Czy Twitter toleruje nielegalne treści? Komisja Europejska wszczęła postępowanie

Komisja Europejska wszczęła formalne postępowanie, w którym oceni, czy platforma „X” (dawniej Twitter) naruszyła ustawę o usługach cyfrowych (DSA) poprzez brak reakcji na pojawiające się w niej nielegalne treści terrorystyczne i manipulacyjne.

Czy Twitter (obecnie X) odpowie za nieusuwanie nielegalnych treści?

.Komisja Europejska ma wątpliwości wobec działań platformy „X” w związku z nieusuwaniem nielegalnych treści w kontekście ataków terrorystycznych Hamasu na Izrael.

Dlatego sprawdzi, czy „X” wypełniała obowiązki zawarte w tzw. ustawie DSA, związane z przeciwdziałaniem rozpowszechnianiu nielegalnych treści w UE. Sprawdzi też skuteczność środków podjętych w celu zwalczania manipulacji informacjami na platformie.

Pierwsze takie postępowanie wobec platformy Elona Muska

.Jest to pierwsze formalne postępowanie wszczęte przez Komisję w celu egzekwowania pierwszych ogólnounijnych ram odpowiedzialności platform internetowych. Po formalnym otwarciu postępowania Komisja będzie w dalszym ciągu gromadzić materiał dowodowy, na przykład wysyłając dodatkowe wnioski o informacje, przeprowadzając wywiady lub kontrole.

DSA nie wyznacza żadnego terminu zakończenia formalnego postępowania. Czas trwania szczegółowego dochodzenia zależy od szeregu czynników, w tym od złożoności sprawy, zakresu współpracy zainteresowanego przedsiębiorstwa z Komisją oraz korzystania z prawa do obrony.

Sieć jest nami – albo może się nami nareszcie stać

.W ostatnich latach platforma X (dawny Twitter) stała się jednym z najważniejszych tematów w świecie mediów publicznych. Zakupienie jej przez miliardera Elona Muska, zmiana nazwy, oraz inne konsekwencje tej decyzji dalej odbijają się szerokim echem. Na łamach Wszystko co Najważniejsze eksperci piszą o różnych aspektach ery „post-twitterowej”. Prof. Jeff JARVIS, wykładowca, pisarz i intelektualista badający nowe media w swoim artykule pisze o tym, jaka przyszłość czeka tą platformę.

„Musk wyświadczył nam, cywilizowanym obywatelom sieci, przysługę. Zmusił nas do opuszczenia naszego przytulnego, scentralizowanego, skorporacjonizowanego i skorumpowanego internetu, abyśmy odszukali i zbudowali alternatywną przyszłość opartą na zasadach i marzeniach założycieli tej sieciowej epoki. W takim ujęciu szklanka wydaje się do połowy pełna, prawda” – zaznacza, odnosząc się do coraz powszechniejszych głosów o konieczności znalezienie alternatyw dla popularnych platform społecznościowych.

Twitter upadnie -twierdzi ekspert. „Skończy na gnojowisku (gdzie zdaniem dziennikarzy był zresztą przez cały czas), zbankrutuje i trafi do rąk książąt saudyjskich lub, kto wie, może nawet do Yahoo!, gdzie zawędrowało wszystko, co dobre, by wydać ostatnie tchnienie. Nie opuszczam Twittera, nadal jestem na Facebooku i cieszę się miesiącem miodowym z TikTokiem. Ale pakuję walizkę, którą zabiorę w podróż do internetu zbudowanego na protokołach ponad platformami. Tam będę badał niektóre z możliwości, jakie dają Bluesky, Scuttlebutt, Fediwersum i IndieWeb, nie wspominając już o starym, dobrym, niezawodnym RSS. Teraz jestem na Mastodonie i już się nim cieszę. Dla mnie sieć ta już osiąga masę krytyczną (nie mówię o mass mediach; porzućmy tę skalę i związaną z nią dewaluację). Należą do niej zarówno ludzie, których znam z Twittera, jak i nowi i interesujący rozmówcy, zwłaszcza naukowcy i dziennikarze. Nie dajcie się zniechęcić reporterom rozwodzącym się nad zawiłościami tego protokołu – jesteście mądrzejsi, niż im się wydaje”. – dodaje autor.

Jaki jest jego zdaniem najistotniejszy aspekt mediów niezależnych ? Nie mają one właściciela. Elon Musk nie może ich kupić. Ekspert przewiduję, że „cenzorskie i autorytarne rządy” wpadną w furię, gdy zdadzą sobie sprawę, że sfederowanej, powszechnej i rozproszonej rozmowy nie da się kontrolować, jak kiedyś prasy drukarskiej. Odporność na kontrolę jest powodem, by się w tym modelu zakochać – a także by się go obawiać, ponieważ nie istnieje żaden organ centralny, który mógłby weryfikować tożsamość użytkowników czy likwidować szkodliwe konta. 

Jego zdaniem w scenariuszu popularyzacji niezależnych portali zostajemy wyzwoleni z niekończącej udręki zalewu ściekami krążącymi w sieci.

„Możemy skupić się na znalezieniu dobrego materiału i uzyskać pomoc w tym zakresie. Tak właśnie stało się w przeszłości wraz z pojawieniem się druku. Przypomnijmy sobie Nicolo Perottiego proszącego papieża o cenzurę prasy w 1470 roku, podczas gdy tym, czego naprawdę pragnął, było ustanowienie instytucji redagowania i publikowania: znajdowania, ulepszania, wspierania, polecania, weryfikowania i uwierzytelniania dobrego materiału” – pisze prof. Jeff JARVIS.

Media społecznościowe nienależące do korporacji miałby zdaniem autora szereg zalet. Przykładowo, możliwość przenoszenia konta nie byłaby już problemem. Tożsamość internetowa danej osoby nie powinna być bowiem własnością korporacji nieponoszących odpowiedzialności przed swoimi użytkownikami. Już teraz niektóre mniejsze portale pozwają przenieść swoje konto od jednego dostawcy do drugiego bez utraty jakichkolwiek danych czy powiązanej społeczności. 

Ważna jest również kwestia algorytmów. Algorytmy dyktują nam przecież, co widzimy i do kogo możemy dotrzeć. Musimy mieć kontrolę nad naszymi algorytmami, jeśli mamy zamiar zaufać naszym przestrzeniom internetowym. Promowany przez autora, związany z ideą Open Web tzw. protokół AT zawiera tryb otwartych algorytmów, aby użytkownicy mieli większą kontrolę nad swoimi doświadczeniami. 

Autor dodaje, że jeśli zrealizujemy tę obiecującą wersję przyszłości i jeśli wrócimy do zasad założycielskich sieci, nie będzie już tak łatwo zwalić winę za sieciowe szambo na korporacje i wrednych nerdów. Sieć będzie nasza, nasza więc będzie też odpowiedzialność za jej budowanie oraz egzekwowanie oczekiwań i upragnionych standardów. Sieć jest nami – albo może się nami nareszcie stać. 

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 grudnia 2023