
Rosyjska wojna na Ukrainie doprowadziła do pogodzenia zwalczających się dotąd w Europie liberałów i nacjonalistów. Pierwsi uwierzyli w mobilizującą moc antyimperialistycznego nacjonalizmu, drudzy dostrzegli zalety silnej i zjednoczonej UE – oceniają autorzy opublikowanego w czwartek na łamach “Foreign Policy” artykułu pt. “Rosyjska wojna zjednoczyła przeciwstawne siły europejskiej polityki”. Zdaniem amerykańskiego dwumiesięcznika, europejscy liberałowie i nacjonaliści w związku z wydarzeniami na wschodzie kontynentu mieli odnaleźć wspólną nić porozumienia.
.Na łamach “Foreign Policy” ukazał się artykuł dowodzący, iż na skutek rosyjskiej agresji na Ukrainę europejscy liberałowie i nacjonaliści znaleźli wspólny język. “Jedność była zwykle pierwszą ofiarą kryzysów w Europie. Wojna w Iraku, kryzys strefy euro, kryzys uchodźczy – wszystkie te sytuacje doprowadziły do szybkiej fragmentacji Unii Europejskiej” – przypomina “FP”.
“Prezydent Rosji Władimir Putin miał dobre powody, by sądzić, że to samo stanie się w dniu, w którym jego armia napadła na Ukrainę. Wojna była egzystencjalnym zagrożeniem dla jej sąsiadów, jak Polska czy Estonia, ale odległym konfliktem dla Portugalczyków czy Hiszpanów. Zależność energetyczna Europy od Rosji sprawiła, że konfrontacja z Moskwą była kosztownym przedsięwzięciem. Europejczycy mogą mieć wspólne marzenia, ale ich obawy są narodowe. Wzrost nastrojów antyniemieckich w pierwszych tygodniach wojny był przedsmakiem tego, jak mógł wyglądać piekielny scenariusz” – zauważają autorzy.
Europejscy liberałowie i nacjonaliści
.Wskazują jednak, że po roku wojny uzyskano efekt odwrotny – Europejczycy chcą wygranej Ukrainy, wierzą w potęgę Europy i USA, a Rosję uważają obecnie za słabszą niż przed rokiem. “Wojna doprowadziła również do mniej dostrzeganego, jednak niesamowicie istotnego porozumienia w ramach europejskiej polityki. Nacjonaliści zaczęli wierzyć w ideę silnej i zjednoczonej Wspólnoty, a liberałowie uwierzyli w mobilizującą moc antyimperialistycznego nacjonalizmu” – podkreśla “FP”.
Premier Włoch Giorgia Meloni i wsparcie dla Ukrainy
.”Premier Włoch Giorgia Meloni i jej partia to najlepsze przykłady pierwszego trendu. Do niedawna włoska skrajna prawica postrzegała Brukselę jako największe zagrożenie dla suwerenności i tożsamości Włoch. Rozważali wyjście ze strefy euro, a nawet całej UE. Dzisiaj jednak postrzegają Brukselę jako ważnego sojusznika w obronie swojej suwerenności przed supermocarstwami takimi jak Chiny i Rosja oraz zagrożeniami transgranicznymi, takimi jak Covid-19″ – podaje amerykański magazyn.
Zwycięstwo Ukrainy – cel Europejczyków
.”Większość proeuropejskich, kosmopolitycznych i liberalnych sił w Europie zainspirowała się walką Ukrainy o przetrwanie i ponownie dyskutuje nad swoim stanowiskiem w sprawie idei nacjonalizmu i wydatków wojskowych. Odsetek zwolenników liberalnego prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którzy uważają, że tylko zwycięstwo Ukrainy może przynieść trwały pokój w Europie, jest identyczny z odsetkiem zwolenników partii Prawo i Sprawiedliwość w Polsce, którzy sądzą tak samo. Jednocześnie niemieccy Zieloni – partia, która najbardziej uosabiała tradycje pacyfistyczne w kraju – nie pozostają za nimi daleko w tyle” – zwracają uwagę autorzy tekstu.
“Szczególnie ważne jest to, że najsilniejszymi zwolennikami ukraińskiej walki są brukselscy biurokraci. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen uznała walkę Ukrainy o przetrwanie za swoją własną. To ona dążyła do wykorzystania funduszy europejskich na zakup broni dla Ukrainy i opowiadała się za perspektywą członkostwa kraju w UE. Być może jest to ostateczny akt politycznej fuzji – mariaż nacjonalistycznego militaryzmu z postnarodowymi mechanizmami UE” – wskazuje “FP”.
Skutki wojny na Ukrainie dla UE
.Na temat tego jakie skutki dla Unii Europejskiej niesie wojna na Ukrainie, na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Daniel GROS i Zachary PAIKIN w tekście “Czy wojna Putina z Ukrainą uczyni Unię silniejszą?“.
“Ze względu na to, że UE była przed wojną wykluczona z dyplomatycznych działań na wysokim szczeblu, rosyjska agresja rzekomo wzmocniła Unię, zwiększając jedność między państwami członkowskimi i motywując je, by potraktowały poważniej kwestie bezpieczeństwa i obronności. Narracja ta jest jednak tylko częściowo prawdziwa. Pomija ona bowiem trzecią i prawdopodobnie równie ważną kwestię, a mianowicie (przynajmniej tymczasowy) wzrost wpływów wschodnich członków UE”.
“Wojna Putina bez wątpienia umocowała opinię elit UE na osi antyrosyjskiej. Dni, gdy mnóstwo europejskich głosów podkreślało potrzebę zrozumienia deklarowanych przez Rosję obaw o bezpieczeństwo i odnoszenia się do tych obaw ze strategiczną empatią, mają nikłe szanse na powrót w najbliższej przyszłości. Bezprecedensowy poziom zastosowanych sankcji jest z pewnością znamienny, choć w tej kwestii widoczne są już zachwiania wspólnego frontu. Niemniej jednak identyfikowanie wspólnych zagrożeń oraz zdecydowane reagowanie na sytuacje kryzysowe nie są tym samym co pielęgnowanie wspólnego rozumienia interesów europejskich czy rozwijanie szerszej strategii UE”.
.”Obiekcje niektórych państw członkowskich wobec ostrzejszych sankcji energetycznych, zaprezentowane podczas ostatniego specjalnego posiedzenia Rady Europejskiej, są bardziej polityczne niż ekonomiczne. Rosja próbuje sprzedawać swoją ropę naftową i gaz po cenach obowiązujących na rynku światowym: wbrew powszechnemu przekonaniu rosyjska energia jest niewiele tańsza od energii importowanej od innych dostawców. Co więcej, na zintegrowanym rynku UE nie powinno mieć znaczenia, skąd dany kraj uzyskuje energię, ponieważ każdy z członków powinien móc polegać na dostawach od swoich partnerów. Powoływanie się Węgier na szczególne okoliczności jest zatem obiektywnie trudne do zrozumienia i odkrywa więcej głęboko zakorzenionych podziałów między państwami Unii Europejskiej niż chwilowa rozbieżność interesów” – pisze Daniel GROS i Zachary PAIKIN.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