Dla kogo Literacki Nobel 2025?

Tołstoj, Tolkien, Joyce, Roth, Gombrowicz, Herbert, Różewicz to tylko niektórzy wybitni pisarze, których ominęła literacka Nagroda Nobla, zaś wiele wyborów członków Szwedzkiej Akademii po latach oceniane jest jako pomyłki. czwartek poznamy nazwisko tegorocznego laureata nagrody.

Węgierski pisarz László Krasznahorkai, Australijczyk Gerald Murnane, chińska pisarka Can Xue są wysoko na listach bukmacherskich zakładów. Do kogo z nich trafi Literacki Nobel 2025? Werdykt Akademii Szwedzkiej poznamy w czwartek 9 października 2025 roku.

Literacki Nobel 2025 – kto zdobędzie nagrodę?

.Literacki Nobel jest przyznawany przez Akademię Szwedzką od 1901 roku. Akademia składa się z 18 członków, wśród których znajdują się szwedzcy pisarze, poeci, filolodzy i historycy. Nad wyborem laureata pracuje Komitet Noblowski, w tym roku składający się z sześciu osób. Każdego roku nazwiska kandydatów do nagrody mogą być zgłaszane nie tylko przez członków Akademii Szwedzkiej, ale także członków innych podobnych instytucji, profesorów literatury i filologii, laureatów Literackiej Nagrody Nobla oraz przewodniczących stowarzyszeń literackich. Nominacje są tajne i zostają ujawnione dopiero po upływie 50 lat od przyznania nagrody.

W zakładach bukmacherskich firm Ladbrokers i Coral listę tegorocznych faworytów otwiera węgierski pisarz László Krasznahorkai, znany polskim czytelnikom jako autor „Szatańskiego tanga” czy „Melancholii sprzeciwu”. Ostatnią wydaną w Polsce powieścią węgierskiego pisarza jest „Wojna i wojna”, która ukazała się w 2011 roku. W przyszłym roku nakładem Czarnego ukażą się nominowany w 2018 roku do Międzynarodowego Bookera „A świat trwa” oraz „Szatańskie tango później”. Na podstawie dzieł Krasznahorkaiego, m.in. „Szatańskiego tanga”, powstały filmy wyreżyserowane przez przyjaciela pisarza Bélę Tarra.

Na szczytach list zakładów noblowskich lokuje się w tym roku 86-letni australijski pisarz Gerald Murnane przez „New York Timesa” nazwany „największym żyjącym pisarzem anglojęzycznym, o którym większość ludzi nigdy nie słyszała”. Na pewno nie słyszała o nim większość Polaków, ponieważ pierwsza jego powieść przełożona na polski – „Równiny” – ukazała się dopiero miesiąc temu nakładem wydawnictwa Czarne. To powieść z 1982 roku, jej bohaterem jest anonimowy filmowiec, który podróżuje po środku Australii, gdzie – korzystając z pieniędzy bogatych właścicieli ziemskich – próbuje sfilmować tamtejsze równiny.

Wysoko notowany jest też indyjski prozaik Amitav Ghosh, autor takich powieści jak „Żarłoczny przypływ”, „Szklany pałac” czy „Chromosom z Kalkuty”. Gdyby zdobył nagrodę, byłby to pierwszy Nobel literacki dla Hindusa po nagrodzie dla Rabindranatha Tagore’a w 1913 roku. Nagrodą Nobla mógłby wreszcie zostać uhonorowany Salman Rushdie, weteran rankingów noblowskich od lat, obłożony fatwą za „Szatańskie wersety”. Pisarz, na którym ciąży wyrok śmierci za rzekomą obrazę Mahometa, przez wiele lat się ukrywał, ale w końcu postanowił wrócić do normalnego życia. Trzy lata temu w Nowym Jorku Rushdie został zaatakowany przez nożownika, przeżył, ale stracił oko. Krytycy przypominają, że jest jednym z najlepszych żyjących pisarzy i tak czy inaczej – na Nobla sobie zasłużył.

