Elon Musk pomoże bezpiecznie zniszczyć Międzynarodową Stację Kosmiczną

NASA poinformowała w środę 26 czerwca, że przyznała firmie SpaceX 843 miliony dolarów na zaprojektowanie i zbudowanie specjalnego pojazdu zdolnego do przeprowadzenia deorbitacji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Ma to nastąpić około 2030 roku. Zadanie pierwotnie powierzono Rosji przy użyciu jej silników rakietowych.
SpaceX zdeorbituje Międzynarodową Stację Kosmiczną
.Operacja, która jest wspólnym wysiłkiem agencji kosmicznych, ma na celu zapewnienie bezpiecznego zakończenia działalności operacyjnej ISS. Dokładna data będzie zależeć od różnych czynników i może ulec zmianie.
Planowany statek kosmiczny, zwany Amerykańskim Pojazdem Deorbitacyjnym (USDV), zostanie przyłączony do ISS przed jej zamknięciem. Podczas deorbitacji USDV odpali swoje silniki, aby znacznie spowolnić prędkość poruszania się stacji. Zmniejszy to jej orbitę i ostatecznie doprowadzi do wejścia w atmosferę ziemską nad wyznaczonym obszarem nad Pacyfikiem. Projekt SpaceX ma zapewnić bezpieczne i kontrolowane zakończenie misji ISS, minimalizując ryzyko dla ludzi i ich mienia na Ziemi. Część elementów stacji spłonie w atmosferze, część szczątków może jednak spaść na Ziemię.
Wcześniejszy plan opierał się na rosyjskim manewrze z użyciem silników rakietowych. Jednak w obliczu aktualnej sytuacji geopolitycznej NASA nie chce się uzależniać od partnera.
ISS zakończy działalność w 2030 r.
.ISS, laboratorium badawcze o wymiarach boiska do futbolu amerykańskiego, jest głównie prowadzone przez Stany Zjednoczone i Rosję. Przez ponad 23 lata na jej pokładzie zawsze byli astronauci. Z powodu starzejących się komponentów NASA i jej zagraniczni partnerzy wyznaczyli 2030 rok jako planowaną datę zakończenia pracy stacji.
Zdaniem ekspertów proces deorbitacji to skomplikowana operacja wymagająca starannego planowania i wykonania. Współpraca między NASA a SpaceX stanowi istotny krok w kierunku zapewnienia Ameryce niezależnych zdolności działań w kosmosie.
Czy Elon Musk skolonizuje kosmos?
.W marcu 2018 r. na festiwalu South by Southwest (SXSW) w Austin, w stanie Teksas, Elon Musk ogłosił, że SpaceX zamierza wysłać pierwszy „statek międzyplanetarny” na Marsa w pierwszej połowie 2019 r. Musk jest znany z wyznaczania wyśrubowanych – ktoś mniej uprzejmy rzekłby „nierealnych” – terminów realizacji projektów, które odzwierciedlają jego rozmach jako twórcy innowacji. Obserwatorów jego poczynań charakteryzuje zatem mieszanka braku zaufania w pierwotnie zapowiadane terminy z pełną wiarą w jego zdolność do realizacji projektu na czas. Na łamach Wszystko co Najważniejsze pisze o tym Tomás SIDENFADEN, pisarz, inżynier i współpracownik Medium i Arc Digital.
„Większość informacji prasowych na ten temat koncentruje się na kwestiach technicznych. To oczywiste – jeszcze dziesięć lat temu nie byliśmy nawet pewni, czy w ogóle istnieje bezpieczny sposób, aby wysłać ludzi na Czerwoną Planetę. Ale jeśli Musk ma rację, jesteśmy o kosmiczne mgnienie oka od urzeczywistnienia tej wizji, nawet jeśli jego prognozy i rzeczywistość nieco od siebie odbiegają.”
„Elon Musk przewiduje istnienie marsjańskiej kolonii liczącej milion dusz. Naturalnie wcześniej na Czerwoną Planetę przybędzie grupa zuchwałych, sprawnych i nieustraszonych pionierów. Wyprawa na Marsa będzie znacznie bardziej niebezpieczna dla tych, którzy przybędą tam jako pierwsi. Przywodzi to na myśl ogłoszenie, jakie sir Shackleton zamieścił, szukając śmiałków towarzyszących mu w eksploracji Antarktyki: »Czekają cię znój, niebezpieczeństwo i duża szansa, że nie wrócisz stamtąd żywy. Tym, którzy przetrwają, gwarantujemy nieziemską ekscytację«.”
PAP/Andrzej Dobrowolski/Wszystko co Najważniejsze/JT