Czy Polacy za granicą głosują w wyborach do PE?
Polacy, którzy w dniu wyborów do PE będą przebywać za granicą, mają kilka możliwości, aby oddać głos. Najprostszym rozwiązaniem jest zaświadczenie o prawie do głosowania. Poza granicami kraju powstanie blisko 300 obwodowych komisji wyborczych.
Jak zagłosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego
Polacy, którzy stale mieszkają za granicą albo w dniu eurowyborów będą przebywać poza Polską będą mogli zagłosować na polskich kandydatów.
Aby to zrobić muszą złożyć właściwemu konsulowi wniosek o ujęcie w spisie wyborców w obwodzie głosowania utworzonym za granicą. Wniosek należy złożyć najpóźniej 4 czerwca; można to zrobić na trzy sposoby: przez internet (https://ewybory.msz.gov.pl/), składając wniosek w postaci papierowej z własnoręcznym podpisem (osobiście lub listownie) lub składając wniosek na adres poczty elektronicznej konsula z załączonym skanem/fotografią podpisanego własnoręcznie wniosku.
W tegorocznych wyborach do PE – zgodnie z decyzją MSZ – za granicą powstanie 295 obwodów głosowania. Najwięcej obwodowych komisji wyborczych będzie w miejscach, w których przebywa większa liczba Polaków, a więc w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. Ze względu na wojnę w Ukrainie odstąpiono od organizowania wyborów w tym kraju. Ponadto w dwóch krajach – Białorusi i Rosji – z uwagi na sytuację za naszą wschodnią granicą wybory zostaną przeprowadzone jedynie w siedzibach przedstawicielstw dyplomatycznych w Mińsku i w Moskwie. Listę obwodów można sprawdzić na stronie: https://www.gov.pl/web/dyplomacja/wybory-do-parlamentu-europejskiego-2024.
Inną opcją jest głosowanie na podstawie zaświadczenia o prawie do głosowania – z takim zaświadczeniem można głosować w dowolnej komisji w kraju, za granicą lub na polskim statku morskim.
Polacy za granicą mogą głosować po złożeniu odpowiedniego wniosku
.Wniosek – z własnoręcznym podpisem – o wydanie zaświadczenia można złożyć w dowolnie wybranym urzędzie gminy do 6 czerwca. Zaświadczenie można pobrać także za granicą – wtedy wniosek składa się do konsula, również do 6 czerwca.
Wyborca, któremu wydano takie zaświadczenie, zostanie wykreślony ze spisu w dotychczas był ujęty. PKW przypomina, aby nie utracić zaświadczenia o prawie do głosowania. W takim wypadku, niezależnie od przyczyny, nie będzie można otrzymać kolejnego zaświadczenia ani wziąć udziału w głosowaniu w obwodzie właściwym dla miejsca stałego zamieszkania.
Wyborcy, którzy na stale mieszkają w innym państwie UE mogą brać udział w wyborach w państwie przyjmującym i głosować na kandydatów startujących w wyborach w tym kraju (analogicznie, obywatele UE niebędący obywatelami polskimi mogą zagłosować na polskie listy, jeśli są ujęci w stałym obwodzie głosowania w Centralnym Rejestrze Wyborców). Należy pamiętać, że w wyborach można głosować tylko raz.
Dyskurs polityczny musi ulec zmianie
.Andrzej KISIELEWICZ, profesor nauk matematycznych, pracownik naukowo-dydaktyczny na Wydziale Matematyki Politechniki Wrocławskiej pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze, że przestrogi o końcu demokracji, o dyktaturze, o sfałszowaniu wyborów i tym podobne okazały się na szczęście fałszywe. Demokracja zadziałała. Przekazywanie władzy odbywa się powoli, ale zgodnie z prawem. Instytucje demokratyczne generalnie zdały egzamin, chociaż ani stan naszej demokracji, ani praworządności nie jest zadowalający. Na ten stan narzekają w zasadzie wszyscy. Już się pojawiły apele o naprawę zwyczajów w Sejmie, w mediach itp., a także zapowiedzi przywrócenia praworządności. Żeby rozpocząć naprawę, trzeba mieć najpierw rzetelną diagnozę stanu obecnego, zgodną z faktami. Jedną z głównych przyczyn nie najlepszego stanu polskiej demokracji jest to, że strony politycznego sporu mają bardzo rozbieżne diagnozy pod tym względem. Te diagnozy kształtowane są przez media. A właśnie media stanowią najsłabszą stronę polskiej demokracji. Na tym polega swoiste błędne koło naprawy polskiej demokracji.
