Domagamy się nie tylko pamięci, ale również zadośćuczynienia – Mateusz Morawiecki w Wieluniu
Domagamy się nie tylko pamięci, nie tylko prawdy. Domagamy się zadośćuczynienia. Zadośćuczynienie w postaci reparacji jest konieczne, aby tamtą kartę historii można było zamknąć – mówił w piątek premier Mateusz Morawiecki w Wieluniu podczas obchodów 84. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Zniszczenie Wielunia i początek II wojny światowej w Europie
.Przed wojną Wieluń liczył ok. 16 tys. mieszkańców i był oddalony od granicy niemieckiej o 21 km.
1 września 1939 r. niemieckie samoloty zrzuciły na miasto 380 bomb o łącznej wadze 46 ton. Według różnych źródeł, w wyniku ataku Luftwaffe, zginęło od 1200 do ponad 2 tys. osób. W gruzach legło 75 proc. miejskiej zabudowy. W Wieluniu nie stacjonowały żadne jednostki Wojska Polskiego, nie było tam również stanowisk obrony przeciwlotniczej. Zdaniem historyków, miasto zbombardowano, by przetestować sprzęt i zastraszyć ludność cywilną.
Jak podkreśla prof. Andrzej ZAWADA, krytyk literacki i eseista, w tekście Druga wojna światowa nie zaczęła się na Westerplatte opublikowanym we „Wszystko co Najważniejsze”, „hiedy 1 września o 4.40 pojawiły się nad Wieluniem pierwsze samoloty z czarnymi krzyżami na skrzydłach, świt jeszcze nawet się nie zapowiadał. Kalendarz informował, że słońce wzejdzie tego dnia o 5.47. Miasteczko spało”.
„Eksplozje ognia były znacznie szybsze i jaśniejsze od słońca, którego wschód skutecznie zasnuły ciężkie, czarne dymy. Dla ponad tysiąca dwustu mieszkańców słońce nie wzeszło już nigdy. Druga wojna światowa nie zaczęła się od ataku na Westerplatte. Jest literacką kreacją utrwalony w polskiej pamięci historycznej obraz niemieckiego pancernika ostrzeliwującego małą załogę strzegącą najbardziej na północ wysuniętego przyczółka Ojczyzny. Obraz ten, za pomocą szeroko rozpowszechnianego wiersza K.I. Gałczyńskiego pt. Pieśń o żołnierzach z Westerplatte, jeszcze w roku 1939, zmieniony został w liryczny mit narodowy. Powielany przez powojenną edukację szkolną i przez media, stał się podręcznikowym faktem historycznym” – pisze prof. Andrzej ZAWADA.
Dodaje on, że „naloty na Wieluń przeprowadzono pedantycznie, z imponującą precyzją. Zbombardowano – między innymi – szpital, wyraźnie oznakowany rozciągniętym na dachu wielkim płótnem pozszywanym z prześcieradeł, z namalowanym czerwonym krzyżem. Takim, jakie widzieliśmy w końcu pierwszej dekady XXI wieku na namiotach gruzińskich uchodźców z Osetii. Eskadry dwukrotnie wracały do bazy po nowe porcje bomb. Podczas trzech nalotów, jakich dokonano tego ranka, sztukasy zniszczyły miasto w siedemdziesięciu procentach. Na późniejszej fotografii, mającej zapewne ilustrować perfekcyjną skuteczność Luftwaffe, z szaro-czarnego morza gruzów – morze jest tu mimo wszystko najwłaściwszym porównaniem – wystają samotne dwie wieże ocalałego kościoła św. Józefa. Opracowania mówią, ze centrum zostało zburzone w dziewięćdziesięciu procentach. Nawet pobieżny rzut oka na dokumentacje każe uznać te szacunki za bardzo ostrożne. Wieluń stał się pierwszym miastem zbombardowanym w czasie tamtej wojny i pierwszą ofiarą nowej wojennej ideologii – totalizmu” – pisze prof. Andrzej ZAWADA.
Mateusz Morawiecki w Wieluniu: 1 września rozpoczęła się dla Polaków apokalipsa
.Poranne uroczystości upamiętniające wydarzenia sprzed 84 lat rozpoczęły się w piątek przed godziną 4.40, o tej samej porze, kiedy 1 września 1939 r. nastąpił atak niemieckich samolotów bombowych na wieluński szpital Wszystkich Świętych, na który spadły pierwsze ładunki. W nalocie zginęły 32 osoby – pacjenci i personel szpitala. Polegli w nalocie mieszkańcy Wielunia uważani są za pierwsze polskie ofiary II wojny światowej.
Ich pamięć uczciło 12 uderzeń podarowanego lokalnej społeczności przez prezydenta Andrzeja Dudę dzwonu „Pamięć i Przestroga”. Uderzenia symbolizowały 1200 mieszkańców Wielunia, którzy ponieśli śmierć pierwszego dnia wojny.
Premier w rocznicę tamtych wydarzeń przypomniał, że II wojna światowa nie zaczęła się od regularnej bitwy, od starcia dwóch armii, lecz rozpoczęła się w Wieluniu, gdy samoloty Luftwaffe zrzuciły bomby na niewinne miasto, które nie miało żadnego militarnego znaczenia.
„Jaki był sens takiego ataku? Skoro nie był to cel militarny, to musiał być to inny cel. Tym celem mordowania niewinnej ludności było zastraszenie, zniszczenie i unicestwienie. Adolf Hitler mówił o vernichtung – unicestwieniu całego polskiego narodu, po to, aby zrealizować swój generalny plan dotyczący zasiedlenia Wschodu przez niemieckich nadludzi” – mówił Mateusz Morawiecki w Wieluniu.
„Jeśli myślimy o tamtych ofiarach, pomyślmy o każdej z osobna. Nie myślmy tylko o liczbach, o podsumowaniach. Niech każdy z nas, w pamięci i w sercu przez chwilę pomyśli o konkretnych ludziach – jak dwuletnia Marianna, jak trzyletni Arnold, jak robotnicza rodzina Pacynów, którzy wtedy zginęli tamtego poranka od niemieckich bomb. To tylko kilka przykładów niewinnych ofiar 1 września 1939 r. Od tamtego momentu i tamtego dnia rozpoczęła się dla narodu polskiego apokalipsa” – zaznaczył.
Mateusz Morawiecki w Wieluniu: „Musimy dziś nadrabiać ukradzioną przeszłość”
.Szef rządu wskazał, że celem niemieckiej III Rzeszy było zniszczenie polskiego państwa i unicestwienie polskiego narodu. Jak dodał, wojna doprowadziła do dramatycznych konsekwencji, które nie zostały przezwyciężone do dziś.
„Możemy sobie mówić, że dziś żyjemy w nowej, wolnej Polsce, ale szanse i nasze możliwości rozwojowe straciliśmy wtedy na zawsze. Nic już po II wojnie światowej nie było takie, jak mogłoby być. Trzeba pamiętać, że II wojna światowa, jak żadne inne wydarzenie ostatnich stuleci, zadecydowała o tym, kto jest zwycięzcą, a kto musi gonić ukradziony czas i nadrabiać pięć straconych dekad” – tłumaczył.
W związku z tym, premier pytał, czy może dojść do prawdziwego pojednania pomiędzy partnerami bez zadośćuczynienia. Zwrócił uwagę, że w psychologii mówi się czasem, że aby pójść do przodu trzeba zamknąć za sobą trudną przeszłość, „zamknąć trudny rozdział historii osobistej, rodzinnej”. „Ale myślę, że tę analogię można zastosować także do relacji pomiędzy narodami, między państwami” – zauważył premier Morawiecki.
„Polska i Niemcy są dzisiaj partnerami w Unii Europejskiej, ale aby mogły ze sobą normalnie funkcjonować w przyszłości muszą zamknąć ten czarny rozdział hekatomby II wojny światowej. Ten moment, w którym niemiecki naród chciał unicestwić, zetrzeć z powierzchni ziemi polski naród” – zaznaczył.
Szef rządu podkreślił, że nie wrócimy życia ofiarom wojny, ale jesteśmy im winni coś więcej niż tylko pamięć. „Nie wystarczy – pamiętamy. Trzeba również dokonać zadośćuczynienia, dlatego nie spoczniemy, ja nie spocznę, dopóki ta bolesna rana nie zostanie choć częściowo ukojona” – oświadczył.
„Dziś, po 84 latach od wybuchu II wojny światowej, kiedy mówimy o katach i ofiarach, o karze i cierpieniu, kiedy używamy najważniejszych słów jak dobro, prawda, jak zestawiamy ze sobą dobra i zło, to domagamy się nie tylko pamięci, nie tylko prawdy – domagamy się zadośćuczynienia” – podkreślił Mateusz Morawiecki.
Jak ocenił, to zadośćuczynienie w postaci reparacji jest konieczne, aby tamten rozdział historii można było zamknąć, aby żyjący jeszcze świadkowie bombardowań i mordowania milionów polskich obywateli mogli w spokoju pomyśleć o przyszłości, a nie tylko z cierpieniem wspominać przeszłość. „Dlatego jesteśmy dziś tutaj wszyscy razem, aby dopominać się sprawiedliwości, dopominać się prawdy i zadośćuczynienia – podkreślił Mateusz Morawiecki. „Chwała świadkom tamtych czasów, cześć, chwała bohaterom i wieczna pamięć poległym!” – dodał premier.
Nawiązując do podejścia Niemiec zwrócił uwagę, że „dzisiaj oni biją się w pierś i słusznie. II Wojna Światowa zmieniła dla nas wszystko. Gdyby nie ona, Polska by się normalnie rozwijała i mielibyśmy poziom życia taki jak na Zachodzie już dawno temu. Teraz jednak musimy nadrabiać tą ukradzioną przeszłość” – zaznaczył szef rządu. Wskazał, że właśnie dlatego Polska ubiega się o reparacje od Niemiec.
Relacja świadków bombardowania Wielunia
.Premier dodał, że jest tu ze świadkami tamtych wydarzeń. „Pani Irena i pani Stanisława miały 6 lat, a pan Józef 7. Byli oni małymi, śpiącymi dziećmi, gdy wybuchła wojna” – zaznaczył szef rządu i oddał im głos, aby opowiedzieli o swoich wspomnieniach z tamtego dnia.
Pani Irena podkreśliła, że „Wieluń był zniszczony przez okupanta, bomby niszczyły miasto, same gruzy zostały”. „Uciekaliśmy w stronę Łodzi z nadzieją, że tam nie będzie wojny, ale była już wszędzie” – dodała.
„Ja najbardziej pamiętam moment, kiedy uciekaliśmy i byliśmy w budynku na uboczu i tam tatuś się dowiedział, że Niemcy wyłapują i zabierają mężczyzn. Patrzyliśmy z rodzeństwem za tym tatusiem, a on oddalał się aż całkowicie zniknął na horyzoncie i wtedy wszyscy zaczęliśmy płakać. Ale wrócił dwa tygodnie po wojnie i byliśmy wszyscy szczęśliwi” – opowiadała pani Stanisława.
„Mieszkałem w Wieluniu przy kościele ewangelickim. Rano obudziły nas samoloty, które zrzucały bomby. Wybuchy obudziły wszystkich w mieście – gwizd spadających bomb był przerażający” – dodał pan Józef.
Komentarz delegacji niemieckiej i burmistrza Wielunia
.W porannych uroczystościach obok premiera Morawieckiego wzięli udział m.in. naoczni świadkowie bombardowania Wielunia w 1939 roku, weterani, kombatanci, parlamentarzyści, delegacje Niemiec i Ukrainy, przedstawiciele samorządów i instytucji państwowych, duchowni oraz mieszkańcy Wielunia. W hołdzie ofiarom ataku odczytany został Apel Pamięci, po którym oddano salwę honorową.
Obecny na uroczystościach minister pełnomocny, zastępca ambasadora Niemiec w Polsce Robert Rohde przyznał, że dziś nadal trudno jest znaleźć odpowiednie słowa, by opisać potworne zbornie popełnione w Polsce przez obywateli jego narodu.
„Upamiętniając ofiary niemieckiego terroru podczas II wojny światowej chylę czoła w głębokim smutku i pokorze. Z winy Niemiec wyrasta odpowiedzialność, po dziś dzień. Jak powiedział prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier w tym miejscu w 2019 roku, Wieluń musi być obecny w naszych umysłach i w naszych sercach. Jest to i zawsze pozostanie naszym najważniejszym zobowiązaniem, naszą odpowiedzialnością: nie dopuścić, by wydarzyło się po ponownie. Nigdy więcej” – powiedział.
Rohde zaznaczył, że Niemcy uznają swoją historyczną odpowiedzialność oraz odpowiedzialność za zachowanie pamięci o niemieckich zbrodniach, bez żadnego „ale”.
Burmistrz Wielunia Paweł Okrasa również nawiązał do wystąpienia prezydenta Niemiec z 2019 roku. Jak przypomniał, Steinmeier przyznał wówczas w Wieluniu, że cynizm niemieckich agresorów był bezgraniczny, ich działania nieludzkie, a skutki dla mieszkańców tego miasta straszliwe.
„W Wieluniu jak w soczewce odbijają się losy powojennej historii Polski. 1 września najeźdźca niemiecki odebrał nam wolność i niepodległość, 17 września to samo uczynił najeźdźca sowiecki. I mimo, że obaj agresorzy złamali granice naszego państwa, zniszczyli nasze miasta i wioski to nigdy nie złamali w nas ducha polskości, wolności i godności. Ten duch i lata powojennej walki sprawiły, że odrodziła się wolna i niepodległa Polska. Tak samo, jak z prochów tamtej tragicznej nocy powstało to piękne, dumne, dobrze prosperujące i kochane przez nas miasto” – powiedział Okrasa.
Rachunek za potworne straty, jakich Polska doznała w wyniku wojny, nie może być uznany za przedawniony
.„Polsko-niemieckie pojednanie utknęło w miejscu i nie jest to wina strony polskiej. Przez lata strona niemiecka nie podejmowała żadnych działań w sprawie upamiętnienia polskich ofiar III Rzeszy” – pisze prof. Wojciech ROSZKOWSKI, historyk i publicysta.
„Co się stało 1 września 1939 roku? Dla Polaka pytanie to brzmi dość kuriozalnie. Każde niemal polskie dziecko odpowie, że Niemcy napadły wtedy na Polskę. Odpowie tak, być może nie umiejąc jeszcze czytać szkolnych podręczników, bo pamięć o tej tragedii i jej skutkach jest nadal żywa w znakomitej większości polskich rodzin. Dla odwiedzających brukselski Dom Historii Europy odpowiedź na powyższe pytanie nie będzie prosta. Data ta z pewnością nie rzuci się im w oczy w natłoku informacji o złym średniowieczu, dobrym Karolu Marksie, pojednaniu francusko-niemieckim i świetlanej przyszłości Europy pod rządami Berlina i Paryża. W trosce o pokojową przyszłość Europejczycy mają zapomnieć o przeszłości. Rachunki krzywd są odsuwane w niepamięć” – twierdzi prof. Wojciech ROSZKOWSKI.
Podkreśla jednocześnie, że „stałe rozdrapywanie ran nie służy pokojowej przyszłości. Problem w tym, kto i co chce zapomnieć, a nawet jak chce kształtować europejską pamięć. Nie ma neutralnej moralnie historii, podobnie jak nie ma neutralnej moralnie polityki, a polityka pamięci jest nadal wszechobecna, choćby w postaci zacierania śladów przeszłości. Można powiedzieć, że im wyraźniej widać owo zacieranie, tym bardziej ślady te zamieniają się w rany, które się jątrzą”.
Prof. Wojciech ROSZKOWSKI dodaje, że „gdyby nie niemiecka inwazja, nie byłoby inwazji sowieckiej z 17 września 1939 roku, a w ostatecznym rozrachunku – klęski Polski w obozie zwycięzców, Polski opanowanej po 1945 roku przez ZSRS i sowietyzowanej przez 45 lat. Pod względem poziomu dochodu na głowę polska gospodarka rywalizowałaby dziś z hiszpańską czy fińską, tak jak było w latach 30., a nie z mozołem odrabiała straty z trzech zniewolonych pokoleń”.
„Dziś Niemcy usiłują rozdawać karty w Europie. Są największą gospodarką, ale także roszczą sobie prawo do uczenia demokracji swoich niedawnych ofiar i ingerują w życie polityczne Polski. Można jednak zapytać – skoro dzisiejsze władze niemieckie świętują zakończenie II wojny światowej jako dzień wyzwolenia od nazizmu – dlaczego w ten koszmar Niemcy popadli i dlaczego nie potrafili się z niego sami wyzwolić? Czy wspominanie 1945 roku jest najlepszą okazją do świętowania wyższości niemieckiej demokracji? Czy najprostszą drogą do zaprowadzenia demokracji w Polsce lub na Ukrainie było uzależnianie się od dostaw gazu i ropy z Rosji, a przez to finansowanie zbrojeń rosyjskich?” – pyta prof. Wojciech ROSZKOWSKI.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/SN