bardziej prawdopodobne stały się prognozy, że silne zdarzenia El Nino będą znacznie częstsze, co doprowadzi do bardziej ekstremalnych warunków pogodowych na całym świecie. W erze lodowcowej, gdy klimat się ochładzał, El Nino występowało rzadziej. Chodzi o sprzężenie zwrotne między wzorcami wiatru na Pacyfiku a grubością warstwy ciepłej wody na powierzchni oceanu. W miarę wzrostu globalnych temperatur warstwa ciepłej wody staje się cieńsza, co ułatwia wiatrom i prądom wypychanie ciepłej wody na wschód, aby wywołać ekstremalne zjawisko El Nino.
Jeśli przyjąć scenariusz średnich emisji, model, którego dokładność potwierdzają otwornice przewiduje, że ekstremalne zjawisko El Nino może wystąpić co dekadę w tym stuleciu, a nie mniej więcej raz na dwie dekady, jak to miało miejsce w przeszłości.
Walka ze zmianami klimatu
.Profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk, Michał KLEIBER, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Dzisiejsze problemy niejako wymuszają postawienie pytania o przyszłość polityki klimatycznej i szanse na jej ostateczny sukces. Biorąc pod uwagę głęboko zakorzenione przyzwyczajenia ludzi do dotychczasowego sposobu życia oraz ich coraz powszechniejsze, wobec dominujących prawie wszędzie wąskich, partyjnych sporów, przekonanie o braku wpływu na bieżące wydarzenia polityczne, trudno być optymistą, jeśli chodzi o zakres i skuteczność często nerwowo podejmowanych inicjatyw obywatelskich. Dochodzi do tego fakt, iż mimo dobiegających ze strony wielu rządów deklaracji o konieczności zasadniczych zmian w walce ze zmianami klimatu otwarta pozostaje kwestia finansowania koniecznych działań. Może więc w tej sytuacji główną rolę w realizacji skutecznej polityki klimatycznej przypisywać powinniśmy szeroko rozumianemu biznesowi? Wielu przedsiębiorców staje się bowiem dzisiaj w pełni świadomych, że owa, dla wielu nieco abstrakcyjna wizja świata przyjaznego naszemu naturalnemu środowisku to jedna sprawa, a opracowywanie nowych technologii i wprowadzanie na rynek nowych produktów i usług to sprawa druga, potencjalnie niezwykle korzystna biznesowo. Zakres możliwych innowacyjnych wdrożeń służących celowi ograniczania emisji jest nieskończenie wielki i dotyczy przykładowo takich działań, jak przyjazna środowisku produkcja wodoru, nowatorskie projekty farm wiatrowych i ogniw fotowoltaicznych, rozwój energetyki prosumenckiej, opracowanie nowych technologii w zakresie energetyki jądrowej, transformacja miast w myśl idei smart city z szeroko zaplanowaną termomodernizacją budynków, udoskonalaniem transportu publicznego czy systemami inteligentnego opomiarowania w gospodarce energetycznej i wodociągowej. Zupełnie nowych przemyśleń i wdrażania fundamentalnych zmian wymagać będzie z pewnością wdrażanie idei gospodarki obiegu zamkniętego. Rozwijane będą także z pewnością całkowicie nowe technologie, o których dzisiaj rzadko się w ogóle wspomina, takie jak np. generowanie energii z fuzyjnej reakcji jądrowej (w odróżnieniu od obecnie stosowanej reakcji rozszczepieniowej), mineralizowanie węgla (proces wiążący dwutlenek węgla z atmosfery w skałach) czy produkcja skroplonego gazu z bioodpadów (bio-LPG). Pomocą przy podejmowaniu przez firmy decyzji o podwyższeniu swych standardów w sprawach klimatu i środowiska naturalnego staną się zapewne także wymagania rynków międzynarodowych, a w kraju sprzyjające podejmowanym działaniom odpowiednie regulacje rynkowe i polityka banków”.
„Silnie emocjonalnie zaangażowani zwolennicy inicjatyw obywatelskich na rzecz walki ze zmianami klimatu nie będą być może zadowoleni z powierzenia właśnie biznesowi głównej roli w podejmowanych działaniach, ale kluczowy jest przecież ostateczny efekt – ważne jest, aby osiągnąć sukces w polityce klimatycznej, a nie to, kto najbardziej się do tego przyczyni. Zaangażowanie biznesu miałoby jeszcze jedną dodatkową zaletę – marginalizowałoby bowiem antyskuteczną działalność licznych wyznawców tzw. klimatyzmu, głoszących katastroficzną wizję przyszłości naszej planety, łącząc równocześnie dwa niespójne dzisiaj światy – ochronę środowiska naturalnego i wolnorynkową działalność gospodarczą”.
„Innowacyjne działania firm w powyższym zakresie będą musiały być wspierane daleko idącymi zmianami w ich funkcjonowaniu. Z pewnością w ciągu paru lat wprowadzony zostanie w życie system zbierania informacji ujawniający wielkość tzw. śladu węglowego generowanego przez poszczególne podmioty gospodarcze w trakcie swej działalności. Firmy dokumentujące największy postęp w swej transformacji będą zapewne odpowiednio nagradzane ze specjalnie stworzonego systemu zachęt. Nieodległa przyszłość niewątpliwie zaprzeczy prezentowanym dzisiaj niekiedy poglądom, że transformacja proklimatyczna dotyczyć będzie jedynie firm związanych z energetyką, transportem czy budownictwem, a cała reszta funkcjonować będzie tak jak dotychczas – fakty wskazują jednoznacznie, że zmiany, często daleko idące, obejmą wszystkie obszary gospodarki!” – pisze Michał KLEIBER w teście „Walka ze zmianami klimatu. Damy radę?„.
Dinozaurów nie wskrzesimy. Ale co z wymierającymi gatunkami?
.„Interesującym zagadnieniem związanym z badaniem DNA jest możliwość wskrzeszenia wymarłych bądź wymierających gatunków” – pisze Martyna MOLAK-TOMSIA, adiunkt w Muzeum i Instytucie Zoologii PAN oraz członkini Polskiego Towarzystwa Nauk o Człowieku i Ewolucji.
„Wiemy, że wskrzeszanie wymarłych gatunków nie jest możliwe w przypadku dinozaurów, ponieważ nie dysponujemy zachowanym materiałem genetycznym. Jak jednak prezentuje się stan wiedzy w przypadku stworzeń, których materiał posiadamy, na przykład mamutów czy wymierających dziś gatunków? Czy potrafimy je wskrzesić?” – pyta badaczka.
Martyna MOLAK-TOMSIA stawia również pytanie natury etycznej: „nawet jeśli mamy możliwości, to czy mamy prawo do deekstynkcji gatunków?”.
PAP/Paweł Wernicki/WszystkocoNajważniejsze/eg