Podobnie jak rok temu wysoko oceniane są szanse chińskiej pisarki Can Xue, która ma 73 lata, w ojczyźnie jest krytykowana przez władze, ale jej twórczość jest doceniana na świecie. Powieści Can Xue dwukrotnie znalazły się na liście Międzynarodowego Bookera, a jedna została przełożona na szwedzki, co w kwestii Nobla zawsze dobrze rokuje. Z bogatego dorobku Can Xue polski czytelnik może przeczytać opowiadania „Chatka na górze” i „Pył” w tłumaczeniu Zofii Jakubów, opublikowane w tomie „Kamień w lustrze. Antologia literatury chińskiej XX i XXI wieku”. W marcu 2023 roku Państwowy Instytut Wydawniczy opublikował „Ulicę Żółtego Błota”, pierwszą powieść pisarki przetłumaczoną na język polski, a w styczniu tego roku ukazała się jej kolejna powieść – „Tajemniczy pociąg”.

Szanse na Nobla ma w tym roku także rumuński pisarz Mircea Cartarescu, autor monumentalnych i uważanych za niełatwe w odbiorze powieści. Na polski przełożono dotąd m.in. „Dlaczego kochamy kobiety?” i „Nostalgię”, w przyszłym roku ma się ukazać jego opus magnum – „Solenoid”. U bukmacherów znajdziemy również zakłady na zwycięstwo Japończyka Harukiego Murakamiego, Amerykanina Thomasa Pynchona czy kanadyjskiej poetki Anne Carson. W Polsce ukazały się jej m.in. „Piękno męża”, eseje „Gorzki eros”, tom poezji „Deklaracje” oraz mikropowieść „Autobiografia czerwonego”. Na listach zakładów wymieniani są też m.in. Michel Houellebecq, Colm Tóibín, Péter Nádas, Pierre Michon i Karl Ove Knausgard.

Mniej znane obszary literatury

.Akademia Szwedzka często stosuje strategię zaskoczenia – zamiast angażować się we współczesny kontekst polityczny, woli skierować uwagę czytelników na mniej znane obszary literatury i jej autorów. Tak stało się cztery lata temu, gdy nazwisko laureata – Abdulrazaka Gurnaha – niewiele mówiło nawet krytykom literackim. Inni laureaci z ostatnich lat, jak amerykańska poetka Louise Glück czy Norweg Jon Fosse, również nie należą do mainstreamu literatury. W kontekście literackiego Nobla wymieniany jest mieszkający w Szwecji kurdyjski pisarz Salim Barakat. W zestawieniach pojawia się kenijski pisarz Ngugi wa Thiong’o, który podjął świadomą decyzję, żeby tworzyć nie w języku angielskim, lecz swoim rodzimym dialekcie gikuyu, tłumacząc to pragnieniem „dekolonizacji literatury”. Być może przyszedł jednak czas na któregoś z weteranów noblowskich rankingów, jak syryjski poeta Adonis.

W związku z tym, że od ponad dekady Nobel przyznawany jest naprzemiennie kobietom i mężczyznom, faworytami list powinni być tym razem mężczyźni. W tegorocznym Komitecie Noblowskim zasiadają: Anders Olsson (krytyk literacki, przewodniczący jury), Mats Malm (sekretarz nagrody), dziennikarz i historyk Steve Sem-Sandberg oraz pisarki Ellen Mattson, Anne Swärd i Anna-Karin Palm.

Książki to broń w wojnie idei. Dlatego co roku czekam na ogłoszenie literackiego Nobla

.W maju 1933 roku palono książki. I to nie kilka, tysiące. W całych Niemczech posłuszni studenci gromadzili się przy wielkich ogniskach, by wrzucać do płomieni dzieła takich autorów jak Erich Maria Remarque czy laureat Nagrody Nobla Thomas Mann. Obok nich płonęły także książki Ernesta Hemingwaya, Jacka Londona czy Helen Keller – pisze Michał Kłosowski na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

Te publiczne spektakle odbywały się w atmosferze niemal rytualnej, przypominającej dawną gorączkę, z jaką palono czarownice i heretyków; miały w sobie coś, z pogańskich obrzędów i ich chuci. Najbardziej pamiętny z tych aktów miał zaś miejsce w Berlinie, gdzie około czterdziestu tysięcy ludzi zebrało się, by usłyszeć Josepha Goebbelsa, który, krzycząc „Nie dla dekadencji i moralnego upadku!”, poprowadził tłum do wielkiego ogniska, złożonego z książek.

