Etienne de Poncins składa w Warszawie hołd uczestnikom operacji Overlord

Ambasador Francji w Polsce Etienne de Poncins oddał hołd żołnierzom wojsk alianckich, którzy 80 lat temu lądowali na plażach Normandii. Podkreślił, że operacja ta była „strategicznym i militarnym geniuszem”.
Etienne de Poncins złożył hołd uczestnikom operacji Overlord
Ambasada Francji w Polsce zorganizowała w czwartek, w 80. rocznicę lądowania wojsk alianckich w Normandii, uroczystości pod pomnikiem 1 Polskiej Dywizji Pancernej na Placu Inwalidów w Warszawie.
„Z wdzięcznością oddajemy honory odwadze, śmiałości i prawości wojsk alianckich, które lądowały na plażach Normandii” – powiedział francuski dyplomata i podkreślił, że operacja ta była „strategicznym i militarnym geniuszem”.
Etienne de Poncins wskazywał, że 6 czerwca 1944 r. był dopiero początkiem długotrwałej ofensywy, zaciętych walk i niewiarygodnych wyczynów wojennych. Docenił też udział polskich żołnierzy w operacji.
„6 czerwca 1944 r. alianci wylądowali w Normandii w imię pewnej idei Europy i wolności” – mówił ambasador Francji i podkreślił, że wojna powróciła na europejską ziemię 24 lutego 2022 r. wraz z napaścią Rosji na Ukrainę.
Dyplomata przypomniał w tym kontekście niedawne wystąpienie prezydenta Francji Emmanuela Macrona na Sorbonie w Paryżu, w którym podkreślił on, że znaleźliśmy się punkcie krytycznym, Europa jest „śmiertelna, może umrzeć i zależy to wyłącznie od naszych wyborów”.
„W obliczu wyborów, których musimy dokonać, pamięć o wyzwoleniu Europy musi również prowadzić nas do utrzymania naszej jedności jako Europejczyków i sojuszników wobec tych państw, które kwestionują warunki pokoju wywalczone tak wielkim kosztem 80 lat temu” – powiedział Etienne de Poncins.
Ambasador Francji w Polsce poinformował też, że już w środę, w ramach obchodów 80. rocznicy lądowania wojsk alianckich w Normandii, wręczył Legię Honorową w stopniu Kawalera Janowi Brzeskiemu, ostatniemu weteranowi 1 Dywizji Pancernej generała Maczka. Legia honorowa została przyznana przez Prezydenta Republiki Francuskiej, Emmanuela Macrona, dekretem z 21 maja 2024 r.
Jak przypomniała francuska ambasada, Jan Brzeski, członek załogi czołgu Sherman, wylądował 2 sierpnia 1944 r. w porcie Arromanches-Le Bains i wziął udział w krwawych bitwach w Normandii i regionie Hauts-de-France.
6 czerwca 1944 r. wojska amerykańskie, brytyjskie i kanadyjskie, desantem morskim wylądowały na plażach Normandii, rozpoczynając inwazję. Celem zapoczątkowanej w ten sposób operacji pod kryptonimem „Overlord” było zdobycie przyczółków w okupowanej przez III Rzeszę Francji, a tym samym otwarcie drugiego frontu w Europie, następnie zaś wyzwolenie Francji spod hitlerowskiej okupacji. Dzień rozpoczęcia operacji otrzymał kryptonim D-Day.
Lądowanie w Normandii
.D-Day i operacja „Overlord” to jedne z najważniejszych wydarzeń II wojny światowej. Po upadku Francji w 1940 r. większość kontynentalnej Europy znalazła się pod kontrolą hitlerowskich Niemiec. Przywódcy aliantów zachodnich podjęli decyzję o otwarciu drugiego frontu w Europie zachodniej, czemu początek dało lądowanie w Normandii. Samo lądowanie ok. 150 tys. żołnierzy zgromadzonych wcześniej na południu Wielkiej Brytanii zostało poprzedzone szeregiem operacji dywersyjnych – dzięki którym m.in. udało się zmylić Niemców co do planowanego miejsca lądowania – oraz desantem wojsk spadochronowych w nocy z 5 na 6 czerwca.
Żołnierze aliantów zostali przetransportowani do Francji na pokładzie niemal 7 tys. jednostek pływających. Amerykanie utworzyli przyczółki na plaży „Utah” oraz „Omaha”, na której doszło do najcięższych walk. Natomiast Brytyjczycy i Kanadyjczycy przyczółki: „Gold”, „Juno” i „Sword”.
W sumie z pierwszego rzutu operacyjnego zginęło ok. 2,5 tys. żołnierzy, a 8,5 tys. zostało rannych. Jednak zanim zakończył się „najdłuższy dzień” 6 czerwca, na ziemi francuskiej było już 75 tys. żołnierzy brytyjskich i blisko 58 tys. amerykańskich. Do liczby tej należy dodać jeszcze ponad 20 tys. brytyjskich i amerykańskich spadochroniarzy.
