Europa musi mieć silne zdolności odstraszania nuklearnego - Friedrich Merz

Kandydat chadecji na kanclerza Niemiec Friedrich Merz opowiada się za współpracą w celu wzmocnienia odstraszania nuklearnego w Europie. Friedrich Merz powiedział 9 marca w radiu Deutschlandfunk, że jego zdaniem współdzielenie broni nuklearnej powinno być omawiane z Francją i Wielką Brytanią.
UE musi posiadać zdolności odstraszania nuklearnego
.Współdzielenie broni nuklearnej jest częścią koncepcji odstraszania NATO. Stany Zjednoczone przyznają niektórym partnerom NATO – w tym Niemcom – dostęp do bomb nuklearnych na wypadek wojny. Bundeswehra posiada samoloty, które mogą przenosić amerykańskie bomby jądrowe na wyznaczone cele – pisze agencja dpa.
Friedrich Merz odniósł się do rozmów z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem w Paryżu na temat odstraszania nuklearnego. Podkreślił także, że „powinniśmy również uwzględnić Wielką Brytanię”. W Europie mamy nadal dwie potęgi nuklearne. Są to Francja i Wielka Brytania, powiedział Friedrich Merz. Rozmowy powinny być zawsze prowadzone z myślą o uzupełnieniu amerykańskiego parasola nuklearnego, „który oczywiście chcemy utrzymać” – powiedział Friedrich Merz.
Kandydat CDU/CSU na kanclerza dał jasno do zrozumienia, że Niemcy nie mogą posiadać własnej broni nuklearnej. Istnieją co najmniej dwa traktaty, które nie pozwalają Niemcom na to, w tym Traktat Dwa Plus Cztery z 1990 r. (traktat, który otworzył drogę do zjednoczenia Niemiec). Friedrich Merz powiedział, że „Niemcy wyraźnie zrzekły się prawa do posiadania broni jądrowej i tak pozostanie”.
Nuklearne niebezpieczeństwo
.Na temat tego jak prawdopodobne jest użycie broni nuklearnej przez Rosję w wojnie na Ukrainę, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Michał KLEIBER w tekście „Ostatni argument Rosji„.
„Z uwagi na słabość rosyjskich wojsk i fakt, że w przypadku użycia przez Rosję strategicznej broni atomowej straciłaby ona z pewnością poparcie wszystkich swych potencjalnych sojuszników, w tym Chin i Indii, jest oczywiste, że każda, nawet tylko konwencjonalna odpowiedź NATO na taki atak doprowadziłaby w krótkim czasie do ostatecznej klęski agresora i zakończenia ukraińskiego dramatu. Żadnych wątpliwości w sprawie obrony państw członkowskich NATO nie pozostawiają niedawne wypowiedzi zarówno dowódców amerykańskich, jak i sekretarza generalnego NATO, Jensa Stoltenberga, którzy podkreślają pełną gotowość do zapobieżenia rozszerzaniu się rosyjskiej agresji. Odstraszające, a w najgorszym przypadku także militarne znaczenie dla bezpieczeństwa Zachodu miałoby zapowiadane poszerzanie programu Nuclear Sharing, tj. koncepcji politycznej Sojuszu Północnoatlantyckiego zakładającej udostępnianie głowic jądrowych państwom zrzeszonym w NATO. Program ten budzi niestety zastrzeżenia dotyczące jego zgodności z zasadami traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, według którego realizacja współdzielenia broni jądrowej mogłaby mieć miejsce wyłącznie w momencie wybuchu wojny obejmującej państwa członkowskie NATO. Nawet bez uruchomienia tego programu militarna siła Sojuszu wydaje się jednak w pełni wystarczająca, aby zapobiec wszelkim możliwym zagrożeniom”.
„Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o dramatycznych, globalnych konsekwencjach ewentualnego użycia przez Rosję głowic nuklearnych. Złamane zostałoby w takim przypadku tabu obowiązujące od 1945 roku, co otworzyłoby drogę do sytuacji określanej przez niektórych ekspertów terminem nuklearna normalizacja, czyli sytuacji, w której wiele krajów, na przykład Korea Północna czy Chiny, mogłoby także uznać się za upoważnione do użycia takiej broni. Inne państwa zaczęłyby zaś szybko starać się o pozyskanie własnego arsenału nuklearnego, by móc się bronić. Świat mógłby zostać wtedy ogarnięty niepokojem czy wręcz paniką, skłaniającą ludzi do przeprowadzania się poza duże miasta, narażone na atak w pierwszej kolejności. Ale właśnie te tak dramatyczne potencjalne konsekwencje powinny nas jednak uspokajać – wbrew często powtarzanej opinii o szaleństwie Putina można powiedzieć, że nawet tak skompromitowany człowiek jak on dochodzi jednak do pewnej granicy, która jest wyznaczana jeśli nie resztkami rozsądku, to po prostu strachem o własne życie”.
.”Chociaż prawdopodobieństwo użycia broni jądrowej przez Rosję jest bardzo niskie, to jednak jest ono największe od 60 lat. Mimo wzmożonej retoryki rosyjskiej propagandy i zapowiedzi przeprowadzenia testów z taktycznymi pociskami jądrowymi powinniśmy zachować spokój i wiarę w doprowadzenie do końca wojny na Ukrainie bez sięgnięcia przez Rosję po broń jądrową. Agresor będzie zapewne kontynuować w nadchodzących miesiącach wojnę konwencjonalną, licząc na powodzenie swego energetycznego szantażu i ostrą zimę w Europie. W najgorszym wypadku, by ukryć pogarszanie się swojego potencjału militarnego, wykorzysta taktyczną broń jądrową w lokalnym ataku na obiekty ukraińskie. Obecnie nic nie wskazuje na realne zagrożenie dla świata, które mogłoby być spowodowane użyciem przez Rosję strategicznej broni jądrowej, a wykorzystanie taktycznej broni jądrowej tylko przyspieszyłoby klęskę agresora. Miejmy nadzieję, że Putin, mimo iż podjął już wiele nieracjonalnych decyzji, staje się tego coraz bardziej świadomy” – pisze prof. Michał KLEIBER.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-michal-kleiber-ostatni-argument-rosji/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