Coraz mniej studentów w Polsce - minister Maciej Gdula

Trzeba „dowartościować” pracę dydaktyczną i podnieść jakość pracy na uczelniach; może to przyczynić się do odmłodzenia kadry naukowej – powiedział wiceminister nauki Maciej Gdula.

Jak zachęcać młodzież do studiów

.”Namawiam kolegów i koleżanki na uczelniach, żeby wzmocnić dydaktykę i procesy, dzięki którym młodzi ludzie mogą współuczestniczyć w tworzeniu wiedzy. Wtedy czują, że się rozwijają; mogą mieć nadzieję, że zostaną po nich wartościowe badania. Dydaktyka powinna iść w tę stronę” – przekonywał Maciej Gdula. Jak zaznaczył, atrakcyjne studia to m.in. takie, które „dają studentom poczucie, że współuczestniczą w badaniach”.

W kwestii dowartościowania dydaktyki wiceminister uznał, że trzeba zadbać o jej dofinansowanie, a następnie uwzględnić ją w ewaluacji działalności naukowej. „Bardzo bym chciał, żeby w ewaluacji znalazły się kryteria, które by się odnosiły do dydaktyki” – powiedział wiceszef resortu. Przytoczył jeden z pomysłów, zgodnie z którym do tzw. kryterium społecznego wpływu (kryterium ewaluacji działalności naukowej odnoszące się do wpływu nauki na funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki) warto byłoby włączyć losy absolwentów. „To by pokazało uczelniom, że inwestowanie w dydaktykę ma sens, że ma przełożenie na kategorię naukową uczelni” – podkreślił Maciej Gdula.

Zwrócił uwagę, że obecnie jest coraz mniej studentów i coraz mniej osób idzie na studia magisterskie. „Oznacza to, że grupa, z której będą rekrutowani doktoranci, będzie mniejsza. Musimy więc postawić na budowanie marki całej nauki; sprawić, żeby studia były atrakcyjne” – zauważył wiceminister. Odniósł się w ten sposób do często podnoszonej przez naukowców potrzeby odmłodzenia kadry instytucji naukowych.

Ocenił, że początek kryzysowi w dydaktyce dały reformy minister nauki i szkolnictwa wyższego w latach 2007-2013 Barbary Kudryckiej, a przyspieszyły go reformy Jarosława Gowina, wprowadzone w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym z 2018 r. „Obie te reformy oznaczały odwrót od dydaktyki i zniechęcały do niej naukowców. Traktowano ją jako gorszą dziedzinę, którą zajmują się mniej zdolni naukowcy. Musimy od tego odejść, bo to zabije polską naukę” – tłumaczył wiceminister Gdula.

Jednocześnie zaznaczył, że „jedna kwestia udała się Jarosławowi Gowinowi w reformie”: stypendia dla doktorantów.

„Dzięki temu jeśli ktoś zostaje w szkole doktorskiej, automatycznie dostaje stypendium. Skończyło się robienie doktoratów tylko na własny koszt. Trzeba oczywiście dbać o to, żeby stypendia były jak najwyższe, zresztą jak wszystkie płace w nauce” – zastrzegł Maciej Gdula.

Poinformował również, że ministerstwo prowadzi obecnie ewaluację szkół doktorskich.

Wiceminister przyznał, że młodych ludzi można zachęcić do pozostania na uczelniach, dbając o kwestie jakości pracy w instytucjach naukowych. „Również ta jakość dramatycznie spadła po reformie Gowina. Ludzie odchodzą z pracy na uczelni, bo czują się wypaleni, zastraszeni, nie mają poczucia sensu i satysfakcji. Wcześniej godzili się z mniejszymi zarobkami, bo przynajmniej robili coś fajnego z inteligentnymi, ciekawymi ludźmi. Ale to się zmieniło: ludzie zaczęli czasem nieładnie rywalizować. Wiele klimatu, etosu zostało zniszczone przez bezmyślną konkurencyjność” – mówił.

Zdaniem wiceministra jednym ze sposobów odbudowania wysokiej jakości pracy na uczelniach jest „społeczne zakorzenienie nauki”. „Należy stworzyć więcej programów, które przekładają wyniki badań na konkretną rzeczywistość społeczną. Ważne, żeby ludzie mieli większe poczucie wpływu. Konieczne jest większe zaangażowanie naukowców w debatę społeczną” – przekonywał.

Jego zdaniem kluczowym elementem przemian środowiska pracy na uczelniach jest wzmocnienie instytucji przeciwdziałających mobbingowi i dyskryminacji. „Trzeba je mocniej osadzić w strukturach uczelni, wyposażyć w budżet i narzędzia do przeciwdziałania patologiom. Wszystko po to, by naukowcy mieli poczucie, że pracują w zdrowym, bezpiecznym, twórczym środowisku” – powiedział wiceminister Gdula.

Minister Nauki Maciej Gdula alarmuje o starzejących się środowisku naukowym

.Ważną rolę w procesie zachęcania młodych ludzi do studiów, a potem pracy naukowej, jest – według Macieja Gduli – popularyzacja nauki. Przypomniał, że niedawno w MNiSW powołano Departament Analiz Strategicznych i Popularyzacji Nauki. „Staramy się skoncentrować wszystkie procesy związane z popularyzacją wiedzy, żeby pokazywać, że polska nauka jest wartościowa, że służy społeczeństwu i ma międzynarodowe osiągnięcia” – podkreślił.