Mimo że nie brali bezpośredniego udziału w lądowaniu na plażach w Normandii, swoją rolę w operacji odegrali także Polacy. Na kanale La Manche operowało kilka okrętów polskiej Marynarki Wojennej, które osłaniały floty inwazyjne aliantów oraz wspierały lądujących ogniem artyleryjskim. Statki floty handlowej wykorzystane zostały natomiast wykorzystane do transportu przez kanał żołnierzy i sprzętu. Lądujących z powietrza wspierało również 11 polskich dywizjonów myśliwskich, w tym słynny Dywizjon 303, a także 3 dywizjony bombowe.
Nie ma wspanialszych sprzymierzeńców niż Polacy
.Historyk wojskowości, kpt. Barry SHEEHY, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Pewnego lata postanowiłem pojechać z moimi braćmi do francuskiej Normandii, by zobaczyć miejsca, w których bohatersko bili się żołnierze kanadyjscy. Ale oto stojąc na Wzgórzu 262 – które w sierpniu 1944 roku zdobyła 1. Polska Dywizja Pancerna (będąca wówczas częścią 1. Armii Kanadyjskiej), zamykając tym samym korytarz Falaise i odcinając drogę ucieczki wojskom niemieckim – myślałem tylko o Polakach”.
„Walki w tym miejscu Francji były jednymi z najbardziej krwawych starć podczas całej II wojny światowej. Podziwiałem odwagę i męstwo polskich żołnierzy, którzy odizolowani i odcięci od wszelkich posiłków na Mont Ormel do końca bronili swoich pozycji. Jako pierwsi przebili się do nich kanadyjscy grenadierzy. Ta bitwa zakończyła wielką krwawą kampanię w Normandii”.
„Polska wysłała na front aliancki ćwierć miliona żołnierzy piechoty, marynarki i lotnictwa, mimo że była w niewoli, okupowana przez nazistowskie Niemcy i Związek Radziecki. Bohaterscy Polacy służyli w każdej większej kampanii wojennej, włączając w to bitwę o Anglię, bitwę o Atlantyk, zmagania w północnej Afryce, we Włoszech, Normandii i w całej północno-zachodniej Europie. Polscy kryptolodzy odegrali kluczową rolę w rozszyfrowaniu niemieckiej Enigmy, co było jednym z największych naukowych osiągnięć w tamtych czasach i skróciło wojnę o dobrych kilka lat. Jest tak wiele przykładów polskiej waleczności podczas II wojny światowej, że trudno jest skupić się tylko na jednym. Weźmy ostateczne natarcie na Monte Cassino, które prowadzili Polacy wraz z Kanadyjczykami, lub dywizjony RAF-u (302 i 303) w bitwie o Anglię czy wreszcie niesamowite bohaterstwo polskiego niszczyciela „Pioruna”, który zaatakował najpotężniejszy okręt wojenny w tamtej części świata – „Bismarcka”. Malutki niszczyciel, nim rozpoczął walkę na działa i torpedy z niemieckim Behemotem, wysłał w jego stronę sygnał: Jestem Polakiem, jestem Polakiem”.
„Jest jednak pewne zdarzenie, o którym żywo pamiętają moi rodacy. Polski niszczyciel „Ślązak”, pod dowództwem weterana kapitana Romualda Tymińskiego, wziął udział w tragicznym rajdzie na Dieppe w 1942 roku i był świadkiem najbardziej krwawego dla Kanady dnia podczas II wojny światowej. Ponad 5 tysięcy świetnie wyszkolonych kanadyjskich żołnierzy, którzy wyszli na brzeg tamtego dnia, zginęło, zostało rannych lub wziętych do niewoli. To był czarny dzień dla mojej ojczyzny. Ale podczas tej rzezi polski niszczyciel „Ślązak” zrobił coś niesamowitego. Kapitan Tymiński, widząc, jak na plaży trwa hekatomba Kanadyjczyków, zignorował rozkaz trzymania się z dala od brzegu i podpłynął jak najbliżej, by osłonić ogniem kanadyjskich żołnierzy. Okręt był tak niebezpiecznie blisko mielizny, że wszyscy byli pewni, iż na niej osiądzie. Strzelając nieprzerwanie z dział w stronę niemieckich stanowisk, zatrzymał się tuż przed płycizną, a polscy marynarze ustawili na plaży działka przeciwlotnicze, z których prażyli do niemieckich samolotów. W krótkim czasie strącili cztery nacierające maszyny. Kiedy nadszedł rozkaz opuszczenia plaży, „Ślązak” wziął ze sobą jeszcze osiemdziesięciu pięciu kanadyjskich żołnierzy, a prawie połowa z nich to byli niezwykle zaprawieni w boju ludzie Królewskiego Regimentu Kanady. Ci twardzi weterani z frontów zachodniej Europy patrzyli na kapitana Tymińskiego i jego załogę jak na bohaterów”.
„Kapitan Tymiński po wojnie osiedlił się w Kanadzie i został honorowym członkiem Królewskiego Regimentu Kanady w uznaniu jego odwagi pod Dieppe. Jest pochowany na polskim Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni” – pisze kpt. Barry SHEEHY w tekście „Nie ma wspanialszych sprzymierzeńców niż Polacy„.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/eg