Co oznaczają wspólne chińsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe?

chińsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe

Chińsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe na Białorusi w czasie trwania szczytu NATO ewidentnie pokazują, że Chiny nie bawią się w jakąś subtelną grę; w ich interesie jest podważenie systemu międzynarodowego przy wykorzystaniu Rosji i innych reżimów autorytarnych – ocenił analityk PISM Wojciech Lorenz.

Wspólne chińsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe

.Dnia 13 lipca w okolicach Brześcia na Białorusi, przy granicy z Polską, rozpoczęły się białorusko-chińskie „ćwiczenia antyterrorystyczne”, które mają potrwać do 19 lipca. Lorenz pytany o ćwiczenia, które zbiegły się w czasie z jubileuszowym szczytem NATO w Waszyngtonie (9–11 lipca), ocenił, że „to ewidentnie pokazuje, że Chiny nie bawią się tutaj za bardzo w jakąś subtelną grę”. W jego ocenie działania te mają pokazać, że kraj ten wspiera Rosję w celu obalenia zachodniej, amerykańskiej hegemonii i tworzenie przy udziale Rosji wielobiegunowego systemu międzynarodowego.

Według Lorenza „ewidentnie w ich interesie jest to, żeby ten system międzynarodowy został podważony przy wykorzystaniu Rosji i innych autorytarnych reżimów, także Białorusi”. W ocenie analityka PISM jeszcze kilka lat temu Zachód mógł się łudzić, że wysłanie przez ChRL okrętów wojennych na wody Bałtyku w ramach trwających w 2017 r. wspólnych rosyjsko-chińskich ćwiczeń morskich było „jakąś błędną kalkulacją”.

„W przypadku wojny Chiny odciągałyby uwagę od głównego przeciwnika”

.”Jednak teraz z tymi ćwiczeniami na Białorusi mamy jasny i czytelny sygnał, że – gdyby doszło do wojny między Rosją a NATO – to Chiny mogłyby podejmować też różnego rodzaju działania w sąsiedztwie Europy czy w samej Europie, które by odciągały zasoby i uwagę państw członkowskich od głównego przeciwnika, z którym trzeba walczyć. I to trzeba po prostu wziąć pod uwagę” – zaznaczył.

W reakcji na białorusko-chiński ćwiczenia polski MSZ w wysłanym oświadczeniu przekazało, że „uważnie obserwuje wieloletnią współpracę między Pekinem i Mińskiem jako czynnik o potencjalnym wpływie także na bezpieczeństwo Polski” oraz „z zaniepokojeniem przyjmuje” zacieśnianie współpracy wojskowej Pekinu z Rosją i Białorusią.

Hegemonistyczne plany Pekinu

.Na temat chińskiego dążenia do zniszczenia obecnego ładu międzynarodowego, opierającego się na dominacji USA, na łamach “Wszystko co Najważniejsze” pisze Michał BOGUSZ w tekście “Podkopując system międzynarodowy, Chiny szkodzą samym sobie“.

“Jednym z najważniejszych strategicznych celów Chin jest przekształcenie obowiązującego obecnie systemu międzynarodowego. ChRL dąży do zdetronizowania Stanów Zjednoczonych i zastąpienia ich w roli pierwszego mocarstwa świata. Ten nowy subsystem miałby opierać się przede wszystkim na Chinach i chińskiej gospodarce oraz na konsumpcji wewnętrznej. W interesie Państwa Środka jest w tym kontekście wspieranie rządów myślących w podobny, autorytarny sposób. Stworzenie międzynarodowej sieci, złożonej z takich podmiotów, byłoby znakomitym suplementem dla samych Chin. Pytanie, na które trudno w tym momencie znaleźć odpowiedź, brzmi: na ile taki plan jest realny, a na ile określić go można jako formę wewnętrznej mobilizacji do zmiany chińskiego modelu gospodarczego?”.

“Sprowadzenie państw Zatoki Perskiej do roli suplementu ChRL jest jednak nierealne. Kraje te dążą bowiem do większej samodzielności i uzyskania statusu jednego z centrów światowej gospodarki. Same mają swoje ambicje i niekoniecznie są one w pełni kompatybilne z ambicjami Pekinu. Dobrym przykładem na zobrazowanie tej sytuacji jest kwestia renminbi jako potencjalnej waluty rozliczeniowej w kontaktach handlowych państw Zatoki Perskiej z Chinami. Przyjęcie takiego modelu byłoby nieopłacalne z perspektywy eksporterów, mających ograniczone możliwości dalszego inwestowania kapitału pozyskanego od Chińczyków. Renminbi jako waluta niepewna – niewymienialna na rynkach innych niż chiński – mogłaby pełnić co prawda rolę środka rezerwowego, służącego eksporterom ropy znad Zatoki Perskiej do kupowania towarów w Chinach, jednak sami Chińczycy nie są tym w rzeczywistości zainteresowani. Za sprzedaż swoich produktów otrzymywaliby wtedy swą własną walutę, której nie mogliby zainwestować w krajach trzecich. Nagromadzony w ten sposób kapitał byłby bezużyteczny”.

.”W tym miejscu uwidacznia się problem, który napotykają Chiny na drodze do realizacji swojego planu przekształcenia systemu światowego. Z jednej strony dążą do jego zmiany z powodu ambicji politycznych. Z drugiej jednak im bardziej podkopują ów system, którego integralną częścią jest przecież chińska gospodarka, tym bardziej szkodzą same sobie. Rodzi się więc pytanie: jeżeli Chińczycy mogliby osiągnąć sukces i przekształcić system międzynarodowy – to jak długo trwałby okres przejściowy, towarzyszący tak doniosłym zmianom, i w jakim stopniu jego negatywne oddziaływanie zaszkodziłoby samym Chinom? Tego nie sposób przewidzieć” – pisze Michał BOGUSZ.

PAP/Adrian Kowarzyk/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 13 lipca 2024
Fot. Flickr/Chairman of the Joint Chiefs of Staff.