Damaszek oddycha. Na stragany wróciły zakazane książki

zakazane książki

Agence France-Presse poinformowała, że w księgarniach w Damaszku pojawiły się jeszcze niedawno zakazane książki. Antykwaryczne pozycje, za których posiadanie jeszcze przed kilkoma miesiącami można było trafić do więzienia, są dziś eksponowane na sklepowych witrynach.

Powróciła literatura zakazana przez poprzednią władzę

.Zakazane książki, w tym powieści o doświadczeniach więźniów politycznych, czy pozycje o radykalnej teologii islamskiej, pojawiły się w księgarniach w Damaszku. Agence France-Presse cytuje studenta, który stwierdził, że gdyby jeszcze dwa miesiące temu choćby zapytał o książkę, którą właśnie kupił, mógłby „zniknąć”. Chodziło o publikację o wojnie domowej w Aleppo opisanej z punktu widzenia „przejścia granicznego” między obszarami kontrolowanymi przez rząd a terenami zajętymi przez rebeliantów. Wywiad mógłby mnie uznać za sufitę, salafitę, czy lewicowca – oświadczył rozmówca AFP.

Francuska agencja podkreśliła, że choć wielu Syryjczyków niepokoi się niepewną przyszłością kraju, to „Damaszek oddycha, uwolniony od nieustannej obecności sił bezpieczeństwa i agentów na każdym rogu”.

Handlarze książek rozkładają na ulicach tytuły, wcześniej dostępne jedynie w pirackich wersjach w internecie. Między innymi można kupić Dom mojej ciotki (tak w dialekcie syryjskim określa się więzienie) autorstwa irakijskiego autora. Jest też utwór syryjskiego pisarza o latach spędzonych w więzieniu przez ateistę, którego wzięto za radykalnego islamistę.

Popyt na książki jest duży, powiedział AFP jeden ze sprzedawców. Sprzedawaliśmy zakazane książki w tajemnicy; tylko tym, którym ufaliśmy, studentom, których znaliśmy lub badaczom – stwierdził Abdel Sorudżi. Dziś – jak podkreśla – wśród nowych klientów są mieszkańcy Damaszku, powracający z zagranicy uchodźcy oraz przybysze z dawnych twierdz rebeliantów na północy.

Właściciel wydawnictwa, który jeszcze w latach 80. usunął ze swoich katalogów wszystkie książki polityczne, wspomina, że mimo to wielokrotnie wzywały go służby bezpieczeństwa. Przepytywano go m.in o klientów, ich upodobania i zainteresowania. Rozmówca AFP podkreślił, że w większości funkcjonariusze nie mieli dużego pojęcia o literaturze, a jeden z nich miał nawet zażądać wezwania autora tekstu o islamie sunnickim, który żył w XIV wieku.

Czas nowej cenzury

.Google czy Facebook zdominowały rynek kształtowania opinii i przekazywania wiadomości. Media informacyjne zredukowano do pełnienia czysto usługowej roli wobec gigantów: technologicznie zaniedbane, nieaktywne, coraz bardziej tracące inicjatywę. Najwięksi gracze, jak Reuters, notują straty przychodów na poziomie kilkunastu procent rocznie. Inną filozofię działania przyjęła Agence France Presse (AFP), próbując zasypać technologiczną przepaść dzielącą ją od tzw. strażników bramek dostępu do uwagi czytelników, widzów i słuchaczy, nawiązując z Google czy Facebookiem strategiczne sojusze. Strategiczne, a więc dotyczące np. kwestii fake news – pisze Wojciech SURMACZ, prezes Polskiej Agencji Prasowej.

„Polskie media liberalne na wieść o zaangażowaniu AFP i Facebooka w rodzimą politykę zareagowały niezwykle entuzjastycznie. – Zawsze jest dobrze, kiedy powstają nowe media. Szczególnie w czasie, gdy media społecznościowe i niestety coraz częściej także media tradycyjne zalewa fala kłamstw i fake newsów. Im więcej pewnych źródeł informacji, tym lepiej – komentowała nową inicjatywę AFP Bianka Mikołajewska z OKO.press. Branżowy Press informował, że AFP uruchomiła portal Sprawdzam.afp.com – prowadzony m.in. przez Natalię Sawkę, byłą dziennikarkę Gazety Wyborczej. Gazeta Wyborcza nie kryła radości z działań AFP, które uporządkują sytuację w polskim internecie.

Dziś na portalu Sprawdzam.afp.com można znaleźć zaledwie kilkanaście negatywnie zweryfikowanych informacji z polskich mediów. Nie ma tam ani jednego dementi nieprawdziwych publikacji związanych z ekipą rządzącą, choć podczas majowej kampanii roiło się od nich. Dwa artykuły alarmujące o fake news dotyczą bezpośrednio polityków Koalicji Europejskiej. Pierwszy zatytułowany: Tusk i Dulkiewicz nie apelują do emerytów, by nie głosowali na PiS. Drugi dotyczy przekopu Mierzei Wiślanej i nosi tytuł: Trzaskowski chce usypać plażę dla osób LGBT? To nieprawda„.

Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pod linkiem: Wojciech SURMACZ: Czas nowej cenzury.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/rb

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 stycznia 2025