Deportacje nielegalnych imigrantów w USA wstrzymane. Zablokował je lewicowy sędzia

Deportacje nielegalnych imigrantów

Prezydent USA Donald Trump bronił 18 marca deportacji migrantów nielegalnie przebywających w kraju, przekonując, że wykonuje wolę wyrażoną przez swoich wyborców. Wezwał do usunięcia z funkcji sędziego federalnego, który wydał czasowy zakaz deportacji.

Deportacje nielegalnych imigrantów wstrzymane

.Prezydent, nie wymieniając sędziego z nazwiska, ocenił go jako „radykalnie lewicowego szaleńca”. „Robię tylko to, czego chcieli ode mnie wyborcy. Ten sędzia, jak wielu szemranych sędziów, przed którymi muszę stawać, powinien być poddany impeachmentowi!!!” – oświadczył.

„Nie chcemy w naszym kraju okrutnych, agresywnych i obłąkanych przestępców, spośród których wielu to szaleni mordercy” – dodał prezydent USA we wpisie na własnej platformie Truth Social. Donald Trump zarządził 15 marca aresztowanie i deportację wszystkich wenezuelskich migrantów powyżej 14. roku życia, podejrzanych o członkostwo w gangu Tren de Aragua. Powołał się przy tym na ustawę z 1798 roku, pozwalającą na wydalanie obywateli państw toczących wojnę z USA.

Dnia 18 marca władze Salwadoru potwierdziły przybycie do kraju 238 domniemanych członków Tren de Aragua i 23 domniemanych członków gangu MS-13. Zostali oni wywiezieni z USA, mimo orzeczenia sędziego federalnego Jamesa Boasberga, który nakazał tymczasową blokadę deportacji na 14 dni, by ustalić, czy są one legalne. Według części ekspertów w dziedzinie prawa, z którymi rozmawiała agencja Reutera, administracja Trumpa prawdopodobnie przekroczyła swoje uprawnienia, powołując się na stare przepisy, by uzasadnić deportacje. Pojawiły się obawy o niezależność władzy sądowniczej.

Dnia 17 marca Boasberg nakazał administracji Donalda Trumpa przedstawienie wyjaśnień w sprawie deportacji migrantów, która odbyła się pomimo jego orzeczenia. Dał na to władzom czas do godz. 16 czasu wchodnioamerykańskiego (godz. 21 w Polsce) 18 marca. Przedstawiciele administracji oceniali, że sędzia nie ma uprawnień do wstrzymania deportacji. Przekonywali jednocześnie, że samoloty z migrantami wystartowały przed wydaniem przez niego pisemnego orzeczenia. Ministerstwo sprawiedliwości złożyło wniosek o odsunięcie Boasberga od sprawy.

Zagrożenia związane z “polityką otwartych drzwi”

.Na temat coraz bardziej osłabiającego Europę problemu niskiego przyrostu naturalnego i braku zastępowalności pokoleń, na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Jan ŚLIWA w tekście “Demografia, głupcy!“. Autor zwraca w nim uwagę na ogrom zagrożeń wiążących się z tzw. “polityką otwartych drzwi”.

“W 1885 r. Afryka miała tylko 100 milionów, m.in. w wyniku wywozu niewolników przez Arabów i Europejczyków przez stulecia. Europa (bez Rosji) miała wtedy 275 milionów – stosunek wynosił prawie 3:1 na korzyść Europy. Obecnie (2020) Afryka ma 1,3 miliarda, a w 2050 r. ma mieć 2,4 miliarda, 1/4 ludności świata”.

“To nie może nie mieć konsekwencji. Społeczeństwa afrykańskie są również bardzo młode, 40 proc. ludności ma poniżej 15 lat. To znaczy, że dominuje młodzież, w naturalny sposób aktywna seksualnie (stąd olbrzymia skala AIDS) i skłonna do ryzyka (dzieci żołnierze). To powoduje również, że połowa ludności nie ma praw wyborczych. Nawet na Zachodzie widzieliśmy rebelie młodzieży – liczebnej, lecz bez znaczenia w polityce: pokolenie dorosłych wysyła nas do Wietnamu, a my nie mamy nic do powiedzenia. W Afryce rządzą dorośli, również starzy dyktatorzy. To budzi niezadowolenie. Narusza też transmisję tradycji i kultury między pokoleniami. Kiedyś dzieci uczyły się, obserwując starszych i naśladując ich zachowanie, teraz żyją we własnym świecie. Taki przyrost uniemożliwia budowę odpowiedniej infrastruktury, państwo nie nadąża, przeżycie ułatwia korupcja. Kto może, wysyła dzieci do szkół za granicę, kilkadziesiąt procent chce emigrować. Emigrują nie tylko do Europy, również do lepiej prosperujących krajów afrykańskich i do lokalnych metropolii. Lagos, stolica Nigerii, w 1965 r. miało 350 tysięcy mieszkańców, a w 2012 r. – 21 milionów. Oczywiście większość to slumsy, ale chęć wyrwania się jest silniejsza. Podobnie wygląda z emigracją do Europy”.

.“Nieliczni mają możliwość wyjazdu w formie cywilizowanej. Posiadają wykształcenie, które pozwala na pracę, a dzięki zasobom mogą kursować między oboma światami. Na dole są ci, którzy tylko w telewizji widzą świat białego człowieka i o nim marzą. Kto przekracza pewien próg zamożności, może myśleć o ucieczce. Finanse są ważne, bo transfer kosztuje 2000–3000 dolarów, czyli roczny dochód. Chęć wyrwania się jest potężna, lecz przeprawa nie jest łatwa. A z drugiej strony otwarte granice nie są rozwiązaniem, trzeba widzieć fakty. Sam kiedyś napisałem (i zostałem zrugany za cynizm), że otwarcie granic przez Angelę Merkel było zachętą do ładowania się na chybotliwe łódki i ryzykowania życia na morzu. Co ciekawe, gdy w 2017 ruch się zmniejszył, a łodzie ratunkowe podpływały aż pod wody terytorialne Libii, proporcjonalna liczba zaginionych wzrosła pięciokrotnie. Popyt rodzi podaż – przemytnicy ładowali na 9-metrowe pontony do 130 osób, wielokrotnie więcej niż dopuszczalnie. Na „nawigatora”, który miał nawiązać kontakt z ratownikami, wyznaczano jednego z pasażerów (za zniżkę w cenie). Do tego, by silnik wartości 8000 euro nie przepadł, przemytnicy podpływali drugą łódką i go zabierali, pozostawiając pasażerów w dryfującym pontonie. Sama droga przez Libię wiąże się z brutalnym wykorzystywaniem przez przemytników, a droga przez Niger i Algierię jest ponoć jeszcze gorsza, lecz tam się żaden dziennikarz nie zapuszcza. Promocja takiej migracji ma z humanitaryzmem niewiele wspólnego” – pisze Jan ŚLIWA.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-sliwa-demografia-glupcze/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 marca 2025