Co ma to wspólnego z tym, co widzimy dzisiaj? W końcu zdaje się, że książek już palić nie trzeba; zastąpiły je głupawe filmiki na Instagramie i TikToku oraz wypowiadający się na każdy temat celebryci. Słowo, zastąpił obraz, a rozum, emocja. Opisał to Dukaj w „Po piśmie”.

Od wydarzeń w Niemczech minął prawie wiek; niespełna sto lat później rozgrywa się jednak na naszych oczach kolejny niepokojący spektakl, który pod pozorem moralności zyskuje na sile. W Ameryce, kraj ogarnia fala zakazów książek, cenzury i, w niektórych miejscach, groźby ich palenia; dotyczy to także – a może zwłaszcza – uniwersytetów. Biblioteki szkolne i publiczne są czyszczone z pewnych pozycji, często na podstawie jednej skargi – najczęściej dotyczącej książek poruszających tematy seksualności, płci, Holokaustu czy rasizmu, napisanych przez autorów z danej mniejszości, którzy czują się urażeni w ten czy inny sposób; nadpisywanie historii trwa w najlepsze. Bibliotekarze rezygnują z pracy lub zostają zwolnieni; niektórzy są szykanowani, a innym się grozi. Pod różnoraką przykrywką mnożą się skargi na stare książki, równolegle z próbą oczyszczenia programów nauczania historii z czegokolwiek, co mogłoby wywołać u niektórych uczniów poczucie „wstydu” a u innych poczucie dumy innej niż ta, która obecnie króluje w mainstreamie.

Cenzura nie jest niczym nowym – ataki na książki i pisarzy są starsze, niż może się nam wydawać. A jednak nigdy wcześniej nie przybrały takiej skali, takiego tempa i charakteru. Może nie jest to literatura najwyższej próby, ale sposób w jaki J.K. Rowling była szykanowana i atakowana niech będzie tylko niewielką miarą tego, co się dzieje.

Coś jednak różni ten zorganizowany i mocno partyzancki atak od wcześniejszych prób cenzury. To nie jest tylko kwestia kilku książek uznanych za nieodpowiednie dla młodzieży. To czystka idei.

Przeciwnicy literatury postanowili, że pewne z nich zawierają pomysły, które mogą zaburzyć starannie na nowo porządkowany świat; inni zaś uznali, że literatura zagraża staremu obrazowi świata, opartemu na seksizmie, rasizmie i dyskryminacji. Dla obu grup książki są niebezpieczne, bo zmuszają do myślenia. Są też niebezpieczne dla polityków i technologicznych możnowładców, wybijają bowiem z zastanych przekonań i dobrze-znanego-świata.

Na naszych oczach toczy się bowiem nowa „wojna idei”. Podobnie jak każda wojna, ta również, choć może przede wszystkim, dotyczy kontroli, strachu i władzy. Ci, którzy chcą ograniczyć dostęp do literatury, wiedzą, że kontrola nad ideami to kontrola nad społeczeństwem, nad umysłami. Dlatego co roku czekam na ogłoszenie literackiego Nobla — to jeden z najlepszych wskaźników tej walki. Przede wszystkim dlatego, że wskazuje, gdzie w danym momencie jest wrażliwość świata; wrażliwość, której tak bardzo w każdej wojnie potrzeba.

Podczas II wojny światowej, kiedy naziści palili książki i ludzi, w Stanach Zjednoczonych podjęto niezwykłą decyzję: zaczęto rozdawać książki. W 1943 roku, w ramach programu zainicjowanego przez konsorcjum amerykańskich wydawców, miliony egzemplarzy książek były drukowane i rozdawane żołnierzom. Celem było podniesienie morale i zachęcenie do czytania, bo, jak głosiło motto programu: „Książki to broń w wojnie idei”.

Cały tekst dostępny na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michal-klosowski-ksiazki-to-bron-w-wojnie-idei-dlatego-co-roku-czekam-na-ogloszenie-literackiego-nobla/

PAP/ Agata Szwedowicz/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 października 2025