„Embodying Pasolini” na 35 Malta Festival w Poznaniu

Pasolini był naszą pierwszą wspólną pasją. Oboje cenimy go jako myśliciela i jako człowieka – powiedzieli Tilda Swinton i Olivier Saillard. Ich spektakl „Embodying Pasolini”, zrealizowany w hołdzie włoskiemu reżyserowi, można oglądać podczas 35. Malta Festivalu w Poznaniu.
Czym jest „Embodying Pasolini”?
.”Embodying Pasolini” to czwarta współpraca szkockiej aktorki i francuskiego historyka mody. Ich pierwszy wspólny projekt „The Impossible Wardrobe” ujrzał światło dzienne w 2012 r. Wtedy w paryskim Palais Galliera Swinton zaprezentowała stroje należące do zbiorów muzeum, wśród nich projekty domów mody Chanel, Schiaparelli i Balenciaga. Tym razem twórcy postanowili dać nowe życie kostiumom z filmów Piera Paola Pasoliniego. W spektaklu oglądamy Swinton przymierzającą blisko trzydzieści kostiumów i rekwizytów zaprojektowanych przez Danilo Donatiego do dzieł takich, jak „Ewangelia według świętego Mateusza”, „Dekameron”, „Ptaki i ptaszyska” oraz „Salo, czyli 120 dni Sodomy”. Przez większość czasu panuje absolutna cisza. W kilku momentach z kieszeni kostiumów rozbrzmiewa muzyka. Aktorka nie gra postaci, które nosiły poszczególne stroje. Nadaje rzeczom nowe znaczenia. „Myślę o tych kostiumach jako żywych istotach, które pasły się na pastwisku, w atelier Farani, a my wypuściliśmy je na wolność, by ponownie zagrały. Praca z nimi polegała na słuchaniu i reagowaniu na to, co sugerują. Co ciekawe, niekoniecznie pokrywało się to z tym, jak zostały zaprezentowane w kinie. Miały do zaoferowania znacznie więcej niż gesty, które znamy z ekranu. W filmowych kadrach miały bardzo mało czasu, by przemówić” – powiedziała dziennikarzom podczas round table towarzyszącego poznańskim pokazom spektaklu.
Tildon Swinton i Olivier Saillard odwiedzili atelier, w którym powstawały kostiumy do filmów Pasoliniego. Wybrali te, które najlepiej oddawały kino włoskiego twórcy. Znalazły się wśród nich stroje noszone zarówno przez aktorów pierwszoplanowych, drugoplanowych, jak i statystów. Ubrania wyszukane, które zapisały się w ich pamięci, oraz te skromne, niepozorne. „Proces przypominał szybkie randki. «Czy masz to coś?» Naprawdę tak było. Niektóre kostiumy sprawiały wrażenie, jakby chciały być noszone. Inne wręcz nakazywały, bym je przymierzyła. Pamiętam wielki, zielony płaszcz Geoffreya Chaucera, granego przez Pasoliniego w «Opowieściach kanterberyjskich». Byłam zdumiona, że mogłam go założyć. Wiem, brzmi jakbym była szalona, ale naprawdę tak czułam. Być może sądziłam, że przymierzenie go to zbyt wiele. Jednak umożliwił mi to i wywołał efekt «wow». To był bardzo przyjemny czas” – przyznała.
Spektakl będący hołdem dla Danilo Donatiego
.W jednej sekwencji Tilda Swinton przyjmuje rolę konserwatorki-restauratorki dzieł sztuki, dokonując oględzin obiektów. „Jako kuratorka jestem odpowiedzialna za kostiumy, a jednocześnie robię coś, czego kuratorowi nie wolno – przymierzam je. Z każdym kostiumem łączy mnie relacja. Razem wkraczamy do mikroświata, by za chwilę go opuścić. W wypadku strojów z «Salo, czyli 120 dni Sodomy» jest to szczególnie niebezpieczne. Kojarzą mi się one z fabułą «Czerwone trzewiki» Michaela Powella i Emerica Pressburgera, w której tancerka zakłada zaczarowane buty i tańczy na śmierć i życie, nie mogąc przestać. Nosząc kostiumy z «Salo…», łatwo się zatracić. Można stracić świadomość niebezpieczeństwa związanego z faszyzmem. Dlatego za chwilę otrząsam się. Ten fragment jest częściowo performatywny, częściowo prawdziwy, ponieważ naprawdę zaczynam odczuwać bunt” – wyjaśniła aktorka.
Kino Pasoliniego towarzyszyło Swinton od czasów studenckich. Włoski reżyser, scenarzysta, poeta i malarz o antyfaszystowskich poglądach był dla niej wzorem kulturowego oporu. „W momencie, gdy świat zmierza w tym kierunku, w którym zmierza, znaczenie Pasoliniego jest większe niż kiedykolwiek. Był wymagający, nieustraszony i zdeterminowany, by nie odwracać wzroku. Został zamordowany, ale zwyciężył. Jego kino jest nieśmiertelne. Naprawdę możemy się od niego uczyć. Był dla mnie kimś niesamowicie ważnym, gdy ćwiczyłam aktorstwo pod okiem Dereka Jarmana. Pierwszy film, który zrobiliśmy, wstydliwie czerpał z twórczości Pasoliniego. Zawsze go kochałam. Z Olivierem Saillardem łączy mnie wiele, ale to właśnie Pasolini był naszą pierwszą wspólną pasją. Kiedy się spotkaliśmy, uświadomiliśmy sobie, że oboje cenimy go jako myśliciela i jako człowieka” – wspomniała.