„Zacznijmy od mediów. W ostatnich latach przedstawiałem moim studentom taki oto obrazek. Są dwie wielkie telewizje. Jedna upiększa rzeczywistość, druga maluje ją w czarnych barwach. Nazwijmy je TV Pozytywna i TV Negatywna, w skrócie TVP i TVN. Problem w tym, że obrazy rzeczywistości przekazywane przez te telewizje są całkowicie rozłączne, w obrazach tych nie ma praktycznie nic wspólnego. Odbiorcy tych stacji żyją więc w zupełnie różnych światach. Logiczny wniosek jest taki, że jedna z tych telewizji kłamie, i to kłamie w sposób trudny do pojęcia. Albo też – ponieważ mowa tu o zajęciach z logiki – obie telewizje kłamią. Innej możliwości nie ma. Problem dotyczy nie tylko telewizji, ale całego rynku mediów w Polsce. Mamy dwie rozłączne bańki informacyjne, dwie zupełnie sprzeczne ze sobą narracje i większość mediów należy w całości do jednej lub drugiej, a większość społeczeństwa czerpie swój ogląd rzeczywistości wyłącznie z jednej bańki, żyje w propagowanej w danej bańce narracji” – opisuje autor artykułu.
W jego ocenie większość Polaków tkwi w jednej z baniek informacyjnych i alergicznie reaguje na jakiekolwiek zetknięcie się z informacją lub poglądem spoza swojej bańki. W rezultacie większość Polaków ma raczej fałszywy obraz rzeczywistości i w tym stanie ograniczonego rozeznania podejmowało swoje decyzje wyborcze. Jeśli ktoś po tym wstępie czuje, że przestaje zgadzać się z autorem, i zamierza przerwać lekturę, to może zdąży jeszcze przeczytać, że właśnie do niego ten tekst jest adresowany – do Czytelnika, który z tego czy innego powodu czerpie swoją wiedzę o rzeczywistości z tylko jednej bańki informacyjnej. Rzecz w tym, że tkwienie w danej bańce informacyjnej jest destrukcyjne, a szansa, żeby to zmienić, polega właśnie na zrozumieniu tej sytuacji. Nadzieją jest to, że na początek co rozsądniejsi ludzie z obu stron barykady może zaczną rozmawiać ze sobą i zaczną słuchać się nawzajem. Alternatywą jest utrzymanie „demokracji wojennej”, „totalnej opozycji” i absurdalnej wojny polsko-polskiej. Stanu, który służy co najwyżej niektórym politykom i zacietrzewionym „dziennikarzom”, a na pewno nie służy reszcie społeczeństwa i nie służy Polsce.
Gdyby w powstającej koalicji rządowej górę wzięły głosy rozsądku, spokoju, postawy propaństwowe i autentyczna troska o Polskę, moglibyśmy wreszcie wyjść z zaklętego kręgu wojny polsko-polskiej i wzajemnego podsycania nienawiści. Prawdę mówiąc, klucze do tego scenariusza znajdują się dziś w rękach jednej postaci, która radykalną zmianą swojej narracji i swojej polityki mogłaby za jednym zamachem obalić złe opinie na swój temat i czarny obraz wykreowany przez niesprzyjające jej media, a jednocześnie stać się prawdziwym polskim mężem stanu. Bo ktoś, kto zakończyłby wojnę polsko-polską, zapisałby się złotymi zgłoskami w historii Polski.
„Owszem, wiem, że jest to scenariusz naiwny i nierealny. Kiedyś jednak jeszcze bardziej naiwny i nierealny wydawał się nam scenariusz obalenia komunizmu. A mimo to pisaliśmy wtedy o obaleniu komunizmu…” – dodaje autor.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB