Dominacja lewicowych badaczy na uniwersytetach podważa wiarygodność nauki - prof. Andreas De Block
Na belgijskich uniwersytetach dominują lewicowi naukowcy, co podważa wiarygodność nauki – powiedział prof. Andreas De Block, filozof z katolickiego uniwersytetu w Leuven (KU Leuven), w wywiadzie dla dziennika „De Standaard”. Zdaniem naukowca uczelnie potrzebują więcej prawicowych badaczy.
„Uniwersytety to bastiony lewicy”
.Prof. Andreas De Block właśnie opublikował książkę „Czy lewica jest po prostu mądrzejsza?”, w której przekonuje, iż uniwersytety w Belgii to bastiony lewicy, prawicowi naukowcy są tam dyskryminowani, a prowadzone na uczelniach badania są ideologicznie jednostronne.
Dyskryminacja prawicowych naukowców
.„Każdego dnia zauważam, jak moi lewicowi koledzy na uniwersytecie wypowiadają się w sposób obraźliwy o kolegach mających inne poglądy. Widzę, jak mało krytycznie odnoszą się do wyników badań, jeśli pasują do ich własnego programu, nawet jeśli mają one ewidentne wady” – twierdzi prof. De Block. W jego ocenie wnioski badawcze są oceniane na uniwersytetach przez pryzmat lewicy, a czasopisma chętniej przyjmą do publikacji teksty, jeśli opierają się one na podejściu lewicowym.
Spadek zaufania społecznego do nauki
.Filozof wskazuje, że takie podejście powoduje spadek społecznego zaufania do nauki. Jako przykład podał zaangażowanie amerykańskiego magazynu naukowego „Nature” po stronie kandydata Partii Demokratycznej Joe Bidena w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Miało to wpłynąć na spadek zaufania zwolenników Donalda Trumpa do teorii naukowych publikowanych na łamach pisma m.in. dotyczących skuteczności szczepionek.
„Zaufanie osób o prawicowych poglądach do nauki spada, w miarę jak badacze stają się bardziej lewicowi” – przekonuje prof. De Block. Jednocześnie twierdzi, że nie ma nic złego w tym, że na uczelniach funkcjonują lewicowi naukowcy. „Dla mnie liczy się jednak równowaga ideologiczna. Aby to osiągnąć, potrzebujemy więcej prawicowych badań i większej liczby prawicowych badaczy na uniwersytetach” – uważa naukowiec.
Ideologia „woke”
.Na temat radykalnej lewicowej ideologii „woke” (przebudzeizm, wokeizm) na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Michel WIEVIORKA w tekście „Wokeizm. Woke. Czas rewolucji„.
„Zjawisko to, którego początki sięgają lat 2016–2017, przybiera dwie podstawowe formy. Pierwsza jest instytucjonalna: powstanie pod kierownictwem Laurenta Bouveta, politologa zmarłego na początku 2022 roku, stowarzyszenia Wiosna Republikańska (PR), dążącego do zorganizowania frontu politycznego w imię republiki przeciwko komunotaryzmowi i identytaryzmowi, co zakłada koalicję ponad klasycznym podziałem na lewicę i prawicę. I rzeczywiście ruch ten zdołał przyciągnąć intelektualistów i polityków z różnych opcji, w tym z tego, co zostało z lewicy. Kolejnym krokiem, dużo radykalniejszym, było powołanie do życia w styczniu 2021 roku przez kolektyw badaczy sprzeciwiających się „dekolonizacji” i tożsamościowym obsesjom Obserwatorium Dekolonizacji. Ma to w zamyśle być portal internetowy służący „zwalczaniu promowania antysemityzmu, seksizmu i rasizmu przez pseudonaukę oraz obronie szkoły, języka i świeckości państwa przed ideologiami”. Jak widać, jest to rodzaj machiny wojennej wytoczonej przeciwko „woke”, „islamogoszyzmowi”, „cancel culture” itp., dużo bardziej kategorycznej w działaniu niż Wiosna Republikańska. Sam na własnej skórze doświadczyłem, Panie Prezydencie, że to „obserwatorium” pod pozorem naukowości dopuszcza się pseudonaukowych, wyssanych z palca i haniebnych ataków ad personam”.
.”Drugim kanałem wojującego republikanizmu są media. Krytyką „wokeizmu” i innych rzekomych „gangren” zajmują się – działający najczęściej w porozumieniu – intelektualiści i politycy. Odnajdujemy ich wśród autorów artykułów i sygnatariuszy rozmaitych listów, jak na przykład petycji z 22 kwietnia 2018 roku, która ukazała się w dzienniku „Le Parisien”, a którą podpisało prawie dwieście pięćdziesiąt osobistości, albo Manifestu Stu, opublikowanego przez „Le Monde” 1 listopada 2020 roku i podpisanego przez dwieście pięćdziesiąt sześć osób (ich profil zbadał Olivier Estèves): było wśród nich stu osiemdziesięciu sześciu mężczyzn i siedemdziesiąt trzy kobiety, średnia wieku wynosiła ponad sześćdziesiąt trzy lata, a żadna z tych osób nie była tak naprawdę wyspecjalizowana w tematyce „woke” – pisze prof. Michel WIEVIORKA.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