Co łączy Kazimierza Pułaskiego z Kamalą Harris?

O zasługach Polaków w tym Kazimierza Pułaskiego i Tadeusza Kościuszki dla Ameryki pisze znany historyk Timothy Snyder w książce „On Freedom” (O wolności”. Jej fragment drukuje magazyn „The Atlantic” pod tytułem „Poland’s Gift to the American Republic”.

Bez Kazimierza Pułaskiego mogłoby nie być Konwencji Partii Demokratycznej

.Snyder uczestniczył w niedawnej Konwencji Partii Demokratycznej w Chicago. Przywołuje w swej książce postaci bohaterów obydwu narodów, Pułaskiego i Kościuszkę.

„Bez Kazimierza Pułaskiego mogłoby nie być Konwencji Partii Demokratycznej, ani Chicago, ani nawet Stanów Zjednoczonych Ameryki: Wojna o niepodległość była walką o wszystko i zostałaby niemal na pewno przegrana, gdyby nie pomoc rewolucjonistów z zagranicy. Pułaski, doświadczony polski wojskowy oficer, zorganizował amerykańską kawalerię i z bardzo dużym prawdopodobieństwem zapobiegł pochwyceniu lub śmierci George’a Waszyngtona. (Sam Pułaski został później zabity w roku 1779 w Bitwie pod Savannach)” – przypomina Snyder. Przewiduje, że gdyby obydwaj się nie spotkali, wojna przeciw tyranii zakończyłaby się prawdopodobnie fiaskiem.

„Kiedy politycy traktują tej jesieni wolność jako główny aspekt ich kampanii wyborczej, kuszące jest pomyśleć z nostalgią o Rewolucji 1776 roku i wojnie o niepodległość, a także gloryfikować Ojców Założycieli. Nie jesteśmy jednak w trakcie rewolucji i stoimy w obliczu wyboru między rozpadem, a reformą” – argumentuje Snyder.

Zwraca uwagę, że dzięki demokracji, którą Ameryka zawdzięcza Pułaskiemu i jego towarzyszom broni, dzisiejsza batalia toczy się przy urnach wyborczych, a nie w walce zbrojnej. Stawka jest jednak równie wysoka. „Republika albo zostanie odrodzona, albo zginie. A wydarzenia w Polsce, które doprowadziły do przyjazdu Pułaskiego i jego innych rodaków – republikanów powinny być przestrogą dla współczesnego narodu, który pomógł stworzyć” – ocenia Timothy Snyder.

Kościuszko był niezastąpiony – Timothy Snyder

.Podkreśla, że w latach 1770. Pułaski, jak i inni Polacy, mieli nadzieję, iż amerykańska republika przeżyje. Był weteranem wojen z cesarzową Rosji Katarzyną Wielką, której imperialne zakusy obejmowały zniszczenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów (Polski i Litwy), a także świadkiem jak upada Polska.

Według Snydera Polska miała wybieralnego tytularnego monarchę, ale jego pozycja była słaba. Podstawową wadę jej republikańskiego systemu stanowiła ogromna nierówność w bogactwie i statusie. Fikcją okazała się równość szlachty, a „złota wolność” zezwalała w parlamentarnym systemie na weto.

Autor pisze też o roli Kościuszki. Sądzi, że jako oficer i inżynier wojskowy był niezastąpiony w amerykańskiej Armii Kontynentalnej. Wymienia jego militarne osiągnięcia dodając, że przeznaczył też majątek, aby przynieść wolność niewolnikom. Po jego śmierci, Thomas Jefferson, któremu dał w tej sprawie pełnomocnictwo, nigdy nie urzeczywistnił tego planu.

Zdaniem Snydera polskie powstania w XIX wieku nie przybrały zjednoczonego, narodowego charakteru. Chłopom mogło się bowiem zdawać, że zwycięstwo Rosjan uwolni ich od pańszczyzny, podobnie jak niewolnicy w Ameryce mogli łączyć zniesienie niewolnictwa z wygraną Brytyjczyków.

Jak dodaje autor, republikańscy Amerykanie komplementowali Konstytucję 3 Maja, która w 1791 roku usunęła wady systemu. Rosja napadła jednak znowu na Polskę, bo demokracja stanowiłaby zagrożenie dla jej autokratycznej władzy. Snyder przekonuje, że także podstawowym powodem, dla którego Putin chce zniszczyć Ukrainę są jego obawy, że demokracja w tym kraju zagroziłaby jego autokratycznym rządom.

„Dzisiaj wady amerykańskiego systemu są aż nadto widoczne, jego konstytucyjne punkty krytyczne są wzmacniane przez stronnicze, błędne interpretacje partyjne oparte na złej woli i wspierane przez oligarchów i zagranicznych wrogów. A historia naszych polskich sojuszników przypomina nam, że problem niesprawiedliwości był wpisany od początku republiki w niespełnioną obietnicę wolności” – konkluduje amerykański historyk.

Powstanie „Solidarności” to jedno z najważniejszych wydarzeń w skali Polski, ale też świata pod koniec XX wieku

.Stało się momentem zmieniającym istotę systemu leninowskiego. Wcześniej partia komunistyczna dzierżyła w nim monopol na władzę. W chwili, gdy pojawiła się „Solidarność”, uległo to zmianie. Wtedy też ukształtowało się pokolenie działaczy, którzy później usiedli do negocjacji przy Okrągłym Stole, a następnie odegrali kluczową rolę w demokratycznej Polsce. Bez Porozumień Sierpniowych i „Solidarności”, która powstała w ich wyniku, nie byłoby wyborów 4 czerwca.

Fakt, że 31 sierpnia 1980 r. zalegalizowano istnienie „Solidarności”, był istotny z trzech powodów. Po pierwsze, był to sygnał, że komunizm nie jest wieczny. Wcześniej wydawało się, że ten ustrój jest nie do pokonania, brakowało wyobraźni, aby zaproponować alternatywę dla niego. Po drugie, „Solidarność” pokazała, że narodziła się nowa, powojenna Polska. Że istnieje nie tylko komunistyczne państwo, ale też polskie społeczeństwo nieutożsamiające się z nim. Po trzecie, „Solidarność” dowiodła, że w Polsce istnieje prawdziwe społeczeństwo obywatelskie, które naprawdę dyskutuje o swoich wartościach, kierunkach rozwoju. „Solidarność” umożliwiła taką dyskusję.

W Polsce kolejne pokolenia opozycjonistów uczyły się od poprzednich, tych, które protestowały wcześniej. Takie doświadczenia w sytuacji, gdy liczą się współpraca, budowanie miękkich więzi, są bardzo cennym kapitałem. Same strajki to nie tylko protest – to też forma budowania nowego ruchu, tworzenia nowych struktur. To właśnie było najważniejsze w sierpniu 1980 r. w gdańskiej stoczni. Nie należy na strajki patrzeć tylko jak na bunt przeciwko komunistycznej władzy. To był również przykład myślenia długoterminowego, konstruowania ruchu.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 września 2024