O problemie starzenia się środowiska naukowego od kilku lat alarmują władze uczelni i szefowie instytucji naukowych. Mówiono o tym podczas lutowej debaty, związanej z akcją „Nauka do naprawy” (inicjatywa Forum Akademickiego i PAN), w czasie której środowisko naukowców zgłaszało propozycje naprawy nauki w naszym kraju i kwestie wymagające pilnego rozwiązania. Przewodnicząca Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich (KRUP) i rektorka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prof. Bogumiła Kaniewska podkreślała, że trzeba zachęcić młodych do pracy naukowej. „(…) My się strasznie starzejemy. Na moim uniwersytecie średnia wieku pracujących kobiet to jest 47 lat, mężczyzn – 50. Potrzebujemy napływu młodych ludzi do nauki. A młodzi potrzebują konkretnych warunków rozwoju, intelektualnego i życiowego. Zatem szeroko pojęte poprawienie sytuacji ludzi nauki, w moim przekonaniu, jest pierwszym i podstawowym zadaniem w momencie, kiedy będziemy dzielić pieniądze. Także warunki uprawiania nauki, np. dostęp do baz danych, dostęp do odczynników, łatwość ich zdobywania w sensie finansowym i organizacyjnym – to kwestie, którymi również powinniśmy się zająć” – mówiła.

Jak wynika z raportu „Nauka w Polsce 2023” przygotowanego przez Ośrodek Przetwarzania Informacji PIB, prawie co trzeci badacz zatrudniony w instytucjach naukowych w 2022 r. zaliczany był do młodych naukowców. Zgodnie z definicją to doktoranci lub nauczyciele akademiccy, którzy nie mają stopnia naukowego doktora, albo ci, którzy uzyskali go do 7 lat wstecz. Z danych OPI wynika też, że w 2019 r. było 33,6 tys. doktorantów, w 2020 r. – 30,3 tys., a w 2021 r. – 27,5 tys.

Według danych GUS w bieżącym roku akademickim w ponad 350 uczelniach uczy się ok. 1,2 mln studentów.

Jak tlenu potrzebujemy silnych i twórczych uniwersytetów

.Profesor Michał KLEIBER, redaktor naczelny „Wszystko Co Najważniejsze”, profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk i prezes PAN 2007-2015 pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze, że wykorzystując doświadczenia z przeszłości i tworząc kapitał intelektualny na przyszłość właśnie teraz decydujemy o naszym losie na nadchodzące, trudne ale także fascynujące lata. Świadomość naszej wspólnej za to odpowiedzialności przesądza o znaczeniu edukacji, nauki i kultury – kluczowych elementów dla osiągania mądrej synergii płynącej z rozumienia przeszłości, świadomego działania w teraźniejszości i aktywnego kształtowania przyszłości.

„Niestety, otaczające nas rewolucyjne zmiany w sposobie przekazu i dostępności informacji mają swoje drugie oblicze. Przy wszystkich swych niezaprzeczalnych zaletach technologie teleinformatyczne wywołują wiele problemów, w tym narastającą z każdym dniem sprawę fałszywych informacji, czyli powszechnych już niestety fake newsów” – dodaje autor artykułu.

Wiele osób sądzi, że jeśli problem ten związany jest z rozwojem technologii, także technologia powinna po prostu znaleźć na niego receptę. Zdaniem profesora jest to jednak niestety naiwna wiara, sprawa jest bowiem daleko bardziej skomplikowana i dotyczy głębokich tajemnic ludzkiej percepcji świata, a w szczególności istoty procesu nabywania przez nas wiedzy. Adoptujemy informacje pochodzące z różnych źródeł pod warunkiem jednak, że jesteśmy w stanie przypisać im dostateczną wiarygodność. Nie mamy wyjścia, nie prowadzimy przecież samodzielnie głębokich studiów nad każdym z dostrzeganych przez nas problemów i wiara w wystawiane przez innych świadectwa ich natury staje się naszym rozumieniem rzeczywistości.

„Szacunek dla wiedzy, umiejętności i kreatywnej  przedsiębiorczości oraz szeroka społeczna promocja tych  wartości jest więc kluczem do naszej przyszłości” – pisze prof. Michał KLEIBER.

Nasza przyszłość na wielu poziomach: indywidualnym, instytucjonalnym, państwowym czy globalnym, zależy od zakresu podejmowanych przez nas działań w duchu mądrze rozumianego dobra wspólnego. Czym szybciej będziemy do tego naprawdę gotowi, tym większa szansa na satysfakcjonujące życie kolejnych pokoleń.

Do tego konieczne w ocenie profesora jest myślenie o przyszłości, czyli myślenie strategiczne. To nie tylko żartobliwe odgadywanie pojedynczych zdarzeń w przyszłości czy efekciarska zabawa politycznych bądź pseudo-naukowych celebrytów, ale formułowanie zintegrowanych zadań do wspólnej realizacji na bazie szerokiej opinii społecznej. Choć szacunek dla swobody wypowiadania opinii i łatwość ich upowszechniania, związane z rozwojem technologii komunikacji powoduje chaos myślowy u intelektualnie niedojrzałych osób, prowadząc do podważenia wielu powszechnie wyznawanych, mających często wielowiekową tradycję poglądów i zasad funkcjonowania społeczeństw, wpychając nas w otchłań niepewności, Uniwersytet wciąż pozostaje kluczowym elementem w procesie tworzenia się społeczeństwa wiedzy – będącego realną ideą, a nie tylko medialnie nadużywanym sloganem.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 kwietnia 2024