Enoturystyka bije rekordy we Włoszech

Ponad 6 milionów noclegów spędzili włoscy i zagraniczni turyści w winnicach w zeszłym roku we Włoszech – poinformował w niedzielę krajowy związek rolników Coldiretti. Podkreślił, że trwa prawdziwy boom tzw. enoturystyki, czyli związanej z winiarstwem.
Enoturystyka – wino i wypoczynek
.Rolnicza organizacja odnotowała, że turyści masowo ruszyli do winnic i działających przy nich gospodarstw agroturystycznych, by poznać świat produkcji wina: od zbioru winorośli po kolejne etapy produkcji wina i jego degustację.
Z sondażu Instytutu Badań Rynkowych Ixe wynika, że już 15 milionów Włochów odwiedziło turystycznie winnice i piwnice winne, a 80 procent tych, którzy nie mają tego doświadczenia, zamierza to zrobić.
Joga i pilates wśród winorośli
.Powstała też osobna gałąź enoturystyki, łączącej świat wina ze sportem i zdrowiem. Są winnice, które mają w swojej ofercie jogę i pilates wśród winorośli, a nawet przejażdżki rowerem.
Kolejna coraz popularniejsza propozycja to winoterapia, czyli wykorzystanie produktów wytworzonych z wina i winorośli.
Organizowane są też koncerty i spektakle w winnicach. Najsłynniejsze koncerty odbywają się w niekiedy w winnicy należącej do Stinga w Toskanii, kiedy on sam siada z gitarą i śpiewa dla gości.
Turystyka wymaga zmian
.„Zobaczyć piramidy w Gizie, zwiedzić dom Paquiusa Proculo w Pompejach albo Galerię Zwierciadlaną w Wersalu, przepłynąć Kanał Panamski, zatracić się w Wenecji i jej karnawale – oto prawa człowieka współczesnego. Turystyka jest miarą postępu i jako taka nie powinna nigdy ulegać ograniczeniu. Tak przynajmniej myślano, dopóki nie pojawił się koronawirus. W ciągu kilku tygodni zamknęły podwoje najbardziej prestiżowe muzea świata, najpopularniejsze atrakcje turystyczne stały się nagle nieosiągalne, wielkie wycieczkowce zacumowały w portach, plac Świętego Marka opustoszał, Machu Picchu zamilkło, a do Mony Lisy przestały ustawiać się kolejki” – pisze François De CLOSETS, francuski dziennikarz i eseista.
Jak podkreśla, „w ciągu ostatniego półwiecza liczba podróży wzrosła, ale ich czas uległ skróceniu. Błyskawiczność jest jedną z nadrzędnych wartości współczesności. Zwiedzającego należy postawić przed arcydziełem. Chwila na doznania i »następny, proszę«. Podróże zorganizowane i rejsy wycieczkowcami oferują maksimum atrakcji w krótkim czasie za minimum pieniędzy. W odbiorze turystów podróżowanie nie wiąże się z czasownikami »pójść«, »pojechać«, »polecieć« itd., ale z czasownikiem »zrobić«. Oto, co ma do zaoferowania turystyka podlegająca w całości logice liberalizmu.”
Jego zdaniem „pora na zmiany. Zerwanie z turystyką-towarem byłoby prawdziwą rewolucją, ponieważ system liberalny nie potrafiłby zaproponować niczego w zamian. Każde państwo z osobna musiałoby zrewidować sposób korzystania ze swoich zasobów turystycznych, tak by zwiedzanie było czasem odkrywania, trwało dłużej i dawało przyjemność z rozumienia tego, co się widzi. Zwiedzanie powinno być także podróżą w czasie, zaznajamianiem się z historią, a nie tylko z przyrodą; z naciskiem na poznanie, a nie tylko na zabawę. Krótko mówiąc: krótkie wypady powinny być zamieniane na dłuższe, rzadsze, droższe i bogatsze w doświadczenia podróże. Tylko w ten sposób miejsca dewastowane przez hordy turystów na nowo staną się do pogodzenia z turystyką dla wszystkich”.
PAP/Sylwia Wysocka/Wszystko co Najważniejsze/JT