Spektakl powstał również w hołdzie Danilo Donatiemu – wybitnemu włoskiemu kostiumografowi i scenografowi, wieloletniemu współpracownikowi Pasoliniego, dwukrotnemu laureatowi Oscara. „Przed rozpoczęciem prac nad spektaklem nie znałem zbyt dobrze prac Donatiego. Jednak szybko dostrzegłem, że bardzo różni się od innych kostiumografów. Podoba mi się, że pracował z Pasolinim w prosty sposób. Do każdego filmu wybierali dominującą tkaninę i kolor. To bardzo archaiczne. Donati niekoniecznie brał pod uwagę odniesienia geograficzne lub historyczne. Doceniam prostotę jego projektów, wierność Pasoliniemu. Niektórzy kostiumografowie są zbyt wyrafinowani. Chcą być maksymalnie wierni historii. Wielu z nich to wspaniali artyści. Podziwiam choćby Milenę Canonero, odpowiedzialną za kostiumy do «Barry’ego Lyndona» Stanleya Kubricka. Uważam, że stworzyła najdokładniejszą replikę XVIII wieku. Natomiast Danilo Donati był jednym z pierwszych – jeśli nie jedynym – który zrobił coś bardzo alegorycznego” – ocenił Saillard.
Spektakl wystawiany raz do roku w wybranym miejscu świata
.Dla Pasoliniego moda była czymś więcej niż tylko ubiorem – stanowiła część tożsamości, odzwierciedlała wartości społeczne. Podobnie postrzegają ją Tilda Swinton i Olivier Saillard. Obydwoje są przeciwni szybkiej modzie, masowej produkcji, ślepemu podążaniu za trendami. Lubią czuć więź ze swoimi ubraniami. Nie chcą wydawać pieniędzy na coś, co założą raz, a później wyrzucą na śmietnik. Wychodzą z założenia, że mniej znaczy więcej. Nie mają przepastnych garderób. Po wielokroć noszą te same rzeczy. Saillard przed wyrzuceniem każdej znoszonej rzeczy odcina fragment materiału i wkłada go do albumu. „Na starość będę mieć księgę mojej garderoby. Relacja z ubraniami jest sednem naszej pracy. Wywodzę się z muzeum. Przygotowałem około 200 wystaw. Praca kuratora uświadomiła mi, że kostiumy są niczym instrumenty muzyczne. Nie wydają dźwięków, ponieważ pozbawiono je kontaktu z człowiekiem. Razem z Tildą Swinton staraliśmy się odnowić tę więź” – stwierdził.
W „Embodying Pasolini” Swinton i Saillard zapraszają widzów, by zatrzymali się, przyjrzeli kostiumom, wsłuchali w szelest tkanin. „Dzielimy dwie godziny z publicznością. Nie mam nic przeciwko, jeśli ktoś na widowni zaśnie albo patrząc na kostiumy, odpłynie myślami. Podoba mi się koncepcja, że nasz performance to żywa wystawa. Można oglądać go tak jak muzealną ekspozycję – zatrzymać wzrok na dwie sekundy albo na godzinę. Byłoby idealnie, gdybyśmy mieli na to całe popołudnie, ale to raczej niemożliwe. Występujemy bardzo rzadko. Lubię ten czas. Wciąż jestem aktywistą w obronie muzeów. Historia, wspomnienia, a także odwiedzający czynią je wyjątkowymi miejscami. Możemy spędzić w muzeum cały dzień i nikt nas stamtąd nie wyprosi. Możemy w spokoju doceniać sztukę, marzyć” – podkreślił Olivier Saillard. A Tilda Swinton dodała, że „jest coś pięknego w sposobie, w jaki odwiedzający muzea odnoszą się do siebie nawzajem”. „Wszyscy przychodzimy tam z tego samego powodu. Nikt nikomu nie przeszkadza, nikt nie rozmawia. Mamy poczucie równości” – podsumowała. Spektakl jest wystawiany raz do roku w wybranym miejscu na świecie. Światowa premiera odbyła się w 2021 r. w Rzymie. Później zawitał do Paryża, Aten i Tajpej. Do poniedziałku 23 czerwca „Embodying Pasolini” można oglądać podczas 35. Malta Festivalu.
Kultura i sztuka w jednym miejscu
.„Kultura Najważniejsza” to newsletter, w którym podpowiadamy, co warto obejrzeć, co przeczytać, czego posłuchać, ale i czego – posmakować. Odrywając się od codzienności, chcemy przypomnieć o fascynującym świecie kultury i sztuki, na który warto znaleźć czas.
Sztuka wyraża nasze estetyczne potrzeby. Prowokuje do myślenia, pobudza kreatywność, wyzwala emocje. Pozwala poczuć się wyjątkowo, a co najważniejsze, wzbogaca nas samych. Chcemy razem, wspólnie z Państwem, wybierać, to co najważniejsze w kulturze. W każdy czwartek, punktualnie o godzinie 21.00 znajdą Państwo w swojej skrzynce e-mailowej zbiór propozycji kulturalnych, które warto uwzględnić podczas planowania weekendu.

Przedstawiamy premiery kinowe, a także filmy dostępne na platformach streamingowych dla tych, którzy wolą rozkoszować się kulturą w domowym zaciszu. Przypominamy o klasykach, wracamy do pozycji, które zdobyły największe nagrody filmowe i wywarły wpływ na pokolenia oraz do których nawiązuje współczesna kinematografia – i nie tylko.
Nie zapominamy również o koncertach czy płytach. Muzyka pełni tu ważną rolę. Dzięki „Kulturze Najważniejszej” nie ominie Państwa absolutnie żadne wartościowe wydarzenie.
Zachęcamy do zapisania się do specjalnego, bezpłatnego newslettera „Kultura Najważniejsza”, który pozwoli Państwu zaplanować kulturalny weekend [LINK DO ZAPISÓW].
PAP/Daria Porycka/MJ