
Po fali krytyki z powodu “inkluzywnych” poprawek dokonanych w bardzo popularnych w Wielkiej Brytanii książkach dla dzieci autorstwa Roalda Dahla ich wydawca ogłosił w piątek, że przywróci oryginalne wersje. W wersji, która wywołała zdumienie i krytykę zmieniono m.in. płeć części bohaterów. Język inkluzywny wpisuje się w obecne zachodnie trendy progresywistyczne.
.Język inkluzywny to język, którego głównym deklaratywnym celem jest tworzenie takich form wypowiedzi, aby nikt nie był dyskryminowany. Zdaniem jego zwolenników, to język włączający, równościowy – wolny od wszelkich uprzedzeń, stereotypów i aluzji, w szczególności takich które dotyczą różnorakich mniejszości. Jak udowadnia przedstawiony poniżej przykład może on stać się także środkiem cenzury i nowomowy. Kontrowersje wokół nowej edycji książek Dahla wybuchły w zeszły weekend, kiedy dziennik “Daily Telegraph” ujawnił skalę dokonanych przez wydawnictwo Puffin poprawek w stosunku do poprzedniej, z 2001 r. Okazało się, że dokonano setek zmian, które niejednokrotnie wypaczają zamysł autora. Gazeta zamieściła listę wszystkich wykrytych przypadków, gdzie poszczególne słowa zastąpiono innymi, niektóre fragmenty usunięto, a inne dopisano.
Język inkluzywny i ideologiczne modyfikowanie dzieł kultury
.Ze wszystkich miejsc usunięto słowo “gruby”, więc np. Augustus Gloop, jeden z bohaterów książki “Charlie i fabryka czekolady” jest teraz “ogromny”. Umpa-Lumpasi z tej samej książki nie są “malutcy”, “pstrokaci” czy “nie wyżsi niż od mojego kolana”, ale po prostu mali, i nie są już “małymi mężczyznami”, lecz “małymi ludźmi”. Pani Twit z “The Twits” (po polsku wydana pod trzema tytułami: “Państwo Głuptakowie”, “Fleje” i “Państwo Burakowie”) nie jest już “przerażająco brzydka”. Trzej synowie “Fantastycznego Pana Lisa” stali się córkami. W tej samej książce “dziwny afrykański język” przestał być “dziwny”.
Tytułowa bohaterka “Matyldy”, która dotychczas “płynęła na żaglowcach w dawnych czasach z Josephem Conradem. Pojechała do Afryki z Ernestem Hemingwayem i do Indii z Rudyardem Kiplingiem”, w nowym wydaniu “chodziła do dziewiętnastowiecznych posiadłości z Jane Austen. Pojechała do Afryki z Ernestem Hemingwayem i do Kalifornii z Johnem Steinbeckiem”. Zmieniono także odniesienia do kolorów – płaszcz BFG z książki “The BFG” (po polsku wydanej pod tytułami “Wielkomilud” oraz “BFG”) nie jest już czarny, a Mary z tej samej książki jest teraz “nieruchoma jak posąg” zamiast “biała jak prześcieradło”. Ze wszystkich książek usunięto słowa “szalony” czy “zwariowany”. Przykłady te ukazują jak tzw. język inkluzywny może stać się bronią w rękach zideologizowanych aktywistów.
Książka zmieniona nie do poznania
.Dodane zostały również fragmenty nie napisane przez Dahla. W “The Witches” (po polsku wydane pod tytułem “Czarownice”, a później “Wiedźmy”), do oryginalnego akapitu mówiącego, że czarownice są łyse pod perukami, dopisano zdanie: “Jest mnóstwo innych powodów, dla których kobiety mogą nosić peruki i z pewnością nie ma w tym nic złego”.
Wydawnictwo Puffin wyjaśniało, że przeglądu języka Dahla dokonano w celu zapewnienia, że jego książki “mogą nadal dzisiaj wszystkich cieszyć”, a Roald Dahl Story Company, instytucja zajmująca się dziedzictwem literackim pisarza, przekonywało, że zmiany są “niewielkie i starannie przemyślane”, jednak nie zatrzymało to fali krytyki, która na nie spadła.
Krytyka ze strony premiera Rishi Sunaka
.Wręcz przeciwnie – słowa krytyki zaczęły być kierowane z coraz wyższego szczebla. W poniedziałek ingerencję w treść książek skrytykował brytyjski premier Rishi Sunak, który kiedyś powiedział, że gdy był dzieckiem Dahl był jego ulubionym autorem. “Ważne jest, aby dzieła literackie, dzieła literatury pięknej, były zachowane, a nie wymazywane. Zawsze broniliśmy prawa do wolności słowa i ekspresji” – przekazał jego rzecznik. Potępił je też słynny brytyjski pisarz Salman Rushdie. “Roald Dahl nie był aniołem, ale to absurdalna cenzura” – napisał na Twitterze, dodając, że wydawnictwo Puffin powinno się wstydzić.
