Dolna Austria walczy ze skutkami powodzi

Dolna Austria walczy ze skutkami powodzi. Wiele garaży i piwnic nadal pozostaje zalanych. Sytuacja w Wiedniu jest już pod kontrolą.

Dolna Austria walczy ze skutkami powodzi. Wiele garaży i piwnic nadal pozostaje zalanych. Sytuacja w Wiedniu jest już pod kontrolą.

Dolna Austria zmaga się ze skutkami powodzi

.Trudna sytuacja panuje nadal w miejscowości Moosbierbaum, której teren został zalany po tym, jak pękła tama na rzece Perschiling. Na miejscu cały czas pracują strażacy, żołnierze oraz ochotnicy. W wielu miejscach powódź zniszczyła kanalizację, dlatego konieczne było tymczasowe ustawienie przenośnych toalet oraz cystern z wodą pitną.

Tam, gdzie woda opadła, trwa wielkie sprzątanie. Służby ratunkowe w pierwszym rzędzie skupiają się na osuszaniu zalanych piwnic i garaży, bowiem w wielu miejscach woda ciągle zalega w niższych kondygnacjach zabudowań. Jednocześnie przed zatopionymi wcześniej budynkami zaczynają gromadzić się sterty zalanych bądź uszkodzonych mebli, urządzeń czy sprzętu AGD, który mieszańcy wyrzucają z dotkniętych powodzią domów.

Wyjątkowo trudna sytuacja panuje w zachodniej części regionu Dolna Austria. W samym Frankenfels (powiat St. Poelten-Land) doszło do 100 osuwisk i lawin błotnych. Do usuwania ich skutków ratownicy muszą wykorzystywać ciężki sprzęt, w tym koparki i buldożery. Część mieszkańców musiała uciekać przed zagrożeniem. Wiele osób zostało rannych.

W Dolnej i Wschodniej Austrii w pracach porządkowych biorą udział strażacy i ratownicy również z innych regionów. Stopniowo jednak wracają oni do swoich macierzystych jednostek, a ich zadania przejmują ochotnicy i wolontariusze.

Sytuacja w Wiedniu

.Zakończyło się już porządkowanie Wiednia, również dotknięty podtopieniami i lokalnymi zalaniami. Wielka woda miała największy wpływ na funkcjonowanie transportu publicznego. Jak informuje na swoich stronach internetowych miejskie przedsiębiorstwo komunikacyjne Wiener Linien, do tej pory żadna burza ani żadna powódź nie wyrządziła tak poważnych szkód, jak ta ubiegłotygodniowa.

Pomimo budowy zabezpieczeń w ciągu ostatnich dni z zalanych korytarzy i tuneli trzeba było wypompować 960 000 litrów wody i oczyścić pięć kilometrów torów metra. Oprócz stawiania barier z worków z piaskiem i barier zaporowych zdemontowano lub odłączono od zasilania linie napowietrzne i szyny zasilające, które obecnie zostały zamontowane ponownie.

Przed przywróceniem funkcjonowania metra konieczne było skontrolowanie urządzeń na ponad 40 kilometrach linii. Powódź w Wiedniu była przyczyną 360 przerw w dostawie prądu, które dotknęły łącznie 1600 gospodarstw domowych. Mimo wyjątkowo trudnych warunków udało się utrzymać dostawy gazu i ciepła sieciowego.

Liberalne myślenie nie sprawdza się w kryzysie

.„Nasza uwaga w ostatnim czasie skupiona jest oczywiście na powodzi i odpowiedzialności za nią. Rzecz jasna, nie za samo działanie natury, lecz raczej za zabezpieczenie się przed nim i reakcję na katastrofę. Często powtarzany truizm, że nie da się wygrać z naturą, jest co najwyżej ideologiczną podbudową bezczynności. Sprawne państwo jest od tego, żeby przewidywać zagrożenia i łagodzić ich skutki” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Paulina MATYSIAK, polska polityk, posłanka na Sejm IX i X kadencji, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Walki z Wykluczeniem Transportowym.

Jak podkreśla, „liberalne myślenie przyzwyczaiło nas do tego, że systemową państwową aktywność można zastąpić indywidualnymi odruchami serca. Trzeba jednak pamiętać, że bogactwo i bezpieczeństwo zapewnia ludziom sprawne państwo, a nie poleganie na solidarności zwykłych ludzi”.

„Neoliberałowie kochają powiedzenie, że przypływ podnosi wszystkie łodzie. Mam wrażenie, że na naszych oczach przypływ wszystkie łodzie utopił. Wojenka PiS-u i PO stała się nieznośnie absurdalna wobec prawdziwych wyzwań i prawdziwych ludzkich dramatów. Naprzemienne okładanie się pałkami odchodzi na dalszy plan, gdy okazuje się, że na koniec dnia zostajemy z jednym państwem, jedną polityką publiczną, jednym sposobem radzenia sobie z problemami. Wszyscy znamy opowiastkę o tym, jak pani w przedszkolu rozdziela walczących chłopców i najbardziej interesuje ją odpowiedź na pytanie „kto zaczął?”. Mnie nie interesuje, kto zaczął, bardziej interesuje mnie to, że komuś krew cieknie z nosa, a ktoś ma podbite oko. I to, co trzeba zrobić, to opatrzyć rany” – pisze Paulina MATYSIAK.

PAP/Tomasz Dawid Jędruchów/WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 22 września 2024