European Sky Shield powinien powstać bez Amerykanów — „Le Monde”

W obliczu zagrożenia, jakie stanowi Rosja, dozbrojenie Europy jest priorytetem, który wymagać będzie znacznego zwiększenia wydatków na obronę; potrzebna będzie koordynacja między państwami, z udziałem m.in. Polski. Znaczenie będzie miał także projekt European Sky Shield – ocenia francuski liberalno-lewicowy dziennik „Le Monde”.
Armia rosyjska jest obecnie liczniejsza i lepiej wyposażona niż w momencie inwazji
.W artykule, który ukazał się wydaniu gazety, Alexandr Burilkov i Guntram Wolff oceniają, że wola polityczna w Europie w kwestii dozbrojenia „jest mocna jak nigdy”. Alexandr Burilkov jest ekspertem ds. militarnych i pracownikiem uniwersytetu w Luneburgu w Niemczech, natomiast Guntram Wolff, były szef think tanku Breugel, jest profesorem ekonomii na Wolnym Uniwersytecie Brukselskim.
Autorzy podkreślają, że armia rosyjska jest obecnie „liczniejsza, bardziej doświadczona i lepiej wyposażona” niż w momencie inwazji na Ukrainę w 2022 roku, a rosyjski przemysł obronny znacznie zwiększył produkcję. Przypominają, że według ocen służb wywiadowczych NATO Rosja będzie w stanie podjąć atak na Europę za około trzy lata. Dlatego potrzebne jest jak najszybsze dozbrojenie Europy.
„W tych warunkach poparcie Ukrainy jest absolutnym priorytetem dla Europy. Armia ukraińska jest jedną z najbardziej doświadczonych na świecie i stanowi najskuteczniejszy środek odstraszania agresji rosyjskiej” – oceniają eksperci. Przyznają, że w takich dziedzinach, jak łączność satelitarna, wywiad wojskowy, czy obrona przeciwlotnicza dalekiego zasięgu, Europie wciąż trudno jest obejść się bez Stanów Zjednoczonych.
Zdaniem ekspertów „realistyczna ocena potrzeb europejskich” to 300 tys. żołnierzy. Przypominają bowiem, że plany NATO przewidują, iż w przypadku konfliktu na flance wschodniej 90 tys. żołnierzy amerykańskich obecnych w Europie zostałoby następnie wspartych liczbą do 200 tys. żołnierzy.
Tak więc, dozbrojenie Europy i zastąpienie tej siły wymagałoby 300 tys. żołnierzy i „powinno koncentrować się na 50 brygadach zmechanizowanych i pancernych” – oceniają autorzy. Przyznają, że wyposażenie 50 nowych brygad byłoby „znacznym wyzwaniem” dla Europy. Potrzeby tych brygad eksperci szacują na 1400 czołgów, 2000 bojowych wozów piechoty, co najmniej 1 mln sztuk artylerii kalibru 155 mm i tysiące dronów. Podkreślają, że obecnie Europa przeznacza na uzbrojenie i sprzęt wojskowy około 0,7 proc. PKB, tak więc te wydatki „powinny znacznie wzrosnąć, by osiągnąć te cele”.
Tarcza antyrakietowa European Sky Shield byłaby krokiem w dobrym kierunku
.Autorzy artykułu postulują przejście do zakupów na skalę europejską, bowiem – ich zdaniem – grupowanie zamówień i zasady konkurencji skutkować będą zmniejszeniem kosztów. Oceniają też, że projekt europejskiej tarczy antyrakietowej European Sky Shield „powinien zwrócić się ku produktom europejskim – dronom bądź pociskom”. Ich zdaniem można byłoby sięgnąć po niewykorzystywane moce np. przemysłu samochodowego, by dodatkowy popyt mógł być szybko zaspokojony.
Pod względem finansowym wzrost wydatków w Europie na obronność do 3,5 proc. PKB wymagać będzie dodatkowych nakładów rzędu 250 mld euro rocznie – szacują Alexandr Burilkov i Guntram Wolff.