W następnych dniach wydawcy książek Dahla we Francji i Holandii oświadczyli, że nadal będą publikować oryginalne wersje, a w czwartek do dyskusji dołączyła królowa-małżonka Camilla, która podczas spotkania z pisarzami i wydawcami powiedziała: “Pozostańcie, proszę, wierni swojemu powołaniu, nieskrępowani przez tych, którzy mogą chcieć ograniczyć wolność waszej wypowiedzi lub narzucić ograniczenia waszej wyobraźni”. Choć nazwiska Dalha nie wymieniała, zostało to jednoznacznie odebrane, jako sprzeciw wobec poprawek.
Porażka inkluzywnego projektu
.W tej sytuacji Puffin i Roald Dahl Story Company nie miały innego wyjścia jak uznać swoją porażkę i poinformowały, że jeszcze w tym roku wydadzą kolekcję książek Dahla w ich oryginalnej wersji, która będzie sprzedawana równolegle z tymi zawierającymi język inkluzywny.
“Ostatnie dni pokazały, jak ważne są opowieści Roalda Dahla dla fanów na całym świecie i byliśmy głęboko poruszeni siłą uczuć. Najważniejsze dla nas jest to, że historie te nadal będą cieszyć wszystkich” – napisano w oświadczeniu Roald Dahl Story Company, a Francesca Dow, dyrektor wydawnicza Penguin Random House, do którego należy Puffin, powiedziała: “Przysłuchiwaliśmy się debacie w ciągu ostatniego tygodnia, która potwierdziła niezwykłą siłę książek Roalda Dahla i bardzo realnym pytaniom dotyczącym tego, jak historie z innej epoki mogą być utrzymane w aktualności dla każdego nowego pokolenia”.
Dahl zmarł w 1990 r. Jego książki sprzedały się w ponad 300 milionach egzemplarzy i zostały przetłumaczone na 63 języki, a wiele z nich zekranizowano.
Cancel culture
.Na temat cancel culture, które stanowi zagrożenie dla wolności słowa i pluralizmu politycznego na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Lynn GREENKY w tekście “Co to jest cancel culture?“.
“To prawda, że kiedy niepopularnych mówców dopuszcza się do głosu, 1. poprawka daje im alibi do wylewania żółci. Jednocześnie jednak umożliwia ich przeciwnikom zagłuszenie skrajnie agresywnych wystąpień okrzykami. Profesor Clay Calvert opisał takie sytuacje jako „teatr absurdu”, odwołując się w szczególności do wystąpienia Richarda Spencera na Uniwersytecie Florydy 19 października 2017 r. Według Southern Poverty Law Center, organizacji monitorującej grupy szerzące nienawiść, Spencer to „radykalny biały separatysta, którego celem jest ustanowienie jednolitego etnicznie białego stanu w Ameryce Północnej”. Spodziewając się protestów, gubernator Florydy ogłosił stan wyjątkowy, a uczelnia zatrudniła opłacaną z pieniędzy podatników ochronę za kwotę 500 tysięcy dolarów. Na dachach budynków pojawili się snajperzy, setki policjantów stanowych obstawiło barykady. Ostatecznie jednak Spencer nie spotkał się z żadnym przejawem przemocy i uzyskał dostęp do mównicy. Nie nawoływał do przemocy, więc policja nie miała pretekstu, aby go usunąć. Mimo to jego wystąpienia nie udało się wysłuchać, ponieważ przerodziło się w próbę przekrzyczenia protestujących, zanim jeszcze rozpoczęło się na dobre”.
.”Podobnie jak w przypadku aniołów zasłaniających slogany członków Kościoła Baptystycznego Westboro, podczas takich bitew na okrzyki głos głównego mówcy jest uciszany. Istotne jest jednak to, że ani rząd, ani instytucja sprawująca pieczę na wydarzeniem (uczelnia) nie przykładają do tego uciszania ręki. Dzieje się to naturalnie. 1. poprawka spełnia swoje zadanie, udostępniając mówcy scenę. Jej zadaniem jest zapewnić przestrzeń, a nie kontrolować poziom dźwięku. Jeżeli słychać tylko najbardziej doniosłe głosy, to trudno” – pisze prof. Lynn GREENKY.
PAP/Bartłomiej Niedziński/WszystkoCoNajważniejsze/MJ