Oceniają też, że „aby zapewnić bezpieczeństwu Europy niezbędny wspólny kierunek, konieczna będzie koordynacja między Francją, Niemcami, Wielką Brytanią i Polską”.
Trójmorze to gwarancja bezpieczeństwa
.Redaktor naczelny Wszystko co Najważniejsze, profesor Michał KLEIBER zaznacza w swoim artykule, że skomplikowana sytuacja wewnątrz UE z jednej strony, a wydarzenia w światowej polityce z drugiej jasno wskazują na konieczność poszukiwania zmian w funkcjonowaniu Unii mogących zapewnić jej stabilną i trwałą przyszłość.
Wiele wydarzeń z ostatnich lat jednoznacznie wskazuje, że Europa Zachodnia jest ciągle konglomeratem sprzecznych interesów poszczególnych państw i dominujących grup politycznych odgrywających kluczową rolę decyzyjną nawet w tak trudnych sytuacjach jak obecnie. Wiele istotnych różnic w poglądach państw i całych regionów dotyczących ważnych wewnątrzunijnych problemów funkcjonowania wspólnoty komplikuje, a często wręcz uniemożliwia podejmowanie wspólnotowych decyzji w sprawach wymagających jednomyślności, ważnej nie tylko ze względów traktatowych, ale także umożliwiającej podejmowanie skutecznych działań.
Dobrą ilustracją problemu było na przykład niedawne spotkanie wybranych szefów rządów w Paryżu dotyczące rosyjskiej agresji w Ukrainie, na którym nie uzgodniono żadnego wspólnego stanowiska i ograniczono się do ogólnych nic niemówiących deklaracji. Sytuacji, w których państwa członkowskie UE wykazały ewidentny brak jednomyślnej zgody, jest jednak wiele. Wymieńmy przykładowo parę innych problemów, przy których rozwiązywaniu państwa UE nie osiągają zgody, nie wspominając nawet o licznych sprzecznościach mających miejsce w przeszłości.
.Wśród dobitnie zademonstrowanych ostatnio takich sytuacji jest z pewnością opinia dotycząca akcentowanego przez Stany Zjednoczone zwiększenia wkładu państw Europy do budżetu NATO, z różną mocą popieranego przez unijne państwa wbrew interesom państw najbardziej narażonych na potencjalne wrogie działania Rosji, poglądy na realizację unijnej polityki migracyjnej, konsekwencje realizacji projektu Green Deal, zakres konstruktywnego stosowania weta w unijnych głosowaniach, stosunek do handlowego porozumienia UE z południowoamerykańską grupą państw Mercosur, wyraźnie krytykowany przez np. Francję i Polskę, coraz bardziej zróżnicowane poglądy na możliwe sposoby zapobieżenia dramatowi wojennemu w Ukrainie ze Słowacją i Węgrami, ewidentnie sprzyjającymi agresorowi, stosunek do działań dotyczących ograniczeń handlu z Chinami, poglądy na wspólną unijną walutę czy wyraźnie demonstrowana niezgoda na nakładanie przez UE sankcji na państwa członkowskie za problematyczne naruszenia przez nie dyscypliny finansowej.
Brak zgodności w poglądach państw Unii wybrzmiał dobitnie w niedawnej wypowiedzi prezydenta USA, apelującego do Unii o aktywniejsze wspólne działania państw członkowskich na rzecz europejskiego bezpieczeństwa – w wypowiedziach polityków i ekspertów zgodnie uznano takie działania za mało realne, bo „przecież w Europie nie ma żadnego wspólnie”. Sprawa braku unijnej jedności dostrzegana jest z całą mocą obecnie, ale w istocie problem istnieje od dawna. Przypomnijmy np. mocne przed laty słowa Henry’ego Kissingera na ten temat: „Do kogo mam dzwonić, jeśli chcę rozmawiać z Europą” czy jeszcze mocniejszą jego wypowiedź: „Czy w ogóle istnieje jakaś Europa?”.
Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-michal-kleiber-trojmorze-polityka-makroregionalna/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB